„W poszukiwaniu spokoju. Dziennik uważności dla dzieci” J. Robin Albertson-Wren

Jest takie powiedzenie: „Tylko spokój nas uratuje”. A kto uratuje biednego rodzica przed rozwścieczonym dzieckiem? Pytanie zostało oczywiście zadane z przymrużeniem oka, jednak będąc członkiem kilku grup parentingowych mam wrażenie, że najczęściej poruszanymi tam tematami są sen niemowląt i złość u dzieci. O spaniu nie będziemy dziś rozmawiać, za to bardzo chciałam wam pokazać ciekawe narzędzie mogące pomóc młodym ludziom zapanować nad złymi emocjami. Mowa tu o publikacji J. Robin Albertson-Wren „W poszukiwaniu spokoju. Dziennik uważności dla dzieci”. Nie jest to do końca dziennik, bo poza zapisywaniem rzeczy, które „dzisiaj” były dla nas ważne, znajdziemy w nim propozycje codziennych ćwiczeń pomagających zapanować nad silnymi emocjami.

Książka podzielona jest na pięć sekcji: „Zakorzenienie”, „Spokój, opanowanie, poukładanie”, „Skupienie”, „Życzliwość”, „Połączenie”. Być może w tej chwili ciężko wam sobie wyobrazić, jakie znaczenie mają te obszary dla praktykowania uważności. Spokojnie. Autorka przed każdą częścią wprowadza w temat używając trafnych porównań, do których odwołuje się również w trakcie ćwiczeń. Moje ulubione to to z ogórkiem. Mianowicie w sekcji o spokoju pojawia się określenie „chłodny jak ogórek”1 i właśnie te warzywa są dla autorki synonimem spokoju. Rosną w lato, potrzebują słońca, ale są orzeźwiające, soczyste, nie gotują się w środku. W kolejnych ćwiczeniach J. Robin Albertson-Wren uparcie odwołuje się do różnych cech ogórków. A to pisze o listkach, które chronią je przed słońce, a to o grubej skórze, a to każe nam zwijać się i rozwijać, jak łodyga ogórka. Jest to zabawne, a przede wszystkim niezwykle obrazowe.

Przy ćwiczeniach często padają pytania o nasze odczucia, albo autorka prosi nas o przemyślenie, co pomogłoby nam w danej sytuacji, jak udało nam się opanować emocje itp. Nasze myśli są kierowane ku rzeczom przyjemnym, ku temu, co dobrego spotkało nas w ciągu dnia. W książce znajdziemy miejsca, aby to zapisywać.

Według sugestii wydawcy jest to książka dla dzieci w wieku 6 -9 lat. Na pewno dziecko musi wykazać się pewną dojrzałością i zasobem słów, aby nazwać odczucia, które mu towarzyszą. Dla mnie, dorosłej, nie zawsze było to łatwe. Wymagało to ode mnie nie lada skupienia. O wieku wspominam informacyjnie, ale też nie mogę pozbyć się wrażenie, że rodzice tej grupy dzieci to niekoniecznie target. Odnosząc się do moich obserwacji z grup parentingowych najczęściej o radę pytają rodzice dzieci w wieku 2 – 5 lat. Seria buntów ich przerasta. Często przywołują pozornie błahe sytuacje, w których nie mogli sobie poradzić. Czy z takim maluchem też można pracować? Nawet trzeba. Z własnego doświadczenia wiem, jak ważne jest nazywanie emocji i uzmysłowienie dziecku, iż ma różne możliwości radzenia sobie z nimi. Być może kiedyś zdradzę wam jeden z moich patentów „na złość”, wróćmy jednak do książki „W poszukiwaniu spokoju”. Przypuszczam, że maluch/przedszkolak nie będzie w stanie opisać wszystkiego co czuje, a co za tym idzie zrealizować pełnej „lekcję”. Mamy tu natomiast fajną bazę ćwiczeń – m.in. oddechowy – i świetne porównania, które można wykorzystać przy zabawie z młodszymi dziećmi. A one, pewnie nie od razu, ale z czasem zaczną instynktownie je wdrażać. Pomoże to wam i waszym dzieciom znaleźć wasz własny „patent na złość”.

Kto mnie zna, wie, że na całe to „pitu, pitu” o uważności, byciu tu i teraz itp. patrzę z przymrużeniem oka. Jednak „W poszukiwaniu spokoju. Dziennik uważności dla dzieci” oceniam, jak wyjątkowo wartościowe narzędzie. Zmobilizuje on nas i nasze dzieci do poświęcenia kilku minut dziennie na zastanowienie się nad naszymi emocjami. Pomoże praktykować spokój, uważność ,wdzięczność, a uważam, że takie praktyki są wyjątkowo ważne w zabieganym, pełnym bodźców świcie. Pomagają się wyciszyć i zasnąć ze spokojną głową.

1 J. Robin Albertson-Wren, „W poszukiwaniu spokoju. Dziennik uważności dla dzieci”, przeł. Tomasz F. Misiorek, wyd. Sensus, Gliwice 2022, s. 23.


[Egzemplarz recenzencki]

8 komentarzy:

  1. Korzystałem kiedyś z "uważności", ale dla dorosłego Czytelnika :-) . Pozdrawiam Joasiu :-) .

    OdpowiedzUsuń
  2. Ps . Mam jeszcze papierową książkę " Świadomą drogą przez depresję" -ale zakupiona lata temu jako bardziej ciekawostka :-) .

    OdpowiedzUsuń
  3. Niby dla dzieci, ale mi też by się przydało, bo w tym przebodźcowanym świecie i dorosłym trudno sobie radzić z emocjami.

    OdpowiedzUsuń
  4. Innymi słowy książka dla mądrych dzieci ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. To zdecydowanie pozycja, którą sobie zapamiętam. :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo interesująca książka.

    OdpowiedzUsuń
  7. Warto dzieci uczyć uważności, bo tej umiejętności im brakuje.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Asia Czytasia , Blogger