"Delegacja do Spraw Beznadziejnych" Mateusz Cieślik

Bohaterką cyklu „Urząd do Spraw Dziwnych” Mateusza Cieślika jest Sara Kos. Dziewczyna zostaje skazana na wygnanie, bo śmiertelnie zagraża całemu światu animów. Czy owa izolacja wystarczy, aby zniwelować niebezpieczeństwo? A może antagonista wyciągnie po dziewczynę swoje łapy? Wymyśleni przez autora książek oryginalni urzędnicy szukają optymalnego, możliwie humanitarnego sposobu, aby wygrać tę batalię. Drugi tom cyklu ma tytuł „Delegacja do Spraw Beznadziejnych”. Czy w sprawach beznadziejnych można cokolwiek zaradzić? Warto próbować.

Zakochałam się w świecie wymyślonym przez Mateusza Cieślika. Bardzo luźno skojarzył mi się z Harrym Potterem, chociaż jest to kompletnie inna jakość. Być może stało się tak za sprawa antagonisty, który rośnie w siłę i nawet największe mózgi wśród urzędników nie wiedzą, jak zaradzić nadchodzącej tragedii. Sam pomysł na Urząd jest genialny. Urzędnicy nie kojarzą się z wojownikami, a raczej z ludźmi, którzy spokojnie przekładają papierki. Jak się okazuje tu mamy potężnych magów, którzy charakteryzują się niebanalnym wyglądem. Świat animów i ludzi istnieje obok siebie, aczkolwiek Mateusz Cieślik prowokuje przenikanie się ich. Czy będą sobie zagrażać, czy się wspierać?

Młoda bohaterka, jej patrzenie na świat i relacje jakie nawiązuje powodują, że książka wydaje się nieco dziewczęca, co autor próbuje równoważyć ciągle wiszącym nad nią niebezpieczeństwem, mrocznym klimatem oraz dobrym tempem akcji. Trudno mi powiedzieć, czy mu to się udaje. Mam wrażenie, że kobiece bohaterki znacznie bardziej determinują płeć czytelników. A mi, jako dziewczynie, łatwiej taką postać zrozumieć.

Doceniam wyobraźnie, jaką popisał się Mateusz Cieślik. Rewelacyjny, intrygujący świat to połowa sukcesu dobrej powieści fantasy, a ten który on wymyślił taki właśnie jest. Jego eksploracja to sama przyjemność. Właściwie „Delegację do Spraw Beznadziejnych” czytało mi się całkiem dobrze. Minusa daję za redakcję. Część sformułowań na siłę sprowadzono do zdań prostych, co sprawia, że tekst „rwie się”. No i wisienka na torcie: „Skutki przedwczesnego zaprzysiężenia patrona z protektorem mogą (choć nie muszą) być katastrofalne w skutkach.”1 Jak to się mogło uchować nie wiem. Mam nadzieję, że czytanie tej książki tak katastrofalne w skutkach nie będzie.

1 Mateusz Cieślik, „Delegacja do Spraw Beznadziejnych” wyd. beYA, Gliwice 2024, , s. 69.

[Egzemplarz recenzencki]

10 komentarzy:

  1. Zaproponuję lekturę tej książki mojej koleżance.

    OdpowiedzUsuń
  2. Na razie nie mam jej w planach, ale ciekawie o tej książce napisałaś.

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka zapowiada się bardzo ciekawie

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie jest to mój ulubiony gatunek literacki, ale tym porównaniem do Harry'ego Pottera zaciekawiłaś mnie, nie powiem...

    OdpowiedzUsuń
  5. Biedna Sara. Musiała zaburzyć "porządek", skoro ją wygnali.
    Ciekawa recenzja. Nie zdradza zbyt wiele, przez co intryguje.

    OdpowiedzUsuń
  6. Może polecę koleżance, która lubi podobne powieści fantasy. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawy tytuł i niczego sobie fabuła

    OdpowiedzUsuń
  8. Gracias por la reseña. Tomó nota. Te mando un beso.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zainteresowała mnie ta książka. Sprawdzę sobie tom pierwszy.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Asia Czytasia , Blogger