"Strasznostwory" Nina Igielska
Czy wasze dzieci lubią książki o potworach? Chyba w tym temacie możemy wyróżnić trzy grupy czytelników. Pierwsza jest zdecydowanie na tak. Te osoby kochają się bać, a straszydła są dla nich źródłem rozrywki. Druga jest na nie. To delikatni czytelnicy, którzy wolą oszczędzić sobie mocnych wrażeń. Trzecią grupę możemy nazwać „chciał/abym, ale boję się”. I co z nimi zrobić? Jaką wy macie „politykę” wobec potworów? Przyznajecie, że istnieją, a może mówicie konsekwentnie, że to bujdy i wymysł autorów bajek? Nina Igielska w książce „Straszostwory” stwierdza, że potwory istnieją. Mówi więcej. Mieszkają pod łóżkiem i podkradają skarpetki i inne „pierdołki”, które tam lądują. No i potwory lubią straszyć dzieci.
Bohaterkami książki są siostry, Elenka i Lisek. Przed pójściem spać bawią się w chowanego. Elneka sprawdza wszystkie skrytki, ale nie może znaleźć młodszej siostry. Czy ktoś ją porwał? Nagle pojawia się dziwny stwór, który przedstawia się, jako Przeżeracz i ma wiele talentów m.in. odnajdywanie zagubionych Lisków. Elenka ma nadzieję, że stwór jej pomoże.
W toku fabuły poznajemy też inne potwory, które bardzo lubią straszyć, ale jak im się przyjrzeć bliżej – i z nimi porozmawiać – wydają się całkiem sympatyczne. I chyba właśnie taka była intencja Niny Igielskiej, aby pokazać, że „strach ma wielkie oczy”, jednak kiedy zapalamy światło okazuje się, że te oczy należą do całkiem miłego stworzonka. Zresztą na końcu książki autorka proponuje szereg ćwiczeń, aby dziecięce lęki nieco załagodzić. Taka zabawa może być remedium, kiedy pociecha uprze się, że w jej pokoju jest potwór. Wtedy racjonalne argumenty nie trafiają. Wyobraźnia jest silniejsza, więc warto ją zaprząc do roboty i podpowiedzieć, jak ów strach przełamać.
Fabuła balansuje pomiędzy grozą, a zabawą. Efekt jest całkiem sympatyczny. Co do treści nie mam zarzutów. Natomiast nie podobają mi się dwie rzeczy. Po pierwsze mieszanie rodzajów. Lisek, postać która zaginęła jest małą dziewczynką. Autorka nie tłumaczy skąd przydomek Lisek. Równie dobrze można było nazwać ją Poziomką, albo Dorotką. Być może chodzi o rudą czuprynę, jednak nie odgrywa ona większej roli w toku fabuły. Natomiast przyjaciel Elenki to Świnka. Świnka jest świnką, a przy tym chłopcem (?) - najbezpieczniej powiedzieć rodzaju męskiego. Łatwiej napisać Panem Świnką, Prosiaczkiem itp. O co m chodzi? Popatrzcie: Lisek zrobiła..., Świnka powiedział... Dla mnie dziwne, dezorientujące. A to książka dla dzieci.
Druga sprawa to grafika. Same ilustracje są ładne i oddają klimat opowieści. Natomiast niektóre słowa napisano fikuśną czcionką. Ostatnio zwracam uwagę na takie rzeczy, bo ćwiczymy z córką czytanie. Ja, dorosła, musiałam się chwilami zastanowić nad kompozycją strony i sławami jakie mam przed oczami. A to książka dla dzieci.
Zanim sięgniecie po „Strasznostwory” odpowiedzcie sobie na pytanie, czy książka ta wpisuje się w waszą „potworową politykę”. Czy przyznajcie, że strachy istnieją, ale próbujcie je oswajać, albo się z nich śmiać? Jeżeli tak to książka ta może być wsparciem w walce z nimi.
[Egzemplarz recenzencki]
Ciekawa publikacja. Fajnie, że balansuje między grozą a zabawą. :)
OdpowiedzUsuńCiekawa książka idealna dla mojego bratanka
OdpowiedzUsuńMój starszy siostrzeniec będzie zachwycony taką lekturą.
OdpowiedzUsuńBooks about monsters can be engaging for children and help them face their fears. Igielska’s "Scary Creatures" seems to blend fun and fear, showing that monsters can be friendly. Her approach, using exercises to alleviate fears, can be a great tool for parents dealing with children afraid of the dark. Encouraging imagination and rationalizing fears in a playful way can be very effective.
OdpowiedzUsuńParece un libro divertido. Te mando un beso.
OdpowiedzUsuń