"Pierwszy słownik dla małych geniuszy"
W obecnych czasach ogromną wagę przywiązuje się do nauki języków obcych. Już żłóbki i przedszkola kuszą potencjalnych klientów lekcjami tego typu. Koronnym argumentem w dyskusji o zasadności takich zająć jest wykorzystanie potencjału dziecięcego mózgu, który w pierwszych latach życia uczy się zaskakująco szybko i trudno z nim polemizować. Dlatego ja przychylnie patrzę na wszelkie próby nauki języka obcego przez zabawę, jak i publikacje wspierające ten proces. Jedna z nich ukazała się nakładem wydawnictwa Świetlik i zawiera podstawowe słówka w aż pięciu językach: polskim, angielskim, niemieckim, francuskim i hiszpańskim. Zatytułowana ona jest „Pierwszy słownik dla małych geniuszy”.
Zacznę od tego, że jako wzrokowiec uwielbiam formułę słownika obrazkowego. I tutaj została ona rewelacyjnie wykorzystana. Grafiki są bardzo przemyślana. Nie ma w nich miejsca na zbędne ozdobniki. Ilustracja ma prezentować dany zasób słówek, a są to zarówno rzeczowniki, czasowniki, jak i przymiotniki, a nawet liczebniki i przyimki. Zaprezentowano słownictwo z takich obszarów jak zwierzęta, dom, szkoła, jedzenie, części ciała, zawody, sport, jedzenie, ubranie i in. Właściwe można napisać, że jest to taki pakiet wyrazów, od jakiego dzieci zaczynają naukę języka.
Pięć języków brzmi imponująco. Natomiast mam wątpliwości, czy przez to książka jest czytelna. Czy komunikat jest jednoznaczny dla młodego mózgu. Do każdego rysunku (czy też fragmentu) rysunku jest podpis, na który składają się jego nazwy we wszystkich pięciu językach. Świetnie pokazuje to różnorodność mowy, ale dziecko nie zawsze wie, na którym słówku ma się skupić. Na przykład nas, jak na razie, interesują wyłącznie angielskie określenia, więc praktykowałam zasłanianie pozostałych, aby córka poznała znaczenie słowa, ale też opatrzyła się z jego pisownią. Oczywiście, jeżeli wasze dziecko uczy się kilku języków, to taka publikacja sprawi, że jeden słownik będzie wsparciem przy nauce ich wszystkich.
„Pierwszy słownik dla małych geniuszy” to atrakcyjna publikacja. Trudno mi ocenić, czy uwieszenie, jedno pod drugim, określeń w różnych językach nie namąci w głowie dziecka. Nam wystarczyłby podobny słownik z wyłącznie angielskimi słówkami. Zwiększyłabym też nieco czcionkę, aby podpisy jeszcze intensywniej działały na zmysł wzroku. Natomiast kompozycja strony jest przemyślana. Tematyczne zbiory słów i ilustrujących je grafik mają wspomóc naukę i ułatwić zapamiętywanie, ale też szukanie potrzebnych określeń.
[Egzemplarz recenzencki]
Też jestem wzrokowcem i też obawiam się, że pięć języków to trochę za dużo - faktycznie ksiązeczka może być dla dziecięcych geniuszy xD
OdpowiedzUsuńSuper 😍😍😍😍
OdpowiedzUsuńJa takie lubię
OdpowiedzUsuńSeams very cute!
OdpowiedzUsuńBjxxx,
Pinterest | Instagram | Linkedin
Nie wiem, czy pięć języków od razu, to nie za dużo, ale na pewno warto się uczyć języków od najmłodszych lat. 👍
OdpowiedzUsuńUdanego Dnia Dziecka dla Twoich Milusińskich. Pozdrawiam 🤗
W moim odczuciu to zdecydowanie zbyt wysoko postawiona poprzeczka. Dziecko może się szybko zniechęcić i poczuć przemęczone.
OdpowiedzUsuńFaktycznie, im szybciej zaczniemy uczyć dzieci języków obcych, tym łatwiej im będzie w dorosłym życiu się odnaleźć. W żłobkach i przedszkolach to dla dzieci forma zabawy, a wiadomo, że wówczas łatwiej zapamiętywać słówka. Szkoda, że gdy ja chodziłam do żłobka i przedszkola, takich praktyk nie było.
OdpowiedzUsuń