"Życie Violette" Valerie Perrin

Cmentarz to takie specyficzne miejsce, gdzie stykają się życie i śmierć. Pomaga on przywołać wspomnienia o tych, którzy odeszli. Na straży tego miejsca stoi dozorczyni o imieniu Violette, narratorka w powieści autorstwa Valerie Perrin pt.: „Życie Violette”. Na tym cmentarnym, acz nie mrocznym tle, jej historia przeplata się ze wspomnieniami o tych, którzy odeszli i opowieściami tych, którzy pozostali.

Violette to dziwna postać. Żyje, a przy tym jest jakaś taka nierzeczywista. Jest to postać, która wiele przeszła, właściwie od dnia narodzin miała pod górkę, ale życie jej nie złamało. Jednak ciśnie mi się na usta pytanie: „Czy na pewno?”. Violette, która jest narratorką, a Violette, o której mówi to dwie różne osoby. Powiecie, że to oczywiste, bo dzielą je lata i doświadczenia. Owszem. Jednak ja nie czułam, że główna bohaterka opowiada o sobie. Jakby zbudowała wokół siebie, odgradzający ją od przeszłości, mur z codziennych rytuałów.

Przyznam, że zmęczyła mnie ta książka. Bardzo drażnił mnie wspomniany w poprzednim akapicie dystans Violette do swojej przeszłości. Przeszkadzał mi w poczuciu emocji tamtych wydarzeń. Do tego dochodzi specyficzny styl, w jakim ta powieści została napisana. Przyznam, że początkowo Perrin oczarowała mnie poetyckością i delikatnością, po jakie sięgnęła w snuciu tej opowieści. Jednak to wszystko dosyć szybko mnie znużyło. Nawet zwroty akcji, których w tej powieści nie brakuje, i całkiem angażujące historie poboczne utonęły w morzu przemyśleń głównej bohaterki. Początkowo chciałam napisać gadulstwie, ale Violetta próbuje być chicha i niewidoczna. To jej nachalne myśli zdominowały sytuacje opisane w książce.

Nie poczułam magii „Życia Violette”. Nie chcę tej powieści jakoś szczególnie krytykować, bo autorka dołożyła wszelkich starań, żeby to była ładnie napisana książka, żeby czytelnik miał się czym delektować. Jednak mnie ona zwyczajnie nuży. Mam wrażenie, że udzielił mi się dystans narratorki do swojego życia i odgrodził mnie od emocji, jakie „Życie Violette” mogło zaoferować.

7 komentarzy:

  1. Mam tę książkę, ale jakoś nie mogę zebrać się do jej przeczytania. Jestem ciekawa, jakie będą moje odczucia po lekturze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że książka cię rozczarowała, mnie szczerze mówiąc nie zainteresował opis fabuły.

    OdpowiedzUsuń
  3. I completely understand your view — sometimes even beautifully written stories fail to connect emotionally. It’s disappointing when the distance between the narrator and the reader makes the book feel flat.

    OdpowiedzUsuń
  4. I felt the same way — the writing was lovely, but it just didn’t pull me in emotionally. Some stories lose their spark when the narrator feels too detached.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wielka szkoda, bo to o emocje w czytaniu chodzi najbardziej.

    OdpowiedzUsuń
  6. Brzmi jak pięknie napisana, poetycka książka, ale chyba trudno w nią emocjonalnie wejść przez dystans głównej bohaterki.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobrze, że trafiłam na ten post. Odpuszczę sobie czytanie.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Asia Czytasia , Blogger