"Post mortem" David Lagercrantz

Czy warto odgrzebywać przeszłość? Do drzwi Hansa Rekkego puka hiszpański komendant Rafael Corales. Przynosi akta starej sprawy: Dziewczyny, której ciało znaleziono pod dębem Sprawa jest o tyle ciekawa, że kilka godzin przed zabójstwem napisała opowiadane, w którym przedstawia, co ją spotka? Skąd wiedziała? Rekke zaczyna drążyć. Odczytuje szczegóły i odkrywa kolejne warstwy tej historii. A zaczyna się ona, kiedy dwaj młodzi mężczyźni wyruszają w podróż po Europie. Stylizują się na nonszalanckich literatów dyskutujących Hemingwayu przy szklaneczce wina. Wolnomyśliciele czy dzieciaki? Jedno jest pewne. Po tej podróży nić już nie będzie takie samo.

„Post mortem” czyli trzeci tom kryminalnego cyklu z duetem Rekke i Vargas. Sprawa, którą przyjdzie się im zająć przywędruje z Hiszpanii do Szwecji. Rekke przystąpi do jej rozwiązywania z wręcz chorobliwą fascynacją, chyba oczarowany literackimi nitkami, jakie ją oplatają, a jego partnerka – nieco zirytowana sprawami osobistymi – próbuje mu asystować. Właściwie nie są oddani śledztwu w 100%, ale ciągle do niego wracają wpatrując się w zdjęcie martwej dziewczyny pod majestatycznym dębem.

Rekke to taki współczesny Poirot. Oczytany, inteligentny, szarmancki. Z okruszka na twoim kołnierzyku wyczyta z kim jadłeś/aś śniadanie i na którym krześle siedziałeś/aś. Z tym, że w klasycznych kryminałach najważniejsze było śledztwo. Obecnie autorzy kreują również kompletnego śledczego, a David Lagercrantz się od tego nie odżegnuje. Tworzy postać intrygującą swoimi umiejętnościami i osobowością, ale też zmagającą się z prywatnymi demonami. Wprowadza intelektualną aurę, która wspaniale pasuje sprawy.

Jest to nieco nostalgiczny kryminał. Mam wrażenie, że nie chodzi w nim o działania, a wspomnienia. Prace nad śledztwem przeplatane są wydarzeniami z Hiszpanii końcówki lat 80-tych. Lagercrantz pozwala nam zajrzeć do akt, ale też poczuć klimat tamtych miejsc, wczuć się w stany psychiczne bohaterów. Nie tylko zmierzyć się z faktami, ale poczuć tę zbrodnię różnymi zmysłami.

Post mortem” należy zaliczyć do grona spokojnych kryminałów. Dużo tu dialogów, przemyśleń i wniosków. Lagercrantz właściwie stroni od zwrotów akcji stawiając na klimat i swego rodzaju melancholię. Umiejętnie buduje zagrożenie pokazując jak ofiara jest osaczana. Dlaczego ona? Czym urzekła swojego oprawcę? Czy rozwiązanie tej zagadki kryje się literackich kręgach? Czy pisarska wrażliwość może popchnąć do tak brutalnych poczynań?

[Egzemplarz recenzencki]

3 komentarze:

  1. Współczesny Poirot? Brzmi ciekawie. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Um policial vive sempre do mistério que o envolve e do crescente interesse em desvendar a trama.
    Abraço de amizade.
    Juvenal Nunes

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię spokojny klimat w kryminałach. Wolę to niż brutalne opisy.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Asia Czytasia , Blogger