"Feluś i Gucio poznają zawody" Katarzyna Kozłowska

Nam książek zawsze mało i, pomimo że mamy w domu dużą kolekcję, chętnie korzystamy z osiedlowej biblioteki. Podczas ostatniej wizyty Junior – zapewne zachęcony strażakiem na okładce – wybrał pokaźną kartonówkę pt. „Feluś i Gucio poznają zawody”. O ile u takiego dwulatka ciężko mówić o jakichkolwiek predyspozycjach, a snucie planów byłoby wręcz niezdrowe, to sama książka sprowokowała nas do fantastycznej dyskusji o różnych profesjach oraz zainspirowała do nowych zabaw.

Przy każdym z zaprezentowanych zawodów znajdziemy krótką historyjkę nawiązującą do życia przedszkolaka np. nasz bohater poszedł na wycieczkę do remizy lub z rodzicami na koncert, zachorował i musiał udać się do lekarza, albo Feluś opowiada, że w jego lub kolegi/koleżanki rodzinie ktoś zajmuje się daną profesją. W tym miejscu poszczególne zawody są zwięźle opisywane. Możemy zastanowić się, jak wygląda praca tych osób, a także porozmawiać o pracy, jaką wykonują nasi bliscy. To wszystko jest pięknie zilustrowane. Junior znalazł na jednym z rysunków swojego tatę. Serio. Zdecydowanie wskazał jednego z panów paluszkiem mówiąc: „To tata!”. Stwierdziliśmy z mężem, że faktycznie jest pewne podobieństwo. Bystry chłopczyk.

W książce znajdziemy jeszcze jeden typ ilustracji. Bohaterowie bawią się na nich naśladując poznany zawód. Jeżeli macie dziecko, które lubi odgrywać scenki (a większość dzieci lubi) to macie tu skarbnicę pomysłów na codzienne aktywności. Otwórzcie restaurację, albo salon piękności. Postawcie doniczki z ziołami na parapecie. Zorganizujcie pokaz talentów. Poszukajcie skarbów ukrytych wśród piasku. Eksperymentujcie, aby pomóc dzieciom znaleźć ich pasje.

Szkoda będzie oddawać książkę „Feluś i Gucio poznają zawody” do biblioteki, ale niestety takie są zasady. Myślę, że jeszcze wiele dzieci będzie się dzięki niej świetnie bawiło, a my poszperamy i postaramy się znaleźć coś równie fajnego.

4 komentarze:

Copyright © Asia Czytasia , Blogger