"Wszystkie noce Zeusa" Gosia Lisińska

W rekomendacji książki „Wszystkie noce Zeusa” autorstwa Gosi Lisińskiej D. B. Foryś napisała: „Jeśli kraść to miliony (…), a jeśli randkować, to z bogiem bogów Zeusem Wszechmogącym.”1 Ja nie zamierzam z tym polemizować, ale jestem ciekawa jaki ten Zeus z wizji Gosi Lisińskiej jest, bo patrząc na mitologię, ma średnią renomę, jak chodzi o partnera, a wybitną jak chodzi o kochanka. W powieści „Wszystkie noce Zeusa” ma – jakby to wam powiedzieć - „związane ręce”. Ciąży na nim klątwa. Aby ją zdjąć musi w sobie rozkochać kobietę, ale nie może jej tknąć przez 15 dni. Dla tak jurnego boga to wieczność.

W przywołanej już rekomendacji D. B. Foryś pada określenie, że „Wszystkie noce Zeusa” to romantasy. Ja mam pewne wątpliwości. Powieść jest raczej typowym romansem, a starożytni bogowie są jedynymi fantastycznymi elementami. Brak tu jakiejkolwiek przygody, tak charakterystycznej dla literatury fantasy. A ewentualne próby wprowadzenia jej nie bardzo autorce wychodzą. Ogranicza się ona do zabiegów charakterystycznych dla powieści miłosno-erotycznych.

Tak ,tak. Nie przewidziało wam się. „Wszystkie noce Zeusa” to książka typu hot, spicy i takie tam. Krótko mówiąc są tu gorące momenty, pomimo że do zbliżenia pomiędzy „zakochanymi” dojść nie może. Same sceny 18+ są całkiem dobrze napisane, ale muszę wytknąć Gosi Lisińskiej pewna niekonsekwencję, a właściwie brak doprecyzowania zasad klątwy. Oddajmy głos Artemidzie, która to tłumaczyła głównej bohaterce, w czym bierze udział: „(...) musieliśmy znaleźć tę, w której płynie grecka krew, ale która mieszka poza granicami naszego domu. Czystą, młodą, niewinną, gotową oddać serce i duszę. Taką, która zdoła mu zaufać i bez wahania uwierzy w jego słowa. Uwierzy w niego, by wreszcie zechcieć z nim być.”2 Jak na razie wszystko jasne. Zeus ma znaleźć „czystą” dziewczynę i rozkochać ją w sobie. Łatwizna. Jednak „Hera wiedziała, że Zeus zdoła uwieść każdą i że, co gorsza, właśnie przez alkowę zechce zdobyć zaufanie i wierność wybranki. Dlatego kolejnym warunkiem było, by zapragnąwszy tej kobiety, nie tkną jej, a jednocześnie nie opuścił przez piętnaście dni.”3 Skupmy się na słowie „tknął”. Nie bardzo wiem, jak daleko może posunąć się Zeus ze swoją wybranką. Czy może ją złapać za rękę? Pocałować? A może może posunąć się dalej i pieścić jej ciało, ale bez penetracji? Czy mogą pozwolić sobie na miłość francuską? Najgorsze w tym jest, że sama autorka tego nie wie. Jest taka scena, kiedy Zeus zachęca partnerkę do masturbacji: „Więc zrobimy tobie dobrze skarbie. (…) Nie mogę cię dotknąć, ale mogę patrzeć. Chcę patrzeć. Dotknij się.”4 Podczas, gdy dosłownie stronę wcześniej jesteśmy świadkami ich pieszczot: „Złapał mnie za tyłek i przyciągnął do siebie. Palce zacisnęły się na pośladkach, by zaraz się poluzować i znów zacisnąć. Z każdą chwilą jego dotyk pozbawiał mnie rozumu.”5 To ja się po raz kolejny pytam, jak daleko może posunąć się ta para, aby nacieszyć się sobą, a przy tym wytrwać i złamać klątwę.

Postacie zaczerpnięte z mitologii greckiej wyszły Gosi Lisińskiej średnio. Są piękni, pewni siebie, zaborczy, ale nijacy. Za bardzo nie wiem, czym Zeus oczarował Anetę poza wyglądem. Musimy zrzucić to na prądy, chemię, przeznaczenie i inne coś, co przyciąga ludzi do siebie. Przyjrzyjmy się przez chwilę Anecie, bo jest to całkiem dobra postać, jak na standardy powieści miłosno-erotycznych. Na pierwszy rzut ka może wydawać się naiwna, ale są momenty, że potrafi pokazać pazurki. Jest zauroczona blichtrem jaki roztacza Zeus, ale w jej głowie rdzą się pewne słuszne wątpliwości, jednak wpływ osób trzecich je rozwiewa. Trochę może czytelnika drażnić, że jest ciągle napalona, co akurat można usprawiedliwić charakterem książki. Gorzej, że przez to autorka wywołuje wrażenie, że tej bohaterce obojętnie, kto byle udostępnił jej swoje ciało, co rzutuje na to, jak odbiera się rodzącą się na stronach książki miłość.

Mnie się nawet podobało. Za samo „wskrzeszenie” greckich bóstw Gosia Lisińska ma u mnie plusa. Co prawda postacie mogły być ciekawsze, ale rozumiem, że autorce chodziło raczej o erotyzm, jaki wywołują niż ich profil psychologiczny. Dlatego wybaczam. Natomiast nie mogę wybaczyć niedoprecyzowania klątwy. Przez większość fabuły Zeus próbuje opanować swoje ciągoty względem Anety i dochodzimy do takich absurdów, że nie może jej tknąć, ale para oddaje się dość odważnym pieszczotom.

1 Gosia Lisińska, „Wszystkie noce Zeusa”, wyd. Editio Red, Gliwice 2024, okładka.

2 Tamże, s. 230.

3 Tamże, s. 231.

4 Tamże, s. 246.

5 Tamże, s. 245.

[Egzemplarz recenzencki]

8 komentarzy:

  1. Widziałam tę książkę w księgarniach, ale szczerze mówiąc, wolę zachować obraz greckich Bogów w tradycyjnej formie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Po Twojej recenzji na razie dam sobie spokój z ta książką Joasiu. Czytałem już jakiś czas temu gdzieś indziej recenzje tej książki, ale teraz dam sobie na wstrzymanie :-) .

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie, że nawiązania mitologiczne w literaturze są teraz tak popularne. Wątki miłosno-erotyczne wolę akurat subtelniejsze, ale na pewno wielu czytelnikom taka książka może się podobać. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tym razem, to nie jest książka dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Do głowy by mi nie przyszło, żeby akurat z Zeusem haha. 😀

    OdpowiedzUsuń
  6. Gracias por la reseña. Tomó nota. Te mando un beso.

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubię mitologię grecką i rzymską i odpuszczę sobie tę książkę.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Asia Czytasia , Blogger