"Kosmos to nie jest miejsce dla poważnych ludzi" Łukasz Motulewicz

Nawiązywanie kontaktu z obcą cywilizacją idzie nam, na razie, kiepsko. Spróbujmy puścić wodze fantazji i zastanówmy się, jaki mieszkaniec innej planety mógłby być. Jakby wygadał? Jaki ustrój obowiązywałby w jego świecie? Czy byłaby to wysoko czy nisko rozwinięta cywilizacja? W czym by się specjalizowała? Dajmy się ponieść fantazji, idąc za tytułem książki Łukasza Motulewicza - „Kosmos to nie jest miejsce dla poważnych ludzi.”

Ta niewielka publikacja to zbiór opowiadań, których bohaterem jest astrokulturoznawca Hugo House. Cóż to za profesja? Postać ta pracuje w jednej z rządowych agencji i lata na inne planety, aby badać obyczaje ich mieszkańców i pomagać w nawiązywaniu międzygalaktycznych kontaktów. Wszechświat, który opisuje Łukasz Motulewicz jest pełen cywilizacji. Warto poznać sąsiadów, wiedzieć na kogo trzeba uważać, a kto jest niegroźny. Od niektórych ludów możemy się czegoś nauczyć, a wśród innych być orędownikami zmian. Może znajdzie się jakieś miłe miejsce do zamieszkania?

Autor odwiedzając inne planety porusza ziemskie problemy np. ustrojowe, społeczne czy związane z postępem technologii. House nie jest może wyjątkowo wyrazistym bohaterem, więc jego postać nie przyćmiewa międzygalaktycznych perypetii, co uznaję na walor książki. Język, jakim napisano opowiadania, nie jest może jakiś specjalnie wyszukany, ale czyta się je sprawnie, a delikatny humor i spojrzenie z przymrużeniem oka na podejmowane tematy daje bardzo sympatyczny efekt.

Osobiście trochę żałuję, że nie wszystkie opowiadania to podróże na inne planety – cześć z nich rozgrywa się na Ziemi i dotyczy np. problemów w departamencie, w którym pracuje House czy po prostu przyziemnych spraw. Nastawiłam się na eksplorowanie wszechświata i liczyłam na więcej kosmicznych znajomości. Te historie, kiedy bohaterowie lodują na innych planetach dużo bardziej mi się podobały. Jednak przyznać muszę, że Łukaszowi Motulewiczowi udało się uchronić przed powtarzaniem schematów w kolejnych opowiadaniach i wybrał tła, które dobrze nadają się do zobrazowania jego spostrzeżeń.

Mam przed sobą całkiem przyzwoitą książkę. Nie mogę napisać, że wyróżnia się ona czymś szczególnym pośród publikacji science-fiction, ale też nie mogę napisać, że jest zła. Pewnie gdyby była to powieść zabrakłoby mi opisów, ale w formule opowiadań taka prostota się sprawdza. Mi spodobało się, że nie są one do końca na serio. Autor formułuje pewne wnioski, ale w samym czytaniu „Kosmosu...” jest dużo luzu.

8 komentarzy:

  1. Ciekawa recenzja Joasiu. Nie wykluczam, że sięgnę. Te tematy są mi dość bliskie. Pozdrawiam wtorkowo :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Może być ciekawe i być może za jakiś czas sięgnę po ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  3. a w sume skusiłąbym się na nią :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Zupełnie nie mój gatunek czytelniczy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Brzmi interesująco - choć jeśli o naukę chodzi, to lubimy wiedzieć czy coś się dzieje tak na serio :)

    Pozdrawiam Zakładka do Przyszłości

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Asia Czytasia , Blogger