"Projekt 1002" Wojciech Kulawski

Czy pamiętacie fenomenalny kryminał Wojciecha Kulawskiego „Rzeźbiarz kości”? Jeżeli jeszcze kogoś nie namówiłam to właśnie będę próbować – po raz kolejny – zachęcić do sięgnięcia po książki tego autorka. A cykl „Cienie w mroku”, którego składowymi są wspomniany „Rzeźbiarz kości” oraz „Projekt 1002” - którego będzie dotyczyć ta recenzja – jawi się jako rozbudowany, dobrze zaplanowany i mroczny.

Okazuje się, że wydarzenia z „Rzeźbiarza kości” to zaledwie wierzchołek góry. W „Projekcie 1002” cofniemy się do czasów powojennych. Teoretycznie zbrodnie II wojny światowej powinny zostać rozliczone. Jednak niektórzy skutecznie uchylali się przed sprawiedliwością, a nawet stali się inspiracją. W „Projekcie 1002” prześledzimy dalsze lody ekscentrycznego nauczyciela matematyki, który zakodował swoją historie na ścianach domu, który zamieszkiwał, i jego ucznia. Zobaczymy co dzieje się, kiedy ma się nieograniczone możliwości, kiedy można dać upust wszystkim swoim pomysłom mając za nic prawo i moralność. Będziemy świadkami narodzin bestii.

Tajne laboratorium, eksperymenty medyczne, ludzie traktowani jak króliki doświadczalne. Śledztwo odsłania makabryczną przeszłość, która z jakiegoś powodu ma wpływ na teraźniejszość. Dafner i Wetliński myślą, że dołączenie do nowej tajnej jednostki da im szansę na domknięcie sprawy Rzeźbiarza, ale także na rozwój zawodowy. Jednak trafiają w sam środek piekła. Wokół nich zaczynają znikać ludzie, a panowie staną przed szeregiem trudnych wyborów. Czy warto było drążyć przeszłości?

Kulawski oddał w ręce czytelników mocny kryminał z historią w tle. Warto czytać ten cykl po kolei – czyli zacząć od „Rzeźbiarza kości” - bo dzięki temu dostrzeżemy, ile warstw ma ta historia. A im dalej do niej zaglądamy tym jest bardziej przerażająca. Autor zachwyca nie tylko pomysłem, ale też jego realizacją. Wspaniale zadbał o detale zarówno tło – i współczesne, i historyczne – jak i kreację postaci. Każda z nich jest wyrazista, ale przede wszystkim potrzebna. Brak kogokolwiek zubożałby fabułę. Czytelnik świetnie to wyczuwa i (mam nadzieję) docenia.

Jak nie docenić tak dopracowanej powieści? A właściwie cyklu, bo „Cienie w mroku” to coś więcej niż kryminały z jakimiś ta bohaterami. To złożony projekt. W kolejnych częściach wchodzimy coraz dalej. Z biegiem fabuły łapiemy kolejne nitki, które prowadzą nas w mroczą przeszłość. Jej eksploracja będzie wymagała nie lada odwagi. Czy wam jej nie brakuje?

[Egzemplarz recenzencki]

1 komentarz:

Copyright © Asia Czytasia , Blogger