"Wygrywa pierwsze kłamstwo" Ashley Elston
Evie i Ryan niedawno się poznali. Są zakochani w sobie po same uszy i postanowili zrobić kolejny krok w związku, razem zamieszkać. Sielanka, ale tylko pozorna. Tak naprawdę ich spotkanie nie było przypadkowe, a Evie tylko odgrywa rolę, bo ma zadanie do wykonania. Kobieta otrzymała nową tożsamość. Chwilowo musi zapomnieć o przeszłości, ale ta się o nią upomina. Kim jest elegancka kobieta, która używa jej imienia i nazwiska? Czy powierzone jej zadanie ma drugie dno, a może to test kompetencji? Evie uświadamia sobie, że uczestniczy w rozgrywce, w której to ona może być celem.
Ashley Elston napisała thriller, w którym kreuje atmosferę niepewności i braku zaufania. Powiedzieć dwulicowi o jego bohaterach to jak nic nie powiedzieć. Ci ludzie to aktorzy obdarzeni doskonała intuicją. Perfekcyjnie wcielają się w powierzone role i potrafią natychmiastowo reagować na nieprzewidziane sytuacje. Co ciekawe autorka do końca nie zdradza, kto swój, a kto wróg. Trudno rozgryźć, czy dany kolega po prostu wrócił do rodzinnego miasta, czy może miał w tym jakiś interes, albo czy dana znajoma faktycznie chce pomóc, a może jej pomoc ma drugie dno. Czytelnik właściwie prowadzi psychologiczną rozgrywkę ze wszystkimi postaciami, desperacko próbując je rozgryźć. Zadanie utrudnia fakt, że jesteśmy o krok za bohaterami. Ta książka jest napisana tak, jakbyśmy ciągle czegoś nie wiedzieli. Bohaterowie coś robią, ale trudno nam stwierdzić w jakim celu, przez co ciężko ekscytować się ich działaniami.
„Wygrywa pierwsze kłamstwo” to też thriller wyjątkowo oderwany od rzeczywistości. Jedna kwestia to to, że wchodzimy w bogate, wpływowe towarzystwo, z którym przeciętny Kowalski raczej nie może się utożsamiać. Jednak tego typu postacie mają nawet swój urok. Ja lubię „liznąć' nieco blichtru jaki roztaczają i doświadczyć bogatego życia, nawet wyłącznie literacko. Natomiast miałam duży problem z główną bohaterką. Można ją porównać do Ethana Hunta na akcji. Odniosłam wrażenie, że nie ma dla niej rzeczy niemożliwej. Wszędzie się wciśnie, ekspresowo zmieni wygląd i ma dostęp do najlepszej technologii. W sumie we fragmentach „teraz” jest to na swój sposób usprawiedliwione, bo gra toczy się o wysoką stawkę. Jednak kiedy widzę nastolatkę-złodziejkę, która działa niczym James Bond – Ashley Elston tak to opisała, że niemal słyszałam w głowie muzykę z filmów szpiegowskich – to trochę zaśmiewam się pod nosem.
Mam wrażenie, że autorka do końca nie wykorzystała potencjał pomysłu jaki miała. Pomimo dobrze wykreowanej atmosfery pełnej niepewności, czegoś mi w tej książce zabrakło. Chyba Ashley Elston za bardzo podkreśliła sztuczność swoich postaci, co przerodziło się na sztuczność fabuły. Niemniej czytelnik nie może narzekać, bo jest akcja i są plot twisty, czym powieść ta niewątpliwie się broni.
[Egzemplarz recenzencki]
Jeszcze zastanowię się nad lekturą tej książki.
OdpowiedzUsuń