"Pobiegane z deszczem" Aneta Staszewska

Za oknem deszczowa aura. W teorii taka pogoda nie nadaje się do biegania. Napisałam „w teorii” bo dobrze przygotowanemu człowiekowi żadne warunki nie straszne. Zerknijmy na bohaterów książki Anety Staszewskiej „Pobiegane z deszczem”. Mama Kingi bierze udział w Dolnośląskim Festiwalu Biegów Górskich w Lądku-Zdroju. Warunki są fatalne, ale uczestnicy w dobrych nastrojach ruszają ze startu. Dziewczyna wraz z tatą musi gdzieś się schronić na czas zawodów. Trafiają do restauracji, której ścianę zdobi wielki obraz, a z niego odzywa się do dziewczynki pewna postać. Opowiada ona niesamowitą historię obrazu. Problem w tym, że malowidło niszczeje. Aby cudowna kraina przetrwała, a malowidło zachowało swoją moc trzeba odnaleźć szereg magicznych składników, które pomogą w renowacji dzieła. Jak to zrobić? Czy uda się uratować tę niezwykłą krainę? Jaka będzie w tym rola Kingi i jej mamy?

Wiecie dlaczego pokochałam literaturę? Bo jest magiczna. I właśnie magii w książce Anety Staszewskiej nie brakuje. Magiczny obraz, magiczne zadania – jest po prostu magicznie. Jak już zdążyłam zasygnalizować akcja skupia się wokół obrazu i namalowanej na nim cudownej krainy. Chłopiec, który przemawia do Kingi, musi wykonać misję z cyklu „uratować świat”. Jeżeli mu się nie powiedzie miejsce, w którym mieszka przestanie istnieć. Czytelnicy wysłuchają opowieści o tym, jak bohater książki główkuje, żeby rozszyfrować otrzymane wskazówki i znaleźć wszystkie składniki potrzebne do wytworzenia magicznej farby.

Anecie Staszewskiej udało się napisać całkiem radosną książkę. Jest tu sporo o mocy uśmiechu. Głowna bohaterka jest pełna energii i bije od niej optymizm, co jest bardzo widoczne na tle nieco gburowatego taty. Zastanawiało mnie, dlaczego ten pan zachowuje się, jakby dziecko mu przeszkadzało. Czy miało to podkreślić beztroskę Kingi? To się udało. Dziewczynkę kompletnie nie rusza marudzenie rodzica.

Mamy w swojej biblioteczce już dwie książki Anety Staszewskiej. Moja córka jest fanką „Pobiegane wiewiórkami”, bo jest w niej księżniczka. Ja natomiast wolę „Pobiegane z deszczem”. Uważam, że autorka zręczniej połączyła w niej motyw baśniowo z pasją do biegania. Niemniej konkluzja jest taka, że polecamy obie publikacje.

15 komentarzy:

  1. Lubię deszcz i biegać też

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe połączenie magii i pasji do biegania :) brzmi interesująco :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No nie wiem, z jednej strony wygląda na ciekawie, ale ja się jakoś nie czuje przekonana do tego typu książki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam i bardzo mi się podobała. :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie czytałam żadnej książki tej autorki. Musimy sięgnąć po jej książki. Zaczniemy od "Pobiegane wiewiórkami" :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Też nic jeszcze z Autorki nie czytałem. Ale tytuł sobie zapisuję, prezentuje się ciekawie ;-) .

    OdpowiedzUsuń
  7. Już wiem, co kupię w prezencie...

    OdpowiedzUsuń
  8. Brzmi naprawdę niezwykle interesująco 😍

    OdpowiedzUsuń
  9. Brzmi niezwykle magicznie i uroczo, a okładka ma przepiękne kolory ❤

    OdpowiedzUsuń
  10. Będę miała na uwadze. Idealna na wakacyjne zaczytanie się :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie słyszałam wcześniej o tej książę, ale przyznaję, że ogromnie mnie zaintrygowałaś :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Skoro jest magicznie, to muszę przeczytać:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Już od samej okładki bije magia i optymizm. Coś czuję, że to idealna książka na takie właśnie deszczowe dni :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Asia Czytasia , Blogger