"Historia o mewie i kocie, który uczył ją latać" Luis Sepúlveda

Żył sobie gruby czarny kot o imieniu Zorbas. Pewnego dnia spotkał chorą mewę i obiecał jej, że zaopiekuje się jej pisklęciem i nauczy je latać. Zorbas to wyjątkowo honorowy kot, więc postanowił dołożyć wszelkich starań, aby dotrzymać słowa. Własnym futerkiem ogrzewał jajo. Własnymi pazurami bronił pisklę przed niebezpieczeństwami. Ale jak kot ma nauczyć mewę latać skoro sam nie posiadł tej umiejętności? Na honor portowego kota, musi być jakiś sposób.

W poprzednim akapicie krótko streściłam wam treść książki napisanej przez Luisa Sepúlvedę pt. „Historia o mewie i kocie, który uczył ją latać”. Jest to przepiękna bajka o bezinteresownej pomocy, a także o dotrzymywaniu słowa. Jak nie kochać portowych kotów, które z taką czułością zajmują się pisklakiem. Nie mają pojęcia, jak to zrobić, ale przeglądają encyklopedię – jestem ciekawa czy dzieci jeszcze wiedzą co to jest – i się dokształcają. Właściwie nikt ich nie rozliczy ze złożonej obietnicy, ale one czują, że tak wypada. W książce znajdziemy również motyw ekologiczny. Mewa choruje w efekcie działalności człowieka. Gdyby nie zaśmiecał środowiska nie doszłoby do tragedii.

Muszę przyznać, że wspaniale czytało mi się „Historię o mewie i kocie, który uczył ją latać”. Fabuła jest prosta i jasna w swoim przesłaniu, ale nie brakuje w niej napięcia i wzruszeń. Wróciłam do czasów dzieciństwa i bajek, które czytał mi tata. Historii pięknych, mądrych, ale nie cukierkowych. Tak jest u Luisa Sepúlvedy. W tej historii jest obecna śmierć, a na pisklę poluję różne zamieszkujące port stworzenia, ale jest ono otoczone dobrą opieką, a czytelnik wierzy w szczęśliwe zakończenie.

Wydawca sugeruje, iż książka jest przeznaczona dla czytelników w wieku 8+ i ja się z tym zgadzam. Odnosząc się do poprzedniego akapitu dodam, że powieść nie jest brutalna. Wręcz przeciwnie, jest delikatna, ciepła a nawet odrobinę poetycka. Natomiast autor specjalnie nie „cenzuruje” nieszczęścia, jakie było początkiem tej osobliwej historii. Miejmy więc na uwadze wrażliwość dziecka.

Zdecydowanie polecam. Co prawda „Historia o mewie i kocie, który uczył ją latać” jest inna niż publikacje wydawane przez popularne wydawnictwa dla dzieci. Mam wrażenie, że to jest tzw. „stara szkoła”. Wszak Sepúlveda żył w latach 1949-2020. Ale się nie zestarzała. Mówi o ważnych wartościach takich jak pomoc, honor, współczucie. Pamiętajmy o tym i nie dajmy się „znieczulić” na innych ludzi, na inne istoty.

[Egzemplarz recenzencki]

7 komentarzy:

  1. Mój siostrzeniec mimo swoich ośmiu lat jest bardzo wrażliwy, więc jeszcze poczekam z lekturą tej książki dla niego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Brzmi ciekawie. :) Kojarzę nazwisko autora, mam w planach jego powieść o tytule "O starym człowieku, co czytał romanse".

    OdpowiedzUsuń
  3. Gracias por la reseña.

    OdpowiedzUsuń
  4. Brzmi świetnie. Bardzo ciekawy tytuł. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. To może być naprawdę wartościowa książka :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Asia Czytasia , Blogger