"Niebiańskie osiedle" Ryszard Ćwirlej

Kto nie marzy o spokojnym czasie na emeryturze? Ojciec Sylwester i jego fundacja wychodzą z ofertą dla seniorów. Powstaje idylliczne osiedle domków, a co najlepsze niedrogich domków. Jednak, aby tam zamieszkać przeprowadzana jest ostra selekcja, bo ojciec – niejako w pakcie – proponuje też miejsce w niebie. A tu już nie ma żartów. Tego mogą dostąpić tylko najgorliwsi w wierze. Tzw. Niebańskim osiedlem zaczyna interesować się dwójka dziennikarzy i pewien policjant. Ich podejrzenia wzbudza samobójstwo pary emerytów i znaleziona w ich domu broszura. Jest też babcia Matylda. Bardzo sceptyczna w wierze i bardzo sceptycznie nastawiona do osiedla. Czy uda im się zdemaskować oszustów?

Styl w jakim Ryszard Ćwirlej napisał tę książkę określiłabym jako wyjątkowo intensywny. Zaczynasz czytać, a tu jeden bohater, drugi, trzeci. Kolejne sceny zmieniają się w szybkim tempie i bardzo trudno skojarzyć, kto jest kim, z kim i po co. Czy ten facet, co teraz siedzi w biurze w poprzednim rozdziale jadł śniadanie? A może to już inny bohater? Wyłapać cokolwiek w tej „kołomyjj” jest bardzo trudno.

Po około 1/4 powieści fabuła zaczyna wskakiwać na właściwe tory. Zaczynamy się orientować w konotacjach między bohaterami i ich roli w tej historii. Teraz już da się to czytać. Możemy cieszyć się czarnym humorem, jakiego nie szczędzi nam autor. „Niebiańskie osiedle” charakterem bardzo mocno zbliża się do komedii kryminalno-sensacyjnej. Długo zastanawiałam się, czy Ćwirlej „jedną nogą” nie wkroczył na ten grunt, ale chyba nie. Owszem, raczy nas zabawnymi dialogami, postacie są charakterne i czasami działają szybciej niż ktoś je poprosi, do tego komentują sytuację w „swoim stylu” - co jest charakterystyczne dla komedii. Jednak autor uchwycił też jakiś brutalny realizm w działaniu oszustów. Znamy historie o wyłudzaniu „na wnuczka”, tu uderzono w inne struny. Wykorzystano wiarę, lęk przed śmiercią, pragnienie dobrego przygotowania się do życia doczesnego. Z jednej strony ta historia może wydawać się groteskowa, a ofiary naiwne, z drugiej wiemy, że seniorzy się takimi sprawami przejmują, a zręczny manipulator – jakim okazał się ojciec Sylwester – potrafi to sprytnie wykorzystać.

Największy plus i minus tej powieści? Jako zaletę wymieniłabym energię. Dzieje się dużo, a barwność postaci jeszcze podkręca tempo i dodaje życia fabule. Docenią to czytelnicy, którzy lubią szalone książki podszyte dużą dozą humoru. Jako minus muszę wytknąć przewidywalność. Właściwie nie ma w tym kryminale tajemnicy. Autor rekompensuje to nieco zwrotami akcji, jednak ja lubię być zaskakiwana w finale i tego mi zabrakło.

[Egzemplarz recenzencki]

2 komentarze:

  1. Od czasu do czasu lubię sięgnąć po klimaty kryminalne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię powieści kryminalno-komediowe, ale jeśli koniec jest przewidywalny, to jednak duży minus :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Asia Czytasia , Blogger