Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kurt Vonnegut. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kurt Vonnegut. Pokaż wszystkie posty
„Zlituj się nad czytelnikiem. Zasady twórczego pisania” Suzanne McConnell, Kurt Vonnegut

„Zlituj się nad czytelnikiem. Zasady twórczego pisania” Suzanne McConnell, Kurt Vonnegut

Jestem wielką fanką prozy Kurta Vonneguta i tej sympatii nie kryję. Twórczość pisarza cechuje prosty styl przejawiający się krótkimi, konkretnymi zdaniami oraz akapitami, a przede wszystkim duża dawka czarnego humoru i niecodzienne, acz okrutnie prawdziwe, pisanie o świecie. Kurt Vonnegut dzielił się swoim spojrzeniem na proces twórczy. Prowadził kursy pisania. Na jeden z nich uczęszczała Suzanne McConnell, z którą autor się zaprzyjaźnił i która podjęła próbę uporządkowania jego rad. Tak oto powstała publikacja „Zlituj się nad czytelnikiem. Zasady twórczego pisania”.

Nie jest to do końca poradnik. Co prawda początkujący literat znajdzie w publikacji wiele wskazówek, przykładów, analiz itp. A skoro są to słowa mistrza literatury amerykańskiej, człowieka, który odniósł sukces warto się z tym materiałem zapoznać i go przemyśleć.

Suzanne McConnell przytacza w książce wiele cytatów, anegdot, wspomnień o Kurcie Vonnegucie oraz analizuje jego prozę. Przez co staje się on bohaterem tekstu i (chyba) kradnie całe show. Można powiedzieć, że „Zlituj się nad czytelnikiem” to nietypowa biografia. Ze zlepku różnych opowieści i przywołanych wypowiedzi powstaje sylwetka pisarza. Możemy z nich wywnioskować jaki był, co było dla niego ważne, jak myślał, czym się inspirował. Dodać do tego trzeba też omówienie fragmentów jego publikacji oraz stylu. I to jest chyba najważniejsze, kiedy mówimy o autorze książek – nie ploteczki, a jego twórczość oraz sposób myślenia.

Suzanne McConnell oddaje mistrzowi (a przy okazji swojemu przyjacielowi) Vonnegutowi hołd. Nieco nonszalancki, ale jednak hołd. Miała powstać poradnik i to się udało, ale tchnięto w niego ducha. Ducha wspaniałego artysty. Drodzy pisarze, drodzy fani Vonneguta, bierzcie tę książkę i upajajcie się jego obecnością.


[Egzemplarz recenzencki]

"Hokus-pokus" Kurt Vonnegut

"Hokus-pokus" Kurt Vonnegut

Co ma do przekazania stary człowiek spisujący wspomnienia? Zapewne chce utrwalić najpiękniejsze, najdonioślejsze chwile swojego życia lub zachować dla potomnych jakąś mądrość. A co ma do powiedzenia „vonnegutowski” stary człowiek? Znając tego pisarza wnioskuję, że jego bohater nie zostawi suchej nitki na krewnych, znajomych, a nawet kraju. Panie i Panowie, poznajcie Eugene'a Debs'a Hartke – weterana wojny w Wietnamie, niespełnionego pianistę, nauczyciela.

Jaki jest autor/narrator/główny bohater powieści „Hokus-pokus”? Rozgoryczony, cyniczny ale też pogodzony z „kupą”, jaką – w jego ocenie – było jego życie. Ustami (a właściwie przy pomocy ołówka) Eugene'a wypływa rzeka „vonnegutowskiego” czarnego humoru, krytyki przesyconej ironią. To co mi się najbardziej spodobało w tej książce to jej subtelność. Świetnie widać, które sceny są przerysowane, które sądy, postacie mają prowokować, a przy tym wszystkim opisana historia wydaje się na swój sposób realna. Gdyby okazało się, że Eugene nie jest fikcyjną, a prawdziwą postacią, momentalnie bym w to uwierzyła.

Jeżeli chodzi o fabułę to jest raczej spokojna. Myślę, że to pogodzenie się autora/narratora/głównego bohatera z tym co mu się przytrafiło nadaje jej taki wydźwięk. Nie będę tutaj wchodziła w szczegóły jego życiorysu. Chciałabym jedynie zauważyć, iż Kurt Vonnegut dość szybko zakreśla te najważniejsze, przełomowe wydarzenia z życia bohatera. Potem do nich wraca, żeby je sukcesywnie rozwijać i wprowadzać – a raczej przedstawiać – czytelnikom kolejne postacie. Dzięki tym „małym historyjkom” podejmuje kolejne tematy we właściwym sobie groteskowym stylu.

„Hokus-pokus” to powieść o wyjątkowo ciekawej konstrukcji. Autor „bez względu na przyczynę pisał tę książkę ołówkiem na tym, co miał akurat pod ręką – czy był to szary papier pakowy, czy odwrotna strona wizytówki.”1 Powieść składa się z nierównej długości, acz ogólnie byśmy powiedzieli krótkich akapitów, a właściwie strzępków biografii oraz przemyśleń Eugene'a. Nawiązuje to do aktualnej sytuacji autora/narratora/głównego bohatera. Jakiej? Odsyłam was do powieści. To na co chciałabym zwrócić uwagę, to oszałamiający efekt, jaki robi ta pozorna fragmentaryczność. Z jednej strony lekki chaos, skakanie po wydarzeniach, wracanie do już przytoczonych epizodów, dygresje, a z drugiej genialny plan, doskonale przygotowany wywód i oryginalny wyraz artystyczny.

„Jak długo istnieje klasa niższa – należę do niej.

Jak długo istnieje element przestępczy – wywodzę się z niego.

Jak długo choćby jedna dusza przebywała w więzieniu nie jestem wolny.” 2

Zostawiam was z cytatem rozpoczynającym powieść „Hokus-pokus”. Wybrałam akurat ten na podsumowanie mojej opinii, bo mówi tak wiele i tak niewiele o autorze/narratorze/głównym bohaterze. Człowieku szarym. Człowieku, który nie dokonał nic wielkiego. Natomiast w rękach Kurta Vonneguta owa szarość nabiera nowych odcieni. Pisarz potrafi wycisnąć z niej sporo szklaneczek czarnego humoru.

1 Kurt Vonnegut, „Hokus-pokus”, przeł. Zofia Uhrynowska-Hanasz, wyd. Zysk i s-ka, Poznań 2022, s. 5.

2 Tamże, s. 9.

"Niech pana Bóg błogosławi panie Rosewater" Kurt Vonnegut

"Niech pana Bóg błogosławi panie Rosewater" Kurt Vonnegut

Bogacze często zakładają fundacje mające pomagać. Czy wynika to faktycznej chęci pomocy, a może tylko PR'u, albo okazji do uzyskania większych profitów pieniężnych np. ulg podatkowych. Eliot Rosewater chciał pomagać. Chciał przekształcić odziedziczony majątek w coś dobrego.

„Zrezygnował pan ze wszystkiego, za czym inni gonią, po to tylko, aby pomagać maluczkim, i ci maluczcy wiedzą o tym. Niech pana Bóg błogosławi panie Rosewater.”1 Ci, którzy uzyskali wsparcie są wniebowzięci, jednak postawa Eliota nie spotyka się z akceptacją rodziny i bogatych środowisk. Czy mężczyzna jest szalony ponieważ zrezygnował z pieniędzy ?

Kurt Vonnegut w satyrycznej odsłonie. Czytelnicy lubią kiedy satyra jest śmieszna. Kiedy autor przekształca gorzkie sprawy w żart, bawi ich słowem i sytuacją. Ta książka taka nie jest. Tym razem pisarz zamiast „nabijać się” z przywar tego świata, próbuje zamydlić czytelnikowi oczy, aby zastanowił się nad tym co społecznie akceptowalne.

Ogólne założenie powieści już znacie. Dziedzic wielkiej fortuny postanawia z niej zrezygnować i poświęcić się działalności charytatywnej. Eliot zostaje przedstawiony jako alkoholik, wariat, człowiek niespełna rozumu. Pieniądz ma się pomnażać, a nie rozdawać. Osoby walczące o uczciwą płacę nazywane są wyzyskiwaczami i trudno im coś zdziałać bo bezrobocie szaleje. To pracodawca dyktuje warunki. I tak sobie czytelniku wędrujesz przez tę powieść akceptując wartości, którymi kierują się jej bohaterowie. Dopiero po X stronach dociera do ciebie, że coś tu jest nie tak, że moralność i niemoralność została odwrócona do góry nogami.

Kurt Vonnegut jak zawsze wyjątkowo przenikliwie analizuje świat i rządzące nim mechanizmy. Czy faktycznie tajemnicą poliszynela jest, że biedacy to też ludzie?2 Czy pieniądz i hipokryzja zdominowały świat? Wreszcie, czy ty – drogi czytelniku – masz otwarte czy zamknięte oczy? Czy nie „zachorowałeś” na znieczulicę?

1 Kurt Vonnegut, "Niech pana Bóg błogosławi panie Rosewater", przeł. Lech Jęczmyk, wyd. Zysk i s-ka, Poznań 2021, s. 81.

2 Nawiązanie do słów jednej z bohaterek: Tamże, s. 72.

"Pianola" Kurt Vonnegut

"Pianola" Kurt Vonnegut

Postęp technologiczny ma ułatwiać człowiekowi życie. Chociażby taka pralka – sprzęt niezbędny w każdym gospodarstwie domowym. Ja nie wyobrażam sobie tkwić nad miską i rozwieszać ociekających wodą ciuchów. Przyzwyczaiłam się do wygody. Kurt Vonnegut w swojej debiutanckiej powieści „Pianola” analizuje, do czego rozwój technologii może doprowadzić. Wspólnie zastanówmy się, czy brak obowiązków uczyni nas – ludzi – szczęśliwymi.

W świecie wykreowanym w powieści maszyny wiodą prym. Testy określają predyspozycje danej osoby, a potem automatycznie jest ona przydzielana do najbardziej adekwatnego dla niej zajęcia. Większość sfer życia została zautomatyzowana. Specjalne komputery dbają o jakość i szybkość pracy. Coraz mniej jest ludzi niezastąpionych, a maszyny wypierają ich z kolejnych zawodów. Po prostu są dokładniejsze i bardziej efektywne. Tych, którzy jeszcze mają pracę można zaliczyć do elitarnej kasty.

„Pianola” została napisana w latach 50-tych XX w. i pewnie niektóre rozwiązania technologiczne mogą wydawać się nam prymitywne, ale nie o nie chodzi w tej powieści, a o myśli, o wizje postępu serwowane przez autora. Jako jej morał zaznaczyłam sobie cytat: „Nie w wiedzy tkwi kłopot, ale w jej zastosowaniu.”* Naukowcy czy też wynalazcy budzą mój podziw. Jednak ciężko przewidzieć, jak zostaną wykorzystane ich odkrycia. Chociażby rozszczepienie atomu i energia jądrowa (pisarz wyraża się o niej w „Pianoli” dość lekceważąco), która okazała się alternatywą dla paliw kopalnych, ale też przerażającą bronią.

Debiut Kurta Vonneguta skupia się na rozwoju przemysłu i jego skutkach społecznych. Oczywiste jest, że właściciel fabryki chce wytworzyć jak najwięcej w jak najkrótszym czasie. Zautomatyzowanie produkcji ma w tym pomóc. W programach typu „Jak to jest zrobione?” świetnie widać, jaka część procesu jest wykonywana przez maszyny, a jaka ręcznie. W „Pianoli” komputeryzacja zatacza gigantyczne kręgi. Maszyny wyparły ludzi ze znacznej większości zawodów W efekcie mamy niezadowolone, nie mające co ze sobą zrobić masy i mała grupkę elit drżących o to, aby ktoś nie wymyślił urządzenia wykonującego ich zajęcia.

Bardzo lubię pióro tego pisarza, ale nigdy nie próbowałam czytać jego dzieł chronologicznie. Przypominam, że opowiadam o jego debiucie. Pierwszym co rzuciło mi się w oczy w „Pianoli” to, że jest w niej dużo mniej absurdu i cynizmu niż w późniejszych powieściach Kurta Vonneguta. Nie żeby była go pozbawiona, ale nie kuje tak bezczelnie w oczy. Dość słabo są tu też dopracowane postacie i warstwa fabularna. Możemy się spierać, że w książce chodzi o pewne tezy, a nie o opowieść, jednak warto zastanowić się, czy te twierdzenia można by przedstawić w mniej rozwlekłej formie. Fakt jest taki, że pomimo wad, uwielbiam czytać Vonneguta. Jego patrzenie na świat, sposób analizowania go i przerysowana forma prezentacji tych myśli zachwycają mnie i przerażają.

Pewnie wielu z was narzeka, kiedy ma iść do pracy. Dlatego, jeśli będziecie mieli okazję, zachęcam do przeczytania chociaż fragmentów „Pianoli”. Co prawda nie pomoże wam ona szukać drogi w samorozwoju, ale pozwoli spojrzeć inaczej na sam fakt bycia przydatnym.

*Kurt Vonnegut, „Pianola”, przeł. Wacław Niepokólczycki, wyd. Zysk i s-ka, Poznań 2021, s. 149.

"Slapstick, albo nigdy więcej samotności!" Kurt Vonnegut

"Slapstick, albo nigdy więcej samotności!" Kurt Vonnegut

 „Mówiąc za moją siostrę i za siebie: urodziliśmy się zdolni i zdecydowani pławić się w bezkresnym szczęściu przez całe życie. Niewykluczone, że nawet pod tym względem byliśmy wybrykami natury.”* Postanowiłam rozpocząć recenzję powieści „Slapstick, albo nigdy więcej samotności!” od tej myśli, ponieważ jest idealną krytyką ludzkiego narzekania. Wokół ciągle ktoś jest niezadowolony, ma za mało, za ciężko itp. Zadowoleni z życia mogą wydawać się nienormalni.



Fabuła

Można powiedzieć, że świat zbliża się ku końcowi. Epidemia zdziesiątkowała ludzkość. U schyłku życia jest też Wilbur Żonkil 11 Swain – ostatni prezydent Stanów Zjednoczonych. Powieść jest autobiografią tej, fikcyjnej, postaci. Jest to relacja dziwna i groteskowa – tak jak jej bohater.

Można powiedzieć, że wyłaniają się z niej dwie ludzkie obawy. Brak zrozumienia wobec tego co odbiega od przeciętności i strach przed samotnością.


Moja opinia

Kiedy skończyłam czytać „Slapstick, albo nigdy więcej samotności!” pomyślałam sobie: „Tylko Kurt Vonnegut może napisać powieść równocześnie smutną i śmieszną przy pomocy kompletnie wyzbytych z emocji bohaterów.” Opisuje relację kazirodczą, zakazaną, a jednak dużo zdrowszą niż niektóre związki, a na pewno niezwykle inspirującą. Przy pomocy anomalii bezwzględnie krytykuje normalność.


Podsumowanie

Kurt Vonnegut i powieść o slapstickowym charakterze – czy to coś nowego w jego twórczości? Trudno powiedzieć, w końcu ona cała jest mocno przerysowana. Czy to znaczy, że ta książka jest dziwniejsza, bardziej groteskowa niż jego pozostałe dzieła? Być może nie jest to najbardziej szokująca, czy obrazoburcza powieść autora, jednak pisarz, już kolejny raz, nie pozostawia suchej nitki na gatunku ludzkim.

* Kurt Vonnegut, "Slapstick, albo nigdy więcej samotności!", przeł. Marek Fedyszak, wyd. Zysk i s-ka, Poznań 2021, s. 59.


Zobacz też:

Recenzje innych książek autora

Sinobrody - Kurt Vonnegut

Sinobrody - Kurt Vonnegut

Przypomnijmy sobie o czym była baśń o Sinobrodym. Wielki Pan przywozi na zamek swoją świeżo poślubioną małżonkę i tak do niej mówi: - Słuchaj Marzena, to jest twój dom. Możesz korzystać ze wszystkich pokoi, poza tym na końcu korytarza. Co by się nie działo, nie otwierasz tych drzwi. Jasne? Żonka odpowiada: - Jasne, dziubeczku!. Zadowolona Marzenka żyje sobie beztrosko w pięknym pałacu, aż do dnia, kiedy zwycięża jej ciekawość. Pomimo zakazu, otwiera komnatę, a w niej znajduje poprzednie żony swojego Dziubeczka, martwe.


Fabuła

Rabo Karabekian, podobnie jak Sinobrody, coś ukrywa. Nie jest to tak krwawy sekret, chociaż kto wie. Kto normalny zamyka spichrz na ziemniaki na kilka potężnych zamków. Rabo żyje spokojnie w swojej twierdzy otoczony przez dzieła sztuki, do dnia, kiedy w jego życie wkracza żywotna wdówka, Circe Berman. Kobieta namawia go do napisania autobiografii, a sama zabiera się za myszkowanie po domu. Tylko tajemniczy spichrz na kartofle pozostaje dla niej niedostępny.


Książka napisana jest w formie czegoś na pograniczu autobiografii i dziennika.

Rabo zamierza streścić nam swoje życie, ale skoki w przeszłość przeplatane są wydarzeniami codziennymi, czy też dygresjami autora. W ramach obu linii czasowych zachowano chronologię, a wszelkie przemyślenia i komentarze dotyczą aktualnie relacjonowanego epizodu. Do tego autor nie ukrywa przed nami o jakich latach opowiada. Proste zabiegi typu, wracając do czasów Wielkiego Kryzysu, okazują się najlepsze.


Sinobrody to dziwna książka, nawet jak na Kurta Vonneguta.

W akapicie Fabuła opisałam wam bardzo pobieżnie wokół czego kręci się akcja. Nie możemy, jednak rozliczać tej powieści w kategoriach obyczajówka, sensacja, przygoda. Proza Kurta Vonneguta to odrębny gatunek, który charakteryzują abstrakcja, groteska, czarny humor. Sinobrody jest tak oryginalnym tworem, że, pomimo że czuć w nim Vonnegutowski styl, to nie wydaje mi się aż tak groteskowa. Pomimo absurdalnych sytuacji, wszystko co przeczytałam odczuwałam bardzo na serio. Myślę, że jest to zasługą głównego bohatera i zarazem narratora, czyli Rabo Karabekiana. Co jest nietypowe, dla Vonnegutowskiej postaci, wydaje się on osobą rozsądną i zadowoloną. Może i mieszka w muzeum i jest lekko oderwany od rzeczywistości, ale z samotnością dobrze sobie radzi. Kiedy pisze swoją autobiografie, ma bardzo duży dystans do tego co przeżył. Nawet najdziwniejsze wydarzenia okrasza takimi komentarzami, że tylko delikatnie się uśmiechamy i gratulujemy mu tego dystansu.


Zapytacie się to o czym ta książka właściwie jest?.

O wszystkim po trochu. Dużo w niej sztuki. Rabo to niemalujący już malarz, ale cały czas pasjonujący się sztuką. Ma imponującą kolekcję obrazów, a pochwalić się może również kolekcją sławnych przyjaciół z kręgu ekspresjonistów abstrakcyjnych.

Co poza tym? W książce są wyraźne aluzje do polityki i wojny, ale nie dominują. Znajdziemy w niej też trochę samotności, przyjaźni, okrucieństwa, egocentryzmu, pasji. Tak naprawdę przychodzi mi do głowy wiele rzeczowników, ale nie będę ich wymieniać. Myślę, że każdy kto zacznie czytać tę powieść znajdzie w niej jakąś myśl, której się uczepi. Wspomnę tylko o moim ulubionym fragmencie, kiedy to malarz zostaje zapytany, dlaczego maluje abstrakcję, skoro umie malować normalnie. Odpowiedź wbiła mnie w fotel.

Podsumowanie

Och, jaka to jest specyficzna książka. Chyba tak specyficzna jak nurt malarski, który się w niej przewija, czyli ekspresjonizm abstrakcyjny. Wyobraźcie sobie, ekspresja i abstrakcja w jednym. Ciekawość pcha, żeby sprawdzić o co w tym chodzi.


Galapagos - Kurt Vonnegut

Galapagos - Kurt Vonnegut


Kto ma ochotę wziąć udział w Przyrodniczej wyprawie stulecia? Jeżeli się zapisaliście, brawo, najprawdopodobniej przyczynicie się do przetrwania gatunku ludzkiego. Jeżeli nie skorzystaliście z oferty, przykro mi, wasz materiał genetyczny nie zostanie dalej przekazany.

Rysio Snajper - Kurt Vonnegut

Rysio Snajper - Kurt Vonnegut


Zaraziłem się życiem.1

Jak to się brzydko mówi ludzie żyją po to by umrzeć. W książce Rysio Snajper Kurt Vonnegut, na swój przekorny sposób pyta o sens życia, znaczenie szczęścia, poszukiwanie swojej drogi w życiu i jeszcze kilka innych rzeczy, które każdy z czytelników może wyczytać między słowami indywidualnie.

Recydywista - Kurt Vonnegut

Recydywista - Kurt Vonnegut


Tłem dla powieści Recydywista Kurta Vonneguta jest afera Watergate. Afera, która wstrząsnęła amerykańską sceną polityczną, doprowadzając ostatecznie do impeachmentu ówczesnego prezydenta Richarda Nixona. Jak możecie się już domyślić jest to książka z politycznego nurtu prozy Kurta Vonneguta.

- Możliwe, że będziemy musieli zostać bogatymi ludźmi, choćbyśmy nawet tego nie chcieli.1
Matka noc - Kurt Vonnegut

Matka noc - Kurt Vonnegut


Motto powieści pt. Matka noc brzmi: Jesteśmy tym, kogo udajemy, i dlatego musimy bardzo uważać kogo udajemy.1 Niech każdy z nas zastanowi się w spokoju ile w jego zachowaniu jest szczerości, a ile pozy. Czy wasz plan na siebie jest korzystny? Co na tym zyskujecie, a co tracicie? Howard W. Campell jr., bohater powieści, okazał się zarówno niezłym pisarzem jak i aktorem. Do tego stopnia, że świat nie potrafi się zdecydować czy to zdrajca czy bohater wojenny.

Syreny z Tytana - Kurt Vonnegut

Syreny z Tytana - Kurt Vonnegut


- Mówię panu, panie Constant – ciągnął jowialnie – co za niewdzięczne zajęcie mówić ludziom jak bezlitosny jest Wszechświat, w którym żyją.1

Kurt Vonnegut to jeden z moich ulubionych pisarzy, a Syreny z Tytana to jedna z moich ulubionych książek. Inspirowana sci-fi i podróżami w kosmos. Pełna czarnego humoru i cudownie groteskowa. Autor stawia w niej ważne pytania, na które nie każdy chciałby poznać odpowiedź. Kiedy wydawnictwo Zysk i s-ka ogłosiło wznowienie tego tytułu, stwierdziłam, że to dobra okazja żeby odświeżyć sobie tę książkę i przy okazji napisać o niej kilka słów.

Copyright © Asia Czytasia , Blogger