"Czerwona woda" Jurica Pavičić

„Ostatnia jesień komunizmu. Wrzesień 1989 roku. Niedziela, dwudziestego czwartego.”1 Wtedy zniknęła Silva, córka, siostra, dziewczyna. Wyszła na festyn i już nie nie wróciła. Trzeba ją odnaleźć, ale los i zbieg okoliczności przyłożyły się do zatarcia śladów. Czy tak miało być, że zaginięcie tej dziewczyny rozdzieli i połączy ludzi, zmieni ich i ulepi na nowo? Jugosławia się rozpadła, a Silvy dalej nie odżelaziono. Jednak jej bliscy pamiętają. „Jesienią minie dwanaście lat od zaginięcia Silvy. (…) Ale przez cały ten czas Mate nie przestał szukać.”2
Czy „Czerwona woda” autorstwa Juricy Pavičića to kryminał. Nie, nie. Nie dajcie się zwieść temu niepojącemu wątkowi przewodniemu. Tu głównym bohaterem jest życie. Życie, które płynie dalej pomimo że Silvy już nie ma. Zresztą to za prosto powiedziane. Ona zaginęła, nie daje znaków życia, ale jest cały czas obecna w w domu rodzinnym i swoim mieście. Wydarzenie z września 1989 roku zostawiło wyraźni ślad. I tu znowu moja prośba, abyście nie dali się zwieść, bo to nie jest historia o ludziach spętanych rozpaczą. Pavičić uchwycił strach bliskich dziewczyny, ich determinacje w poszukiwaniach, ale też to, że oni zostali i muszą zająć się też sobą i swoimi sprawami. Zrobił to bez melodramatyzmu, o jaki łatwo w takich opowieściach. Zrobił to subtelnie, realistycznie, doskonale.
Pavičić również doskonale rozumie czym jest tło powieści. Na czas akcji książki przypadają burzliwe przemiany ustrojowe. Państwo upada, rodzą się nowe, a region ogarnia wojna. Można było zarzucić czytelnika faktami, ale po co? Lepiej znaleźć miejsca dla swoich bohaterów i dalej nadpisywać ich losy. Akcja „Czerwonej wody” rozpisana jest na lata 1989 – 2017. I naprawdę widać ewolucję postaci związanych Silvą i jej zaginięciem. To, że życie płynie dalej pomimo, a także to jak los różnie to życie prowadzi.
Jestem oczarowane tą powieścią. Pavičić nie dał się wpuścić w żadna pułapkę, jaka czekała na niego podczas pisania tej historii. Doskonałe wyczucie proporcji i doskonałą intuicja. Jak on genialnie dobiera skrawki losów różnych postaci, aby opowiedzieć tę historie możliwie najciekawiej i najbardziej kompletnie. Aby wywołać, jak najlepszy efekt. Nie chce sztucznie grać na emocjach czytelnika. Idąc za powiedzeniem, że życie pisze najlepsze opowieści stawia na życie. Na postacie, które muszą żyć pomimo barku kogoś ważnego. Bo życie wypuści ich dopiero, kiedy przyjdzie na to odpowiedni czas.
1 Jurica Pavičić, „Czerwona woda”, przeł. Leszek Małczak, wyd. Noir sur blanc, Warszawa 2025, s. 118.
2 Tamże, s. 99.
[Egzemplarz recenzencki]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz