"Idealne święta" Hazel Gardner

Pingwin i Szczeniaczek mają różne charaktery. Pingwin jest raczej skromny i spokojny, a Szczeniaczek to „żywioł”. Ma milion pomysłów na minutę, a każdy kolejny jest coraz bardziej szalony. Czy takiej parze uda się zorganizować idealne święta? Przekonamy się dzięki książce autorstwa Hazel Gardner o zatytułowanej „Idealne święta” właśnie.

Może najpierw zastanowimy się, czym te idealne święta dla was są. Pytanie nie jest takie głupie, bo wiele rodzin dużo wcześniej planuje menu, prezenty, dyskutuje, jak udekorować dom. Te przygotowania mogą pochłonąć bez reszty. Które elementy są dla was ważne? Czy wystarczy wam niewielka choinka, podzielenie się opłotkiem z bliskimi i zjedzenie kawałka ryby? A może bogato stroicie dom, a wasz stół ugina się pod tradycyjnymi 12 potrawami?

Jeżeli już każdy z was odpowiedział, jak lubi spędzać święta, to mogę napisać wam, dlaczego nie spodobała mi się książka „Idealne święta”, chociaż promuje dobre wartości, czyli bliskość, przyjaźń i minimalizm. Żeby była jasność, są one ważne również dla mnie i to w nich dopatruję się istoty świąt – abstrahując od wymiaru religijnego. Problem w tym, że Hazel Gardner zaaranżowała „bitwę” charakterów, postaw, ale nie doprowadziła do kompromisu. To Pingwinek jest zwycięzcą, bo tak chce. On nie potrzebuje rozmachu, przesady, więc jej nie będzie. Koniec i kropka. Faktycznie pomysły Szczeniaczka są iście szalone, ale to wynika z jego temperamentu. Owszem Pingwinek powinien go trochę przystopować, ale Szczeniaczek mógłby kolegę rozruszać. Obu stronom wyszłoby to na dobre.

Na tle tej historii absurdalnie wygląda test, którym z bohaterów bajki jesteś. Szczerze mówiąc nie opłaca się być Szczeniaczkiem, który niejako przegrał, który nie przeforsował żadnego ze swoich pomysłów.

Książka prześliczna i na swój sposób mądra, jednak nie można promować pewnych postaw krytykując inne. Czy choinka pod sufit jest gorsza od tej malutkiej? Nie. Jeżeli kogoś ona ucieszy, nic mi do tego. W „Idealnych świętach” bardzo brakuje kompromisu, który byłby uczciwy wobec obu bohaterów. A skoro Hazel Gardner chciała wyróżnić tylko jednego, powinna to znaczenie lepiej umotywować. Wytłumaczyć, co jest nie tak w przepychu i rozmachu. Dlaczego to nie one są istotą świąt.

[Egzemplarz recenzencki]

11 komentarzy:

  1. Gracias por la reseña.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że nie do końca jest satysfakcjonująca.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bohaterowie wyglądają na słodziaki, szkoda, że książka nie do końca się sprawdziła :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Choć jestem bardziej pingwinkiem niż szczeniaczkiem, lubię skromne święta. Moja mama zawsze szaleje (hehe i wygrywa) to zgadzam się z Tobą, że ta historia powinna prowadzić do kompromisu. Każdy spędza święta tak jak lubi, jedni z przepychem, inni skromnie, jeszcze inni w ogóle wolą pominąć tę okazję i też mają do tego prawa. Ważne, by z najbliższymi umieć się w tym wszystkim dogadać :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda, ale ilustracje urocze!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ilustracje mnie urzekły. Szkoda, że książeczka nie wypadła lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  7. Szkoda, że przesłanie trochę słabe xD Ale ilustracje świetne

    OdpowiedzUsuń
  8. Przyciąga wzrok. Szkoda, że nie wszystko w niej jest satysfakcjonuje.

    OdpowiedzUsuń
  9. Dopiszę sobie do listy książek do kupienia na święta dla mojej córeczki :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Asia Czytasia , Blogger