"Północne siostry" Magda Knedler

Alina, hrabina von Goltz, wyjeżdża z mężem na wyspę Rügen. Zaczynają krążyć plotki, że jest w ciąży. Czy to znaczy, że między małżonkami się ułożyło? Trudno w to uwierzyć znając sadystyczny charakter hrabiego. Natomiast Prakseda jest szczęśliwa u boku swojego męża. W tych dziwnych czasach aranżowanych małżeństw udało jej się trafić na bratnia duszę. Człowieka, który podziwia jej intelekt i ambicje. Jednak w tej sielance Prakseda cały czas martwi się o siostrę. Jest jeszcze Frida, służąca. Teoretycznie najmniej znacząca z trójki bohaterek, jednak posiada dość mocną „kartę przetargową”. Te trzy kobiety połączy tajemnica na temat tego, co się wydarzyło na północy. Czy okażą się lojalne? Każda z nich próbuje rozegrać swoje życie w jak najbardziej korzystny sposób. Każda z nich próbuje przetrwać w kierowanym przez mężczyzn świecie. Czy niemal siostrzana więź je wzmocni?

Początkowo drugi tom cyklu „Ścieżki nadziei” o tytule „Północne siostry” wydaje się przewidywalną książką. Jednak Magda Knedler potrafi namącić. Wie jak uatrakcyjnić tą historię wprowadzając chociażby nową, niepokojącą perspektywę w postaci Alberta, który niby wiele nie wie, ale coś tam wie, a to co wie jest pożywką dla niebezpiecznej obsesji. Nie boi się zwrotów akcji. Nie zliczę ileż to razy zmieniała się sytuacja Anieli. Jak desperacko bohaterka ta łapała się możliwości, żeby się nie skompromitować, żeby utrzymać swój status towarzyski i majątkowy, a wreszcie żeby posmakować miłości. A jej decyzje sprawiają, że i nasze odczucia względem niej ewoluują. Balansują między współczuciem, niechęcią, ale też podziwem dla jej siły.

Bo to Aniela jest gwarantką emocji. Przy okazji pierwszego tomu wspominałam, że wątek Praksedy szybko robi się stabilny i Knedler decyduje się tę sielankę utrzymać. Prakseda imponuje inteligencją, spostrzeżeniami, ale brakuje jej buntowniczego ducha, albo brakuje okoliczności, żeby go pokazała Natomiast Aniela go ma. Co prawda jej bunt ma egoistyczne pobudki. Ona nie chce – jak jej siostra – działać dla dobra mas. Do niej dotarło, iż jej wychowanie ma się nijak do prawdziwego świata. Będąc ułożoną panienką nie zaznała niczego dobrego. Teraz chce wykorzystać swój status – i pewną swobodę, jaką on daje – aby w końcu żyć.

Magda Knedler poprowadziła tę historię w nieoczywisty sposób, za co ode mnie dostaje wielkiego plusa. Drugi plus bo ja po prostu lubię powieści o silnych kobietach. Jasno wytykających paradoksy. I to robią bohaterki „Północnych sióstr”. Jeszcze nie emancypantki. A nawet niechcące być nimi. Te postacie po prostu chcą sprawiedliwości. Uznania swojego człowieczeństwa.

[Egzemplarz recenzencki]

2 komentarze:

  1. Musiałabym zacząć od pierwszej części, więc wszystko przede mną.

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja jeszcze nie znam tej autorki... Ciekawi mnie ta opowieść o trzech kobietach. :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Asia Czytasia , Blogger