"Dusze niczyje" Paweł J. Sochacki
Wojna niszczy psychicznie nie tylko żołnierzy, ale również cywili. Przykładem może być Erna z powieści Pawła J. Sochackiego „Dusze niczyje”. Akcja książki ma miejsce pod koniec II wojny światowej, a jej bohaterka cierpi na depresję i nerwicę. Rodzice posyłają dziewczynę do zakładu wierząc, że uda się jej pomóc. Leczenie idzie całkiem dobrze, do momentu, aż pacjenci zostają ewakuowani do innego, teoretycznie bezpieczniejszego miejsca. Niestety szybko przekonują się, że to „obóz przetrwania”. Nie mają co liczyć na odpoczynek i fachową opiekę medyczną. Muszą zapracować, pokazać, że są użyteczni, a o każdą łyżkę pożywienia walczyć.
Paweł J. Sochacki nawiązuje w tej powieści do tzw. „akcji T4” czyli eliminacji życia niewartego życia. O co chodzi? Na pewno wiecie, że Hitler promował ideał Aryjczyka. To byli zdrowi, silni ludzie o blond włosach (tak w uproszczeniu). Rasa aryjska miała być czyta, nie było w niej miejsca na skazy, dlatego dążono do usunięcia osób chorych niedołężnych, niepełnosprawnych, a także tych z zaburzeniami psychicznymi. Miejsce akcji książki „Dusze niczyje” to zakład w Obrzycach, gdzie masowo zwozi się takie osoby. Jak okazuje się w praktyce, to umieralnia prowadzona przez ślepo wpatrzonego w przywódcę, fanatycznego dyrektora Grabowskiego. Miejsce, w którym zmanipulowany personel przestał widzieć człowieka w człowieku.
Głowna bohaterka książki – wspomniana już Erna – ma to szczęście, że trafia do administracji zakładu. Dzięki temu jest lepiej traktowana, może liczyć na posiłek czy kąpiel. Ma też okazję zobaczyć, jak funkcjonuje ośrodek, jakie prawdziwe cele mu przyświecają. Czy jest w stanie cokolwiek zrobić? Uratować chociaż jedno istnienie, a przynajmniej siebie?
Autor wybrał bardzo ciekawy temat na przedmiot swojej powieści. Widzimy tu wyraźnie dwie rzeczy. Po pierwsze, że wojna nie oszczędza nikogo. Po drugie, jak niebezpieczny jest fanatyzm. W „Duszach niczyich” ofiarami są zagubieni, bezbronni. Ci, którzy nawet w czasach pokoju są narażeni na dyskryminację, zepchnięcie na margines. Jak mają zawalczyć o siebie w tak ekstremalnych warunkach? Rodziny, albo się ich wstydzą, albo oddają – w dobrej wierze – pod opiekę. A reżim chętnie wyciąga po nich swoje łapy. W imię chorej, brutalnej ideologii zamierza zrobić z nimi porządek.
Wracając do powieści „Dusze niczyje”. Nie jest ona tak brutalna, jak mogłoby się początkowo wydawać. Oczywiście, nie brak tu wstrząsających epizodów, a bezduszność personelu przeraża. Natomiast autor skręca w stronę tzw. literatury kobiecej, co nieco łagodzi wydźwięk książki. I nie twierdzę tak dlatego, iż główna bohaterka jest płci żeńskiej, albo ponieważ znajdziemy tu wątek miłosny – chociaż nie jest to bez znaczenia. Chodzi mi raczej o prosty język, brak literackich ozdobników, a także czarno-białe postacie. Sama Erna wydaje się na wskroś dobra. Ona nie walczy o przetrwanie, ona pomaga. Momentami nawet nieco naiwna, zbyt bezpośrednia w swoich pytaniach. Niektóre cele osiąga za łatwo. Powiecie, że to dobrze, bo przy takim temacie nie potrzebujemy więcej dramatyzmu, on sam w sobie jest straszny. Może i tak, jednak szczypta realizmu nie zaszkodzi.
Jak oceniam tę powieść? Pozytywnie. Jak już wspominałam temat mnie zaintrygował. Nie jest chyba często poruszany na gruncie literatury, a na pewno ustępuje Holokaustowi. Paweł J. Sochacki opracował go w prosty, aczkolwiek wyrazisty sposób. Moje gusta literackie skręcają ostatnio ku literaturze pięknej i co nieco ubarwiłabym sposób wyrazu. Natomiast wiem, że są czytelnicy, którzy lubią tak po prostu, bez wydziwiania, konkretnie i na temat. To właśnie im tę książkę polecam.
[Egzemplarz recenzencki]