"Rodzinna gra" Catherine Steadman

Bogaty, przystojny narzeczony – która z nas by takim pogardziła? Harriet – bohaterka powieści Catherine Steadman „Rodzinna gra” - trafiła na taki „okaz”. Edward jest spadkobiercą fortuny rodu Holbecków, natomiast, wspomniana, Harriet pisarką. Jak jego rodzina przyjmie „zwykłą dziewczynę”? Na początku sprawiają wrażenie serdecznych i otwartych, jednak, przebywając z nimi dłużej, Harriet przekonuje się, że bogacze bywają ekscentryczni. Kiedy otrzymuje od Roberta, seniora rodu, taśmę z nagranym wyznaniem, kobieta zaczyna obawiać się o swoje życie. Rozpoczyna się gra, a Harriet nie ma pojęcia, kto jest jej przeciwnikiem, a kto sprzymierzeńcem.

Opis powieści „Rodzinna gra” bardzo mnie zaintrygował. Potężny bogaty ród, który pogrywa sobie z „pisareczką”, w której zakochał się jeden z nich – brzmi, jak walka Dawida z Goliatem. Jednak kiedy przypomnimy sobie tę przypowieść, wiemy, że – niespodziewanie – wygrywa ten słabszy, acz sprytniejszy. Czy Harriet z książki też okaże się zwyciężczynią? Catherine Steadman zaciekawiła mnie, a potem wystawiła moją cierpliwość na próbę, a tego nie lubię.

Pierwszy problem, jaki mam z tą powieścią to, że dość długo nie wiadomo, jaka jest istota zawartej w niej intrygi. Dopiero na 97 stronie znajdziemy rozdział „Gra się rozpoczyna”1 i wtedy następuje przekazanie taśmy. Jednak musimy czekać kolejne 70 stron, aż bohaterce uda się ją odsłuchać, bo ona akurat pracuje i nie ma czasu. Szczerze, gdyby nie opis na okładce nie wiedziałabym, że czytam thriller. Pierwsza część książki zajmują, wątpliwej potrzeby, opisy, przemyślenia, dialogi, co niestety może znużyć czytelnika i w moim przypadku tak się stało.

Kolejna sprawa. Catherine Steadman chce wykreować tajemniczych bohaterów. I Harriet, i Holbeckowie mają swoje sekrety. Zrobili coś złego, jak pisarka sugeruje czytelnikom. Efekt jest taki, że właściwie nie wiemy, kto ma być groźny. Z tego zbioru sekretów wyłania się finał. Jak na porządny thriller przystało, w końcu powinno się wszystko wyjaśnić i się wyjaśnia. Jednak mnie Catherine Steadman nie zachwyca. Nie zawsze rozumiem logikę głównej bohaterki, co można zrzucić na to, że ona kieruje się intuicją, ale również motywacja sprawców jest – jak to ująć - „mętnie” opisana. Ambicje, pieniądze, władza – co nimi kierowało?

„Rodzinna gra” okazała się średnią powieścią. Została napisana lekkim językiem, dzięki czemu czyta się ją całkiem sprawnie, ale czegoś w niej brakuje. Dobrze zarysowanej akcji, wyrazistych postaci, a – przede wszystkim – porządnego napięcia, jakiego oczekuję od thrillerów. Miałam wrażenie, że autorka wyrabia limit słów, a nie opowiada nam coś.

1 Catherine Steadman, „Rodzinna gra”, przeł. Dorota Pomadowska, wyd. Mova, Białystok 2023, s. 97.

Książka "Rodzinna gra" dostępna jest w księgarni internetowej TaniaKsiazka.pl Zachęcam do zapoznania się z nowościami w ofercie księgarni.

[Egzemplarz recenzencki]

10 komentarzy:

  1. Szkoda, że ta książka nie do końca spełniła twoje oczekiwania. Raczej nie będę jej czytała.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam książkę na czytniku i zmierzę się z nią w wolnym czasie. Mężowi nawet się podobała, ale jak stwierdził "tyłka nie urywa".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to jest dobre podsumowanie. Bo czyta się ją nawet fajnie, ale cięgle czegoś brak

      Usuń
  3. Zarys fabularny jest bardzo zachęcający, więc tym bardziej szkoda, że książka nie powala. :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda, że książka trochę rozczarowuje :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Skoro nie porywa, to ja nie sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda, że czegoś zabrakło... Ja na razie i tak mam spory stosik "do przeczytania". :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Thriller powinien eksplodować napięciem. "Lanie wody" i zapychanie kartek słowami nie jest dobre, szczególnie w tym gatunku.

    OdpowiedzUsuń
  8. Thrillery uwielbiam, ale ten sobie daruję.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Asia Czytasia , Blogger