Wstępu do Bajkowej Krainy Szczęścia
– z bajki Nikoli Kamińskiej o takim właśnie tytule – nie ma
każdy. To miejsce zarezerwowane dla dzieci, bo właśnie one
potrafią uruchomić wyobraźnię, która pozwala się tam dostać.
Natomiast są sytuacje, kiedy dzieci nie potrafią się bawić
zatracając dziecięcą beztroskę. Tak dzieje się z Maćkiem. Chcąc
zaimponować starszym braciom udaje poważniejszego. Psoci się innym
dzieciom, niszczy zabawki myśląc, że w ten sposób zyska ich
uwagę. Na pomoc mu wyrusza Izabela. Dziewczynka ma pomysł, jak
przywrócić mu dzieciństwo i pokazać, czym jest przyjaźń.

Ależ świetny temat poruszyła Nikola
Kamińska w bajce pt. „Bajkowa Kraina Szczęścia”. Trochę
zahacza o – jakże lubiany przeze mnie- wątek „warto pozostać
sobą”, jednak tu jest on przedstawiony w kontekście dzieciństwa.
Maciek chciał, aby starsi bracia zwrócili na niego uwagę, dlatego
nie chciał już uchodzić za dziecinnego. Aczkolwiek jego pomysłów
na pokazanie się jako dorosły trudno nazwać dojrzałymi. Napędza
je brawura, ale też frustracja, iż musi coś udowadniać. Izabela
otwiera oczy starszym chłopcom uświadamiając im, że niechcący
robią bratu krzywdę, że on potrzebuje ich atencji i akceptacji.
Wyciąga też rękę do Maćka pokazując mu czym jest przyjaźń i
co oferuje mu Bajkowa Kraina Szczęścia.
Jest to ładnie napisana bajka,
aczkolwiek nieco zachowawczo. Kamińska pisze ogólnikami –
przykładowo, że chłopiec jest niegrzeczny, psuje zabawki itp. -
zamiast przywołać konkretną scenę, jak to robi, co jest
wyzwalaczem i jakie emocje towarzyszą takiemu wybuchowi. Dzieci
rewelacyjnie potrafią powiązać sytuacje z bajki z tymi w życiu
codziennym. I chyba taki konkretny przykład jest dla nich bardziej
czytelny niż po prostu słowa. Taka scena mogłaby też wywołać
jakiś punkt zwrotny w tej historii, bo właściwie do końca nie
wiemy, co sprawiło, że chłopcy zmienili swoją postawę wobec
brata. Rozmowa z Izabelą. Ale co im powiedziała? Dlaczego te słowa
otworzyły im oczy? Ponad to, taki wyraźny punkt kulminacyjny
sprawia, że książka jest bardziej ekscytująca. Przynajmniej tak
mi się wydaje.

Można było również uatrakcyjnić
nieco wydanie, bo na pierwszy rzut oka wygląda, jak broszura.
Fenomen książek o Kici Koci pokazał, że dzieci wcale nie
potrzebują wypasionych wydań, gdzie na każdej stronie coś na nie
wyskakuje. Ba pokazał, że ilustracje wcale nie muszą być ładne.
Natomiast takie wydanie musi mieć charakter. I tego niestety nie
udało się pokazać. Czcionka, jak w książce dla dorosłych i
całkiem estetyczne, ale – w moim odczuciu – statyczne grafiki
sprawiły, że moje dzieci kompletnie nie doceniły warstwy
wizualnej. Nie było pytań, wskazywania paluszkiem, komentarzy a to
jest u nich nietypowe.
Muszę wam jeszcze zdradzić, że
„Bajkowa Kraina Szczęścia” to bajka napisana z miłości. Bajka
od mamy dla córki. W sumie nie wiem, ile lat ma obecnie dziecko
autorki, jednak domyślam się, co Nikola Kamińska mogła mieć na
myśli pisząc tę opowieść. Patrzę na moją córkę, jak wyrasta
z wróżek, jednorożców itp., jak zamienia zabawę lalkami na
pogawędki z koleżankami i słuchanie muzyki. Ale obserwuję też,
jak spędza czas z młodszym bratem i jak ten przypomina jej, że
zabawa jest przyjemna. I cieszę się, że mają siebie nawzajem, a
także że ciągle potrafią być dziećmi.
[Egzemplarz recenzencki]