"Jeszcze jeden raz" Karolina Janetta

Nina, bohaterka powieści „Jeszcze jeden raz”, mierzy wysoko. Mówi o sobie: „Księżniczka, której nikt nie chciał dać korony (…)”1. Marzy się jej piękny dom pachnący cynamonem, a w nim rodzina jak z obrazka. Marzy jej się wielka, namiętna miłość celebrowana co wieczór gorącym seksem. Problem w tym, że pragnienia nie dodają jej skrzydeł. Nina ma postawę roszczeniową. Nic dziwnego iż „irytacja i stres dominowały w jej życiu, a ona nakręcała tę spiralę od nowa.”2

Karolina Janetta podeszła do pisarstwa odważnie, bo stworzyła bohaterkę, której nie da się lubić. Nina dużo oczekuje, a niewiele daje. Właściwie daje tylko wtedy, kiedy chce coś dostać. Do tego wiele sobie roi, przez co sprawia wrażenie histeryczki i hipokrytki. O dziwo jest to bardzo intrygująca postać, którą chciałam poznać i zrozumieć, a szczególnie znaleźć źródło jej rozgoryczania. Niestety tzw. psychologia postaci zaprezentowana w powieści nie satysfakcjonuje mnie. Jest tu dużo elementów, na których Karolina Janetta mogła ją oprzeć. Matka alkoholiczka, nieudane małżeństwo, tajemniczy stalker, mobbing w pracy, bogaty kochanek – te „siły” kształtujące bohaterkę autorka potraktowała „po łebkach”, nie rozwinęła ich na tyle na ile by zasługiwały. Szczególnie mam żal o bardzo powierzchowne opisanie relacji Niny i stalkera oraz – bardzo dziwny – zabieg, kiedy bohaterka żali się ze swoich bolączek przyjaciółce, ale nie dzieli się nimi z czytelnikiem. Musimy wysłuchiwać jej utyskiwań na męża, ale przyczyny dlaczego zmarnował jej życie zdradza wyłącznie bliskiej osobie. Ja widzę tylko jej wieczne pretensje do męża, który wydaje się ją kochać.  Nie ma się co dziwić, że patrzę na nią jak na niepoważnego człowieka.

Autorka ma lekkie pióro i powieść „Jeszcze jeden raz” czyta się całkiem dobrze (nawet pomimo irytującej bohaterki), jednak pozostaje ona w strefie tzw. „babskiego czytadła”. Szczególnie, że jest w niej sporo, jak na literaturę obyczajową, scen erotycznych. Przyznam, że są one naprawdę mocnym elementem tej książki. Można dyskutować, czy są niezbędne. Na pewno zostały wprowadzone w dobrych momentach i napisane z pazurem. Widać, że autorka dobrze czuła się tworząc je.

Natomiast najsłabszym elementem powieści jest postać terapeuty, do którego udaje się główna bohaterka. Ode mnie plus, za to, że Karolina Janetta zdecydowała się wprowadzić taki wątek, bo w naszym społeczeństwie ciągle dominuje przekonanie, że to wstyd prosić o pomoc „specjalistę od głowy”, dlatego pochwalam, promowanie innego podejścia. Uważam jednak, że ta linia fabuły powinna być lepiej przemyślana. Sebastian, bo tak ma na imię owy specjalista, ma być intrygującym manipulatorem, a wychodzi trochę zadufany w sobie frajerzyna. Najistotniejsza w wątku Sebastiana jest jego relacja z przyjaciółką Niny. Byli w związku i ten chce ją odzyskać przy użyciu swoje pacjentki. Autorka (znowu) zapomniała napisać na czym owa intryga miałby polegać. Efekt jest wręcz absurdalny.

Ja uwielbiam książki psychologiczne, a takie irytujące postacie, jak główna bohaterka powieści „Jeszcze jeden raz” są bardzo ciekawym „materiałem”. Jak już pisałam mi czegoś w tej kreacji zabrakło, jednak można ją sprowadzić do bardzo ważnej refleksji na temat radości z życia. Czy nie brakuje jej nam w pogoni za dobrobytem? Czy wystarczająco cieszymy się tym, co już mamy?

1 Karolina Janetta, „Jeszcze jeden raz”, wyd. Replika, Poznań 2023, s. 96.

2 Tamże, s. 43.


[Egzemplarz recenzencki]

9 komentarzy:

  1. Wygląda na to, że Nina ma osobowość narcystyczną, w dodatku jest DDA, co w efekcie daje mieszankę wybuchową. Wprowadzenie terapeuty do fabuły też uważam za bardzo dobry pomysł.
    W dzisiejszych czasach tego typu specjalista jest na wagę złota. Dobry specjalista.
    Mała refleksja. Spotkałam się z tym, że ludzie zaczynają korzystać z internetowych kursów terapeutycznych. Na przykład bardzo modny teraz temat - Praca z wewnętrznym dzieckiem. Owszem można pobieżnie podać uogólnienia, ale każda osoba ma inne zranienia i wymaga pracy indywidualnej. I nie sądzę, aby po 3 godzinach kursu internetowego wartego 500 zł, osoba, która naprawdę potrzebuje pomocy, otrzymała ją.
    I tu dochodzimy do pytania, które zadajesz na końcu. Pieniądze są potrzebne, bez dwóch zdań, ale czy warto gonić za nimi do utraty tchu, poświęcając wszystko to co naprawdę cenne w życiu?!
    Z Twojej recenzji wynika, że książkę mimo wszystko warto przeczytać.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Raczej nie dla mnie, ale z pewnością książka może się spodobać wielu czytelnikom. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chciałabym stanąć w obronie głównej bohaterki. Nina to osoba uwikłana. Jest roszczeniowa, ponieważ szuka swego szczęścia na zewnątrz. W swoim rodzinnym domu niestety go nie zaznała, nie znalazła go w związkach, ani w pracy i nawet kiedy szuka pomocy u terapeuty, to trafia na takiego, który ma w tym swój interes.
    Szkoda, że nie mamy szansy zobaczyć Niny, jak sukcesem kończy terapię i zaczyna swe życie układać od nowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z każdym słowem. I sprostować bym chciała, że nie mam nic do głównej bohaterki, a wyłącznie do niewykorzystania przez autorkę potejcjalu wszystkich wątków

      Usuń
  4. Jestem bardzo ciekawa historii głównej bohaterki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapowiada się bardzo ciekawie. Chętnie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. chyba jednak nie jest ona dla mnie :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie bardzo zainteresowałaś książką. Lubię "nie lubić" bohaterów ;) ciekawi mnie, czy kobieta znajdzie jednak swój sposób na życie...

    OdpowiedzUsuń
  8. Mnie książka zaciekawiła. Lubię drażniących bohaterów.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Asia Czytasia , Blogger