"Kapibara Barbara i karnawał" Eliza Piotrowska
Informacja o drugim tomie przygód Kapibary Barbary bardzo ucieszyła moją córkę. Była ciekawa, co słychać w Pernambuco, w zakątku w Brazylii, gdzie mieszka Barbara i jej stadko. A ponieważ ten tom jest zatytułowany „Kapibara Barbara i karnawał”, a na okładce bohaterka ma imponujący kapelusz, zapowiada się dobra zabawa.
W książce znajdziecie 6 opowiadań utrzymanych w przygodowej, acz spokojnej konwencji. Bo taka jest Barbara. Podchodzi do problemów zdroworozsądkowo. No może historia z piraniami wzbudziła w stadzie popłoch, ale ostatecznie dobrze się skończyła. Odniosłam wrażanie, że w tym tomie Eliza Piotrowska – autorka – subtelnie sugeruje, że niezależnie od gatunku (w przypadku ludzi rasy), pochodzenia i innych różnić należy się szanować, że można zgodnie koegzystować, a nawet sobie pomagać czy dobrze się razem bawić.
Kapibary wpuszczą w swoje szeregi Valdemara, który jest bobrem i pancernika Tutu. Pierwszy pojawił się w ich stadzie z miłości, drugi przez przypadek. Obje pozornie nie pasuje, ale Valdemar zachwyci Kapibary swoimi umiejętnościami konstrukcyjnymi, a przy Tutu nauczą, iż nie powinno się narzucać drugiej istocie, bo może lubić, potrzebować coś innego niż my. W opowiadaniu numer trzy poznamy Pamele, która jest piranią. Tu kapibary dostaną lekcję ograniczonego zaufania. Jest jeszcze Feliks, mały zakochany ptaszek, któremu kapibary pomogą zachwycić wybrankę jego serca. Ciekawy wydźwięk ma opowiadanie „Kapibara Barbara i myśli”, w którym ciocię Normę z tych wszystkich zmatowień rozbolała głowa. Mama Barbary znajdzie idealne lekarstwo na jej przypadłość. Zwieńczeniem książki jest tekst „Kapibara Barbara i karnawał”, gdzie pojawiają się wszystkie poznane dotąd zwierzęta, a także inni goście, bo kapibary zorganizują świetną imprezę.
Moja córka jest wielką fanką bajek o Kapibarze Barbarze. Na pewno obojętna nie jest moda na te zwierzaczki, ale muszę uczciwie przyznać, że Eliza Piotrowska świetnie ją wykorzystała przygotowując naprawdę dobre opowiadania dla dzieci. W każdym z nich jest wyraźnie zarysowany problem, przed jakim staje stadko kapibar. I chcę podkreślić słowo „stadko”, bo autorka świetnie uchwyciła wspólnotę, jaką tworzą te zwierzęta. Wspólnotę, która rozlewa się też na innych mieszkańców tego zakątka nad Oceanem Atlantyckim. I to jest piękne, radosne, spokojne, co wspaniale udziela się młodym czytelnikom dając im poczucie zrozumienia i stabilizacji.
[Egzemplarz recenzencki]
























