"Kołysanka" Chuck Palahniuk

Jaką najdziwniejszą książkę przeczytałeś/aś? Ja mam mocną kandydatkę do podium w tej kategorii. Chciałabym wam pokazać powieść „Kołysanka” autorstwa Chucka Palahniuka, jak dowiedziałam się już po jej przeczytaniu, specjalisty od książek dziwnych, kontrowersyjnych, obrazoburczych. Czy ta dziwna hybryda kryminału, horroru i powieści drogi (i pewnie jeszcze jakiegoś „ustrojstwa”) zachwyciła mnie czy zniesmaczyła? Tak trudno w obecnych czasach szokować, czy Palahniukowi się to udało. Posłuchajcie.

Co my tu mamy? Najpierw poznajemy Helen, która prowadzi agencję nieruchomości ale sprzedaje tylko nawiedzone domy. Potem poznajemy Carla, dziennikarza, badającego serię śmierci łóżeczkowych. I ta kolejność wprowadzania bohaterów nie spodobała mi się, bo to ten drugi temat staje się sercem powieści. Już w pierwszych rozdziałam czułam, że będzie mi się trudno połapać w fabule. Właściwie Palahnik przedstawia Helen i na moment o niej zapomina, aby wprowadzić nas w sprawę. I robi się nawet ciekawie, bo Carl wpada na pewien trop. I to jakże genialny, intrygujący. Mianowicie wiersz, zaklęcie, które usypia na zawsze. Tekst wydrukowany w zbiorze bajek dla dzieci. Czujecie grozę tej sytuacji? Czujecie moc tych słów? I ten duet, a właściwie kwartet, bo do bohaterów dołącza jeszcze jedna ekscentryczna para zaczyna szukać egzemplarzy owej książki. W imię wyższego dobra, czy własnych interesów?

Czytając „Kołysankę” balansowałam pomiędzy zachwytem, a konsternacją – z przewagą tej drugiej. Ta książka ma rewelacyjne momenty. Pojawiają się w niej sceny, zdania, zabiegi literacki, które kompletnie „rozwalają system”. A potem wracamy do tej historii. Mocnej, intrygującej, ale jednak chaotycznej i przekombinowanej. Można odnieść wrażanie, że autor sam trochę w niej błądzi, jakby do końca nie wiedział, jak rozwinąć swój pomysł i jak połączyć w nim te wszystkie postawy, idee, które chciał zaprezentować.

Trudno mówić o realizmie skoro autor sięga po magie i elementy horroru, jednak w „Kołysance” nawet krew wydaje się sztuczna. Być może Palahniuk nawet chciał nadać jest nieco tandetny sznyt (te różniaste garsonki i tona złota na nadgarstkach Helen), ale czy to dodaje jej „uroku”. Chyba nie do końca.

W efekcie powstała powieść nie za długa, ale jednak nużąca z orzeźwiającym przebłyskami Czy geniuszu literackiego? A niech Palahniukowi będzie? „Kołysankę” oceniam jako powieść średnią, ale autor zaintrygował mnie swoim stylem. Nie omieszkam sięgnąć po inne jego książki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Asia Czytasia , Blogger