"Klan wojowników" Paulina Popiela
Amelia jest Ziemianką. Została porwana ze swojej planety, a potężny wojownik Tytus Woodrok wybrał ją sobie na żonę. Wiele kobiet jej zazdrości, dlatego Amelia jest obiektem nienawiści Ona sama – lekko mówiąc – nie jest zachwycona swoją sytuacją. Trudno mówić o miłości w tym związku. Okazuje się, że dziewczyna nie może się czuć bezpieczna pomimo potęgi swojego męża. Ten ma sekret, który może pogrążyć ich wszystkich. Amelia zostaje wplątana w jego intrygi, a w efekcie para musi uciekać. Razem na dobre i złe – tak swobodnie pozwolę sobie przytoczyć słowa przysięgi małżeńskiej. Czy w przypadku tej pary ona obowiązuje?
Powieść „Klan wojowników” to romantyczne fantasy o charakterze „hate to love”, czyli „kto się czubi, ten się lubi”. Paulina Popiela wpadał w pułapkę, jaką są dla pisarzy i pisarek tego typu powieści. Żeby naturalnie doprowadzić bohaterów do miłości trzeba porządnie pokazać ich nienawiść. Amelia zapewnia, że nienawidzi swojego męża, ale, z drugiej strony, „(...) każda marzy o takim facecie, który ma w sobie mrok.”1 Chyba już się domyślacie, jak to wygląda. Nie lubię go, ale te seksowne oczy. Obleśny dziad z niego, ale drżę, kiedy na mnie patrzy. Mogłabym tak długo, ale nie to chodzi. Wybaczcie miłośnicy tego typu książek, ale u mnie takie pisane wywołuje przewracanie oczami.
Amelia też nie wydaje się nam silną, charakterną babką, która może zostać wojowniczką, a głupiutką nastolatką. No tak, ma siedemnaście lat, co wiele wyjaśnia. Jednak ja miałam wrażenie, że ona nie do końca ogarnia sytuację w jakiej się znalazła. Domyślam się, że autorka chciała dodać nieco luzu, humoru do swojej powieści i to nie była dobra decyzja, w mojej ocenie. Kiedy chcemy kreować okrutnych wojowników ma być strach, a nie „fun”.
Trochę żałuję, że zobowiązałam się napisać recenzje tej książki, bo trafiłam na literaturę, której nie lubię. Nie chcę podcinać Paulinie Popieli skrzydeł, jednak nie bardzo mam co w tym przypadku pochwalić, bo książka „Klan wojowników” nie podobała mi się. Ja powieści romantycznych czytam mało, bo zazwyczaj nie spełniają moich oczekiwań. Dużo od nich wymagam, a jako fankę naturalizmu drażni mi ich cukierkowość. Pomimo prób rozwinięcia akcji, autorce nie udało się jej zgubić. Pani Paulino, proszę nie brać tej opinii do siebie. Proszę znaleźć swoją niszę czytelników i dla nich pisać.
1 Paulina Popiela, "Klan wojowników", wyd. beYA, Gliwice 2023, s. 16.
[Egzemplarz recenzencki]
Też niezbyt często sięgam po powieści romantyczne, ale czasami jednak lądują na mojej półce. ;)
OdpowiedzUsuńTo zatem odpuszczam :)
OdpowiedzUsuńLukier- cukier-puder- nie!!
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie ♡
OdpowiedzUsuńJa tam jestem otwarta na różne tytuły, czasem i takie lukrowane powieści dobrze mi podchodzą, zależy od gatunku i tematyki. Nie przepadam za to za romantycznym science fiction :D Ten konkretny tytuł, raczej sobie odpuszczę ;)
Pozdrawiam cieplutko ♡
Dla wielbicieli gatunku na pewno brzmi atrakcyjnie :)
OdpowiedzUsuńNie lubię przesłodzonych historii
OdpowiedzUsuńJeżeli tytuł się nie zgadza z zawartością książki, to faktycznie jest to jakiś brak konsekwencji.
OdpowiedzUsuńPodziwiam, że nie rzuciłaś w kąt, skoro Cię nie zainteresowała. Pozdrawiam.
Romans nie iest tym czego oczekuję od fantastyki. Niestety bardzo często to relacja zaczyna dominować w tym gatunku. Nie wiem czy to książka dla mnie.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Podejrzewam, że przerwacanie oczami miałabym w tych samych momentach 😄🙈 niestety już czuje, że kompletnie nie moja bajka. Cóż nie kupuje powiedzenia - łobuz kocha najbardziej, a mroczna strona faceta pociąga. Chyba, że za sznurki😂
OdpowiedzUsuńCzasami natrafia się na książki, które po prostu nie są dla nas. Na szczęście, gustów jest wiele, i każda książka znajdzie swoich odbiorców.
OdpowiedzUsuńJa z kolei lubię romanse, bo przecież opowiadają o najpiękniejszym uczuciu świata, czyli o miłości. Jednak tego rodzaju powieści też trzeba umieć odpowiednio napisać, więc po opisywaną przez Ciebie raczej nie sięgnę :)
OdpowiedzUsuń