"Coś zjada bezdomnych" Tomasz Racjan

Bezdomni. Jednostki, których społeczeństwo nie chce widzieć. Snują się „w tle” ciągnąc worek ze swoim maleńkim dobytkiem i niosąc bagaż doświadczeń, które zaprowadziły ich na ulicę, oraz obecnych zmartwień. Kiedy taki snujący się po najbliżej okolicy bezdomny znika, często odczuwamy ulgę. Bo już nie będzie nas zaczepiał o parę groszy. Bo przestaniemy czuć obawę, jaką wywołuje jego obecność. Ile osób zainteresuje się, co się z nim stało? Tomasz Racjan napisał horror o wiele mówiącym tytule „Coś zjada bezdomnych”. Przenosimy się na ulice Reykjaviku, gdzie grupka narkomanów próbuje rozwikłać zagadkę znikania swoich znajomych. Tajemnicza siła, seryjny zabójca, a może majaki i paranoja? Czy coś zjada bezdomnych?

Ależ ta książka mnie zaskoczyła. Spodziewałam się brudno krwawego horroru doprawionego szczyptą kryminału, a dostałam... Kojarzycie książkę „Pamiętnik narkomanki” Barbary Rosiek? Tomasz Racjan serwuje czytelnikom podobne paranoiczne wynurzenia. Sen, jawa, a nawet narkotyczne odloty mocno mieszają się na stronach jego powieści. Trudno nam określić, co się wydarzyło i co jest prawdą. Nie wiemy, czy relacja, którą czytamy jest wiarygodna. Bohaterowie zarażają nas obsesją, strachem, obłąkaniem. Trudno się poddać tego typu narracji, ale jeżeli komuś się uda doznania będą nieziemskie.

Autor dorzucił jeszcze nieco akcji oraz element – nazwijmy go – socjologiczny, czyli postrzeganie ludzi bezdomnych. Co do akcji, z racji charakteru narracji ciężko ją śledzić, ale nie wszystkie książki są łatwe w czytaniu (nikt nam tego nie obiecywał). Natomiast spostrzeżenia na temat bezdomności zapewne poruszą wielu czytelników. Teoretycznie oczywiste jest, że ci ludzie nie wybrali takiego życia, że coś źle się u nich zadziało, iż mieszkają na ulicy. Jednak czy mamy wobec nich empatię? Boimy się ataku z ich strony, ale też bezdomność jest wstydliwym zjawiskiem, o którym mało kto chce słyszeć (i je widzieć).

„Coś zjada bezdomnych” to ciekawa powieść. Nie wydaje się takich dużo, bo typ narracji powoduje, że trudno im się przebić do popularnego nurtu, ale też wymaga on od autora nieco więcej niż zarys fabuły. Perspektywa otumanionego – używkami i życiem – umysłu, wymaga specyficznego rodzaju zaangażowania. Moja ocena tej książki jest nieco zaniżona, bo ja jednak wolę „prościej”. Lubię śledzić akcję i sobie wszystko poukładać. To co zaproponował Tomasz Racjan jest dla mnie zbyt poetyckie, ulotne. Natomiast nie odradzam. Odniosę się znowu do prozy Barbary Rosiek. Myślę, że jej książki są na tyle znane, że będzie wam łatwo ocenić, czy macie ochotę przeczytać coś podobnego, ale w konwencji literatury grozy.

[Egzemplarz recenzencki]

4 komentarze:

  1. Pamiętam „Pamiętnik narkomanki” Barbary Rosiek. A ta książka raczej nie dla mnie, ale wiem, komu mogłabym ją polecić. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Raczej nie dla mnie, ale tytuł robi wrażenie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Trudny temat, ciężkostrawny jakby napisany pod lekturę szkolną. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pamiętnik narkomanki pamiętam oczywiście :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Asia Czytasia , Blogger