Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Marek Marcinowski. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Marek Marcinowski. Pokaż wszystkie posty
"Kosmoliski" Marek Marcinowski

"Kosmoliski" Marek Marcinowski

W czasie marzeń sennych możemy powędrować gdziekolwiek. Sara i Krzyś, bohaterowie bajki „Kosmoliski”, wybrali się hen daleko, w przestrzeń kosmiczną. Zafascynowane kosmosem dzieci w towarzystwie sympatycznych lisków odwiedzą planety naszego układu słonecznego. Wskakujcie w piżamki i dołączcie się do tej wyprawy.

Kiedy miałam jakieś 7 czy 8 lat poszliśmy ze szkolną wycieczką na seans do planetarium. Był on stylizowany na podróż statkiem kosmicznym. Lądowaliśmy na różnych planetach, a lektor o nich opowiadał. Było to tak super zrobione, że pamiętam tę wizytę do dziś. Podobnie wygląda bajka autorstwa Marka Marcinowskiego „Kosmoliski”. Rude stworzonka porywają dzieci na daleką wyprawę, a że mają niezwykłe moce udaje im się zwiedzić cały układ słoneczny w ciągu jednaj nocy. No i podróże senne są bezpieczniejsze, bo nie jesteśmy narażeni na oparzenia, przeciążenia czy promieniowanie.

Ja asem z astronomii nie jestem, więc doceniam wszelkie uproszenia w tym temacie. Wychodzę z założenia, że skoro zrozumiałam o czym mowa to spokojnie poradzi sobie z tym dziecko w wieku... powiedzmy 9+ (albo młodszy kosmomaniak), a jeżeli nie zrozumie to rodzic jest w stanie, na podstawie tekstu co nieco dopowiedzieć. I w „Kosmoliskach” chyba tak jest. Marek Marcinowski jasno opisuje odwiedzane planety, przemyca również wiele ciekawostek, które mogą być fascynujące dla młodego czytelnika – a wiadomo, że je się najlepiej zapamiętuje.

To co mi podoba się najbardziej to, że liski, mimo iż stoją w roli mentorów, wchodzą w dialog z małymi podróżnikami. Zadają pytania i dają dzieciom błysnąć wiedzą. Rozwijają kwestie, które Sarę i Krzysia szczególnie zainteresowały. Zyskuje na tym akcja książki – jest dynamiczna, radosna, ciekawa. Myślę również, że zachęca to młodego czytelnika do myślenia. Chcąc nie chcą jest aktywnym, a nie biernym słuchaczem.

Astronomia to trudna dziedzina. Nie jeden dorosły ma problem, żeby wypowiadać się w tym temacie, a co dopiero dzieci. A może właśnie w tym tkwi sekret jej przekazywania. W zarażaniu pasją już najmłodszych. Spragniona wiedzy pociecha może stać się ekspertem niczym pracownik naukowy. W książce „Kosmoliski” informacji nie zabraknie, a do tego wraz z jej bohaterami można odbyć niezwykłą podróż. Przyznacie, że mało kto organizuje takie atrakcje jak Marek Marcinowski.

"Ekoliski. Misja ratowania Ziemi" Marek Marcinowski

"Ekoliski. Misja ratowania Ziemi" Marek Marcinowski

Eko tematy są obecnie na czasie, także nie dziwi mnie, że odkryłam kolejną książkę dla dzieci o ratowaniu środowiska – „Ekoliski. Misja ratowania Ziemi”. Patrzę właśnie na jej okładkę i nie mogę oprzeć się wrażenie, że te rude stworzona to jedne najsympatyczniejszych istot we wszechświecie. Kochani, mam przyjemność pokazać Wam jedną z piękniej zilustrowanych publikacji dla młodych czytelników.

Fabuła tej książki opiera się na kosmicznej podróży. Miłka i Miłek, czyli tytułowe Ekoliski, przyśnili się dwójcie dzieci. Być może umysły naszych śpiących bohaterów były zaprzątnięte ekozmartwieniami, bo dzień spędzili na sprzątaniu lasu. Dzieci i zwierzątka dyskutują o zagrożeniach związanych z zaśmiecaniem planety, aż pada ważne pytanie” (…) jeśli doprowadzimy Ziemię do takiego stany, to czy wystarczy się spakować i wyruszyć na inną planetę?”* Chcemy wierzyć, że w razie katastrofy znajdziemy dobre miejsce do kolonizacji. Tylko, gdzie to „dobre miejsce” się znajduje. Bohaterowie przemierzają nasz układ słoneczny, odwiedzają różne planety szukając tej, na której jest w stanie przetrwać życie.

Podobny motyw – szukania życia – znajdziemy w powieści dla dzieci autorstwa Lucy i Stephena Hawkingów „George i poszukiwanie kosmicznego skarbu”. Co prawda, dużo bardziej rozwinięty, bo i książka jest dłuższa i jej bohaterowie wędrują dalej, jednak obie pozycje są godne uwagi. Skupmy się na „Ekoliskach”. Po wstępie o zagrożeniach (śmiechach, ściekach, pyłach itp.) ekipa rusza w kosmos. Rewelacyjna jest kompozycja książki – jedna strona to ilustracja, a obok tekst. Dzięki temu mamy opisane wszystkie sąsiadujące z Ziemią planety, a do tego ich cechy szczególne zostały narysowane. Już młodsze dzieci szybko zwrócą uwagę, dlaczego to miejsce nie nadaje się do zamieszkania. Moja czterolatka z entuzjazmem wykrzykiwała: „ale tu zimno”, „skąd tu tyle dziur” - cudowne zaangażowanie dziecka w czytanie.

W ramach podsumowania Liski dają dzieciom rady, jak chronić Ziemię w skali mikro, czyli we własnym domu. Redukcja odpadów, kable odłączane od kontaktu itd. - media trąbią o tym nie od wczoraj. Ja zawsze chwalę edukację od najwcześniejszych lat, tylko w przypadku ekologii mam obawy, że przykład idzie z góry. Jeżeli rodzice nie będą współpracować, to dziecko samo nie przeorganizuje domowego gospodarstwa. Próbować warto. Motywować do działania mają ekozadania, zamieszczone na kocu publikacji. Może wspólna zabawa jest kluczem do zmian? Może zaproponowane „misje” tak się spodobają, że staną się rutyną?

Nie wspomniałam jeszcze o tym, jak prowadzona jest narracja – a to też jest świetne. Liski podejmują z dziećmi dialog. Pokazują najważniejsze rzeczy, ale przy tym zachęcają do samodzielnego wyciągania wniosków. Można to fajnie wykorzystać przy wspólnym czytaniu, dając małemu słuchaczowi chwilę na własne przemyślenia.

Takie książki dla dzieci chcę mieć w domowej biblioteczce. I pomijam temat, który jest ważny, ale to inne elementy zadecydowały, że jest wspaniale przedstawiony. Kompozycja, narracja, ilustracje – ta trójca sprawia, że „Ekoliski” są doskonałe.


* Marek Marcinowski, „Ekoliski. Misja ratowania ziemi”, wyd. Anatta, 2021, s. 7.

Copyright © Asia Czytasia , Blogger