"Do po drugiej stronie jeziora" Riley Sager
„(…) dom Royce'ów jest jak niemy film puszczony tylko dla mnie. Bez dialogów. Bez muzyki.”1 Casey jest widzem w tym „kinie”. Upadła gwiazda zaszyła się przed światem w domu nad jeziorem, gdzie dni mijają jej przy szklaneczce Burbona i bezmyślnym obserwowaniu pary mieszkającej po drugiej stronie jeziora. Zniknięcie Katherine Royce, sąsiadki, wzbudza jej niepokój. Co się stało z kobietą, która wydawała się, nieco wystraszona w małżeństwie? Casey zaczyna krążyć wokół Toma, jej męża, i wokół szklanego domu po drugiej stronie jeziora. Jaki będzie finał tej historii?
Odludzie i pijana narratorka. Czy to pomysł na oryginalną książkę? Zacznę od tego, że Railey Sager nie wykorzystał potencjału jaki stał za Casey i jej nałogiem. Czytelnicy powinni mieć wątpliwości, czy mogą wierzyć jej osądowi. Powinni być zawieszeni w alkoholowej mgle. Natomiast rauszu Casey właściwie nie wyczuwa się w jej relacji. Jednie ciągłe przypominanie o drinku i bólach głowy nakierowuje nas na jej domniemamy stan.
No dobrze, ale czy to upojenie Burbonem jest tak istotne dla przebiegu fabuły? Właściwie nie. Jest raczej wypadkową pewnych wydarzeń, które nie są obojętne dla tego, co opisuje Sager. No to może ta historia broni się pomimo słabo wykreowanej narratorki? Casey tak ją zdominowała, że trudno wyobrazić sobie ją nawet lekko zmodyfikowaną. To ona – najpierw jej myśli, a potem działania – nadają akcji bieg. Dlatego tak ważne jest, aby była w stanie nas zaintrygować.
Tak właściwie Casey jest taką postacią, która była, ale przestała być intrygująca. Córka aktorki, która nie doświadczyła rodzicielskiego ciepła, ale miała okazję liznąć blichtru wielkiego ekranu i desek teatru. W tym miejscu wypada wspomnieć, że w „Domu po drugiej stronie jeziora” mamy postacie z tzw. pierwszych stron gazet, ale w okolicznościach kiedy uciekają z „wielkiego miasta”. Są a miejscu gdzie powinni zaznać spokoju. Jednak odosobnienie domków nad jeziorem sprawia, że są wyjątkowo samotni. Casey skutecznie odgradza się od bliskich i ma w sobie coś takiego, że czytelnicy nie chcą się jej narzucać. Może właśnie dlatego, że brukowce miały na niej używanie, my czujemy, iż zasługuje ona ona na spokój, a jej ewentualne podejrzenia traktujemy jako zwykły ekscentryzm?
Ponieważ to – jak na razie – jedyna powieść Sagera jaką przeczytałam, mam pytanie do tych, którzy już się z jego twórczością trochę znają. Czy autor ten zawsze gra tak nieczysto? Co mam na myśli? Ewentualne zwroty akcji w książce wynikają z (bezczelnego) przemilczenia. Sam Sager pewnie by się bronił, że interpretowałam po pozorach, że dałam się nabrać. Dobra. Przyznaję się. Dałam się nabrać. Ale czy on nie sprowokował narratorki, aby pewne kwestie przedstawiała w nieco innych barwach i nagle na końcu przypominała sobie, że w sumie była druga strona medalu. A gwoździem do trumny był finał. Rozumiem, że autor chciał przełamać konwencje thrillera, ale u mnie wywołał zniesmaczenie i wzmógł uczucie, iż zostałam oszukana.
Jak możecie się domyślić po przeczytaniu tej opinii „Dom po drugiej stornie jeziora” nie trafi na listę moich ulubionych thrillerów. Szczerze mówiąc nudziłam się podczas czytania tej książki, a rozwiązanie intrygi z powieści, jakie proponuje autor mnie nie satysfakcjonuje. Jest zbyt wydumane. Ale może bohaterowie, którzy reprezentują sławę zasługują, na tak niecodzienny finał.
1 Riley Sager, „Dom po drugiej stronie jeziora”, tłum. Ryszard Oślizło, wyd. Mova, 2023, loc. 1392 [ebook].
Gracias por la reseña.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że książka okazała się to tak słaba. Tym bardziej, że to mój ulubiony gatunek literacki. Raczej nie będę jej czytała.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że potencjał nie został wykorzystany. Myślę, że to o czym pisałaś (z alkoholowym zamroczeniem i zawieszeniem w niepewności) mogłoby nadać powieści głębi.
OdpowiedzUsuńNa moją listę też chyba nie trafi :)
OdpowiedzUsuńO, a ja lubię autora i ta książka mi się podobała :) Nie była to moja jego ulubiona powieść, ale wg mnie była ok :)
OdpowiedzUsuńGracias por la reseña.
OdpowiedzUsuń