Łowca smaku - Urszula Ziętek


Jedzenie to sama radość. W ostatnim czasie programy kulinarne przeżywają apogeum popularności. Możemy nie lubić Magdy Gessler czy Gordona Ramsaya, ale to w dużej mierze ich zasługa. Afera i rozróba napędzają oglądalność, a dzięki temu przemykają się również merytoryczne treści. Urszula Ziętek w sprytny sposób wykorzystała modę na programy o kuchni. Stworzyła kryminał w światku krytyków kulinarnych. Czy wyszło jej to ze smakiem?


Fabuła

Dwóch, niezbyt za sobą przepadających, krytyków kulinarnych mierzy się w bitwie na smaki. Dochodzi między nimi do sprzeczki. Podczas trwającej imprezy jeden z nich traci życie. Drugi zapiera się, że nie ma z tym nic wspólnego. Wygląda na to, że policja mu nie wierzy i typuje go na głównego podejrzanego. Mężczyzna, z pomocą przyjaciółki, próbuje ustalić kto miał motyw i możliwości by zabić.

Łowca smaku to lekki kryminał z samozwańczymi detektywami. Szczególnie przyjaciółka Garika (naszego podejrzanego), Sylwia kojarzy mi się z bohaterkami książek Joanny Chmielewskiej. Brawurowa w działaniu, najpierw robi, a potem myśli. Koniecznie chce przeżyć przygodę i nie przejmuje się konsekwencjami.

Garik musiał przyznać, że potrawa prezentowała się znakomicie. W okrągłym półmisku znajdowała się zupa. Od razu dało się rozpoznać wieprzowinę, brukselkę, jajko , sezam oraz grzyby shiitake, charakterystyczne dla kuchni chińskiej. [U. Ziętek, Łowca smaku, Manufaktura Słów, Gdynia 2019]

Wątek kryminalny

Nasi bohaterowie mają zdecydowanie więcej szczęścia niż rozumu. Czasami coś się zawieruszy i wpadnie akurat w ich ręce, a przesłuchiwane przez nich osoby wyjątkowo chętnie z nimi rozmawiają. Taką historię, gdzie wskazówki łatwo wpadają w ręce bohaterów łatwo zepsuć i sprawić, że jest naciągana. Pani Urszuli udało się tego uniknąć. Te wszystkie przypadki autorka bardzo umiejętnie wplotła w fabułę. Z tego co się orientuje jest to jej debiut pisarski, więc w tym miejscu gratuluje, że wkroczyła na tak niebezpieczny teren i wyszła z niego bez uszczerbku.

Wątek kryminalny poprowadzony jest bez zarzutu. Pojawia się kilku podejrzanych, a każdy z nich po kolei jest sprawdzany. Finał jest logiczny i satysfakcjonujący czytelnika. Jest to dobrze zaplanowana zbrodnia, ale Sylwii i Garikowi dzięki dedukcji ostatecznie udaje się przejrzeć mordercę.

Ciekawostki

Bardzo spodobało mi się, że Pani Urszula Ziętek ubarwiła swoją książkę pysznymi potrawami i anegdotami o nich. Z jednej strony są przerywnikiem od wątku morderstwa, a z drugiej świetnie współgrają z opowiadaną historią i są jej smacznym dopełnieniem. Aż chce się wyjść do restauracji i zamówić coś pysznego i pięknie podanego.


Okładka

Nie mam pojęcia, kto wpadł na pomysł tej okładki. Nie wiem jak wam, ale mi kojarzy się jednoznacznie z książką kucharską. Powiem więcej, zanim wpadła w moje ręce, widziałam ją wielokrotnie i byłam przekonana, że to książka kucharska. Przypadek sprawił, że zorientowałam się, że to kryminał (ach te przypadki ;)). Ja na okładce chętnie zobaczyłabym jakąś krwawą zupę czy zadźganego bakłażana. Można by zamordować inne jedzenie, chodzi mi o to żeby efekt był oryginalny i przyciągał uwagę, żeby zainteresować czytelnika od pierwszego spojrzenia.


Podsumowanie

Łowca smaku to taki weekendowy kryminał. Leniwy dzień, pizza, dres, kawa i książka. Niczym się nie przejmujemy, siadamy pod kocem i odpoczywamy. Powieść nie jest długa i praktycznie czyta się sama. Jest lekka i, pomimo że to kryminał, niebrutalna. Można się przy niej świetnie zrelaksować i odpocząć po ciężkim tygodniu.

32 komentarze:

  1. Taj, okładka budzi zupełnie inne skojarzenie. Jestem ciekawa kolejnej powieści autorki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyznam szczerze, że na początku myślałam, że jest to książka kulinarna i zupełnie nie miałam jej w planach, ale od jakiegoś czasu, znajduje się na mojej liście tytułów do przeczytania. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka kucharska? Może trochę. Ale mnie ta okładka, zwłaszcza w wersji czarno-białej na czytniku aż krzyczy "mroczny thriller psychologiczny" :D Ale lekki kryminał? Bardzo prawdopodobne, że się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha... Na thriller bym nie wpadła, ale tak czy siak zostalysmy nabrane.

      Usuń
  4. the tasty of a bowl soup on the cover, but topic crime in it. Interesting!

    OdpowiedzUsuń
  5. Faktycznie okładka barzdiej przypomina książkę kucharską aniżeli kryminał :-P Ale z checią jak wpadnie mi w łapki przeczytam bo to moja tematyka

    OdpowiedzUsuń
  6. Więc to nie jest książka kulinarna? ;D
    Jako kryminał jakoś mnie nie przekonuje...:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawie się zapowiada ta tematyka...

    OdpowiedzUsuń
  8. Wszystko się okaże.. nie wiem czy sięgnę ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Okładka rzeczywiście niczym z książek kulinarnych. A co do samej powieści, chętnie bym ją kiedyś przeczytała, bo możliwe, że trafi w moje gusta. Nie tylko przez bycie kryminałem, ale i przez ten pierwiastek kulinarny. Co ciekawe, ja akurat nie jestem pasjonatką telewizyjnych programów kulinarnych. Niemniej podobały mi się dla przykładu francuskie komedie "Skrzydełko czy nóżka" oraz "Faceci od kuchni", których fabuła dotyczy przecież jedzenia. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to fakt ja patrząc na okładkę zrobiłam się głodna;p

      Usuń
  10. Pierwszy raz, jak zobaczyłam okładkę tej książki, to myślałam, że to książka kucharska :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Wydaje się być super! Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Okładka naprawdę myląca. Co do samej książki, to na razie nie planuje sięgać, ale nie mówię kategorycznego "nie".

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  13. O, ta książka może się okazać dla mnie interesująca.

    OdpowiedzUsuń
  14. Podeślę link do wpisu znajomej, co lubi czytać :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Podoba mi się ta książka i chętnie bym po nią sięgnęła :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Na okładce ramen i to mi wystarczy. Uwielbiam tą potrawę!! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brawo. Ja muszę się przyznać, że przed lekturą tej książki nie miałam pojęcia, że coś takiego jak ramen instnieje.

      Usuń
  17. rzeczywiście okładka nie przywodzi na myśl kryminału :P dobrze że odkryłaś że to kryminał, a nie książka kucharska :D będę miała ja w pamięci jak będę szukała lekkiego kryminału :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Tym razem nie dałam się nabrać tylko dlatego, że już inną recenzję czytałam :P tak, też pierwszy raz widząc okładkę stawiałam na książkę kucharską. W sumie taki smaczny kryminał to niezły pomysł :D

    OdpowiedzUsuń
  19. Kryminał i przepisy kulinarne. Kto by pomyślał? Pozdrawiam!^^

    OdpowiedzUsuń
  20. Ciekawe i trochę zabawne połączenie :D ale nawet najbrutalniejszy kryminalista musi jeść :D

    OdpowiedzUsuń
  21. Hahaha! Ja też ją widziałam i byłam przekonana, że to książka kucharska! :D To dopiero niespodzianka. :D Ale pomysł mi się podoba - chętnie ją przeczytam!

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Asia Czytasia , Blogger