"Bez litości" Michał Larek

Uważaj na każdym kroku, bo kolejne pokolenie może zapłacić za twoje błędy. Boleśnie doświadczył tego komisarz Jakub Dalberg. Powieść „Bez litości”, której jest głównym bohaterem, rozpoczyna się od sms'a, który mrozi krew w żyłach. Jego córka został porwana. Porywacz ma jasne żądania. Chce żeby Dalberg zajął się sprawą sprzed lat. Sprawą, którą prowadził jego ojciec, i – zdaniem porywacza – popełnił błąd. Czy komisarz udowodni, że jest lepszym policjantem? Czy sprawiedliwości stanie się zadość? Czy nastoletnia Julka wróci do domu?

Z jednej strony Michał Larek napisał wyjątkowo konkretny kryminał. Bez zbędnych wstępów wchodzimy w sprawę, a bohater nie odwleka swoich działań, które są przemyślane i metodyczne. Analizuje papiery w archiwum, robi zapiski, a potem rozmawia, rozmawia i rozmawia z kolejnymi osobami, chociaż cześć potencjalnych informatorów już nie żyje, co jest ogromnym utrudnieniem. Pomimo, że „rozkopywanie” starej sprawy wydaje się beznadzieje przy odrobinie szczęścia i ogromnej motywacji komisarz odkrywa nowe informacje. Pytanie tylko, czy ludzka pamięć nie jest zawodna.

Z drugiej strony, owa „konkretność” coś tej książce odbiera. Akcja jest dynamiczna, ale bark w niej emocji. Dalberg oczywiście martwi się o córkę, dochodzą do tego wspomnienia ojca, retrospekcje z dzieciństwa, a także problemy osobiste, ale energia jaka emanuje z tej historii jest zbliżona do czytania raportu z działań policjanta. Co ciekawe Michał Larek nie sili się na zbytnie ozdobniki (co można uznać zarówno jako wadę i zaletę), ale wtrąca opisy rodem z „romansideł” np. szczegółowo opisuje, jak kto się ubrał (co, dla mnie, jest minusem). Podobno nawet pojawił się mój „ulubiony” zwrot o „rozpadaniu się na kawałki”. Podobno, bo jest poniekąd informacja z drugiej ręki (czytaj innej recenzji). Mnie jakoś to umknęło, na szczęście.

„Bez litości” to drugi tom cyklu z Jakubem Dalbergiem. Właściwie można go czytać niezależnie od pierwszej części, jednak widać, że autor kreuje ten cykl na spójną całości. Pojawiają się wątki osobiste, których nie „rozgryziemy”, znając tylko „Bez litości”, a zakończenie sugeruje, że „gra się jeszcze nie skończyła”.

Michał Larek zaoferował nam rzetelny, konkretny kryminał. Powinni docenić go czytelnicy, którzy lubią, kiedy śledczy metodycznie prowadzi dochodzenie. Ja życzyłabym sobie więcej emocji przy czytaniu, bo, pomimo dramatyzmu okoliczności, powieść mnie nie poruszyła.

Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl

14 komentarzy:

  1. Co do kryminałów, to akurat słucham audiobooka "Hamish Macbeth i śmierć plotkary" M.C. Beaton. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanawiałam się ostatnio nad nim. Możesz coś więcej powiedzieć? Przypadł do gustu? Długo słuchasz?

      Usuń
  2. Ostatnio nie mój gatunek literatury ;-) .

    OdpowiedzUsuń
  3. Kryminały lubię, więc może i ten byłby dla mnie co najmniej niezłą rozrywką czytelniczą.

    OdpowiedzUsuń
  4. Sięgam po kryminały, więc może i ten przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jesień to dla mnie idealna pora na czytanie kryminałów, więc jestem na tak dla tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Gracias por la reseña. Tomó nota. Te mando un beso.

    OdpowiedzUsuń
  7. Gracias por la reseña. Tomó nota. Te mando un beso.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jesień to idealna pora na czytanie i słuchanie. Coś trudno Ci dogodzić ostatnio.😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale czujna jesteś. Faktycznie ostatnio nie mogę trafić na książkę, która mnie wciągnie

      Usuń
  9. Dobry kryminał nie jest zły :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Coś ostatnio nie mogę się przekonać do kryminałów :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zapowiada się ciekawie
    Pozdrawiam jesiennym czasem Aniołów

    OdpowiedzUsuń
  12. Skoro zbyt mało emocji to ja sobie podaruję.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Asia Czytasia , Blogger