"Piaseczniki" George R. R. Martin
Napisać opowiadanie. Czy to banał czy wyzwanie? Ja skłaniałabym się ku temu drugiemu. A szczególnym wyzwaniem będą opowiadania z szeroko pojętej fantastyki. Jak w krótkiej formie zamknąć kompletny świat. Jak ukazać wszelkie jego niuanse, przedstawić bohaterów i problematykę? Jest się od kogo uczyć. Właśnie skończyłam czytać zbiór opowiadań autorstwa George'a R. R. Martina pt. „Piaseczniki” i jestem zachwycona, jak kompletne światy on opisuje. A przecież to aż 7 tekstów na niecałych 300 stronach.
Dodać jeszcze muszę, że Martin kreuje kompletnie różne uniwersa. Od inspirowanego fantasy o inkwizytorach (aczkolwiek formalnie to raczej science-fiction) opowiadania „Droga Krzyża i Smoka”, przez niesamowity horror „Piaseczniki”, po niemal space operę z psychologicznym sznytem pt. „Szybki pomocnik”. Sama nie wierzę, co ja napisałam. Space opera na dwudziestu kilku stronach? To tak można? Widać można.
Są to też złożone teksty pod względem psychologii postaci, ich poczynań itp. Martin sięga głęboko i momentami pisze enigmatycznie. W tych opowiadaniach kryje się (bardzo) dużo. Pozostawiają szerokie pole do interpretacji i nie tylko puenty, ale samej istoty, tematu tych historii. Dla przykładu przywołam „W domu robaka”, które możecie przeczytać zarówno w tym zbiorze, jak i samodzielnie wydane. Opowiadanie o ludziach mieszkający pod ziemią i czczących Białego Robaka. Opowiadanie na pograniczu horroru i powieści post apokaliptycznej. Czy jest to tekst o wojnie, o władzy, o sensie wiary, o przetrwaniu? Martin tego nie precyzuje. On zostawia utwór i czytelnika w samotności, każąc im samodzielnie nawiązać relację. Czy im się to uda? Może być różnie. Jedna osoba będzie się delektować treścią i próbami jej interpretacji, druga będzie zirytowana brakiem jaśniejszych wskazówek.
Martin po raz kolejny pokazuje ogromny talent. Zachwyca wyobraźnią i umiejętnością budowania niesamowitego klimatu. „Piasecznki” to siedem tekstów i siedem niepowtarzalnych uniwersów. Wyjątkowo kompletnych światów, które mamy okazję odwiedzić i niejako poczuć. Poczuć ich zapach, temperaturę, fakturę. Zmierzyć się z dylematami ich mieszkańców. A to wszystko zamknięte w krótkiej formie. W opowiadaniach czasami dziwnych, niejasnych, ale pomysłowych i dobrze napisanych. Czy je rozgryziesz?
[Egzemplarz recenzencki]
Oj jeżeli książka jest dobra jak zdjęcie na okładce to muszę przeczytać.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa i zachęcająca do lektury recenzja.
OdpowiedzUsuńCiekawa polecajka📖📘
OdpowiedzUsuńSerdeczności przesyłam moc🤗🌸
Dla tego niesamowitego klimatu chętnie zajrzałabym do tej książki.
OdpowiedzUsuńNie są to klimaty, które lubię.
OdpowiedzUsuńKsiążka raczej nie dla mnie, ale pewnie znajdzie swoich czytelników ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Gracias por la reseña. te mando un beso.
OdpowiedzUsuńCiekawie się to czytało, bo „Piaseczniki” trochę odbiegają od tego, z czym zwykle kojarzy się Martina. Miło zobaczyć, że pokazujesz nie tylko fabułę, ale i klimat opowiadań — tę pustynną, surową atmosferę i bardziej filozoficzne podejście do science fiction. Dobrze, że wspominasz o wolniejszym tempie i nietypowej dynamice — to coś, co może jednych przyciągnąć, a innych zaskoczyć, zwłaszcza jeśli znają autora głównie z Pieśni Lodu i Ognia. Fajnie też, że zwracasz uwagę na wątki technologiczne i relacje między bohaterami — niby klasyka sci-fi, ale jednak z tym specyficznym „martinowym” klimatem. Dzięki za ten spokojny i rzeczowy opis — pomaga wyrobić sobie wyobrażenie, czy to książka dla mnie.
OdpowiedzUsuńDawno nie czytałam opowiadań. Zaciekawiłaś mnie
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Zapowiada się intrygująco :)
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie. Faktycznie tworzenie do każdego opowiadania innego universum to szaleństwo - pozytywne szaleństwo.
OdpowiedzUsuń