"Kotek Splotek" Rob Scotton
Bohater książki Roba Scottona „Kotek Splotek” nie chce iść do szkoły. Rano odwleka moment wyjścia, ale mamie sprytnie udaje się rozwiać jego obawy. W klasie zostaje miło przyjęty przez nowych kolegów. I wszystko układa się całkiem dobrze, aż do przerwy na drugie śniadanie. W śniadaniówce Splotka schował się jego przyjaciel Zygmunt, który jest myszką, a koty i myszy... Sami wiecie.
„Kotek Splotek” to książka, która bawi przede wszystkim ilustracjami. Znaczy fabuła też jest fajna. Można uznać, że to jedna z tych bajek, która ma za zadnie pokazać, że szkoła wcale nie jest taka straszna, bo bohater zostaje w niej miło przyjęty i pomimo początkowych obaw, wraca zadowolony po pierwszym dniu w szkole.
Ale wróćmy do ilustracji, bo to one skradły serca moich dzieci. Te wszystkie puchate i szczerzące się do nas ze stron książki koty. Może to nie są małe dzieła sztuki, jak chociażby ilustracje Beatrix Potter, o której opowiadaniach wam niedawno pisałam, ale... Sztuka sztuką, a kto nigdy nie cytował dialogów z filmu „Chłopaki nie płaczą”, niech „pierwszy rzuci kamień”. Fakty są takie, że takie ilustracje to czysta radość. Dziecko patrzy się na zgraję kotów i śmieje się w głos. Przynajmniej u mnie to tak wyglądało. Szczerze mówiąc obawiałam się, czy któreś się nie posika z tego śmiechu.
„Oni to wiedzą, Kocie” - aż mi się ciśnie na usta. To akurat fraza z serialu „13 posterunek”. Ale co widzą? Że w szkole można poznać przyjaciół oraz że czytanie książek to dobra zabawa. Takie publikacje, jak „Kotek Splotek” są idealne na poprawę humoru. Nieco szalone, ale to szaleństwo przykuwa uwagę. Prowokuje do skomentowania bajki, do pierwszych literackich dyskusji.



Cute cover.
OdpowiedzUsuńSuper kocie ilustracje!
OdpowiedzUsuń