Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rafał Kosik. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rafał Kosik. Pokaż wszystkie posty
"Wenecki spisek" Rafał Kosik

"Wenecki spisek" Rafał Kosik

Akcja jednej z książek z cyklu „Amelia i Kuba” autorstwa Rafała Kosika ma miejsce w Wenecji. Ale zaraz. Czy jego bohaterami nie była grupa dzieciaków z Warszawy? Dobrze pamiętacie. Co w takim razie robią we Włoszech. Bynajmniej nie pojechali na wakacje, a próbują wybawić Mi z tarapatów, w jakie się wpakowała. Sześciolatka ma alergię na sierść, bardzo chciałaby mieć psa. Jej tata pracuje przy reklamie leku na alergie właśnie, a dziewczynka nieroztropnie połyka tabletkę. Niestety jej wzięcie wiąże się z uciążliwymi skutkami ubocznymi. Dzieciaki udają się do Włoch z nadzieją, że producent leku znajdzie antidotum. Ich śladem podąża tajemnicza szpiegówka.

„Wenecki spisek” to chyba najpotężniejsza afera w jaką wmieszali się bohaterowie cyklu Amelia i Kuba. A na pewno ja najbardziej o nich drżałam podczas czytania tej części. Czwórka dzieciaków przemierza Europę i wygląda na to, że pytania o rodziców nie będą ich największym zmartwieniem. Zresztą z tymi, jak i z brakiem biletów na pociąg, nasi milusińscy poradzi sobie wyjątkowo pomysłowo. Mnie najbardziej nurtowały kwestie, kim jest i czego chce szpiegówka – jak określiła ją Mi – i czy ktokolwiek jest w stanie pomóc najmłodszej bohaterce powieści. Jeszcze zastanawiałam się, czy dzieciakom uda się utrzymać wyjazd w tajemnicy. A w duchu kibicowałam im, aby udało się rozwiązać wszystkie komplikacje bez udziału rodziców.

Rafał Kosik po raz kolejny pokazuje, że ma wspaniała wyobraźnię. „Wenecki spisek” to szalona powieść przygodowa. To co się w niej dzieje zasługuje na określenie niekonwencjonalne. I jeżeli znacie już Amelię, Mi, Kubę i Alberta to wiecie, że oni nie wybierają łatwych rozwiązań. Kombinują jak przysłowiowy koń pod górkę, a ich działania powodują nieprzewidziane efekty. Dajcie się wciągnąć w wir przygody. Gwarantuję, że będziecie zaskoczeni obrotem wydarzeń.

[Egzemplarz recenzencki]


"Stuoki potwór" Rafał Kosik

"Stuoki potwór" Rafał Kosik

W powieści „Stuoki potwór” z cyklu „Amelia i Kuba” Rafał Kosik opowiada o tym, że w Internecie nic nie ginie, a prywatność warto chronić. Amelia w złości wrzuca śmieszne zdjęcie koleżanki na szkolne forum. Mi, próbując zdobyć wymarzone zwierzątko, zdradza nieodpowiedniej osobie kod do klatki. Celebrytka w imię bezpieczeństwa namawia sąsiadów do założenia monitoringu. Do czego doprowadzą działania bohaterów?

Ależ mądrą książkę oddał w ręce czytelników Rafał Kosik. Ochrona prywatności dość mocno szwankuje w ostatnich czasach i często sami udostępniamy dane na nasz temat. Akurat ten wątek potraktował autor nieco przekornie, bo w imię ochrony tejże mieszkańcy Zamku zakładają monitoring i jeden drugiego ma na oku. Nawet nie można spokojnie podłubać w uchu czekając na windę. W ten temat dobrze wpisuje się też wątek Mi, który mogę streścić słowami: „Nie podawaj obcym swoich danych, nieważne co ci obiecują.”

Bardzo aktualne jest też to, do czego doprowadziła Amelia. Nieopatrznie udostępniając zdjęcie Klementyny, sprawiła, że na przyjaciółkę wylała się fala hejtu, a szkolni koledzy mieli z niej używanie. Okazało się, że bardzo trudno to odkręcić, a wrzucone do sieci zdjęcie zaczęło żyć własnym życiem. Nie mówiąc o tym, jak Klementyna bardzo to przeżyła. Myślę, że warto uwrażliwiać ludzi, że to co robią, piszą w sieci nie jest obojętne, że należy zważać na słowa i czyny, bo gdzieś jest realna osoba, którą można skrzywdzić.

Jedyną uwagę mam do tytułu. Powieść została nazwana „Stuoki potwór”, a na tego potwora długo trzeba czekać. Przyznam, że moje dzieci były tym nieco rozczarowane. Nastawiły się na opowieść z dreszczykiem, a tu jakieś gadanie o „internetach” i zdjęciach.

Potwór w końcu się pojawił i w finale książki narobił niezłego rabanu. Warto było na niego czekać, warto było zobaczyć, w jakie perypetie wpadli bohaterowie książki i jakie wnioski wysnuli ze swoich działań, bo problematyka powieści dotyka nas wszystkich.

[Egzemplarz recenzencki]

"Tajemnica dębowej korony" Rafał Kosik

"Tajemnica dębowej korony" Rafał Kosik

Bohaterowie cyklu „Amelia i Kuba” mieszkają w miejscu zwanym Zamkiem, ale oficjalna nazwa ich osiedla to Oak Residence. Na dziedzińcu Zamku stoi wielki dąb, w którego gałęziach lubią przesiadywać dzieciaki. Jednak wiekowe, ogromne drzewo zaczyna przeszkadzać niektórym z sąsiadów. Znajdą się tacy, którzy bardzo głośno i przekonująco agitują za jego ścięciem. Ale, ale. W gałęziach dębu coś się kryje, dochodzą z nich dziwne dźwięki. Dwójka jedenastolatków, Amelia i Kuba, oraz ich młodsze rodzeństwo – dziewięcioletni Albert i sześcioletnia Mi – postanawiają odkryć tajemnicę tego drzewa. No i jest jeszcze małpa, ale to już inna historia. Znaczy ta sama, ale małpa mieszka w zoo, a nie na drzewie, chociaż na to drzewo wchodzi. Eh, zaplątałam się. Chyba sami musicie przeczytać powieść „Tajemnica dębowej korony” żeby to ogarnąć.

A ja wam powiem dlaczego warto sięgnąć po tę książką. Przede wszystkim Rafał Kosik wykreował rewelacyjne, wyraziste postacie. Każda jest jakaś. Amelia to wrażliwa artystka. Kuba sprytny majsterkowicz. Albert ma zespół Aspergera. Mi kocha zwierzęta, szybciej działa niż myśli i niczego się nie boi. To tylko postacie pierwszoplanowe, ale autor nie zaniedbuje też tych (teoretycznie) mniej ważnych. Mamy tu chociażby Panią Kożuszek, którą można określić mianem „typowy polski moher”, albo Celebrytkę spacerującą na niebotycznych obcasach, która jest znana z tego, że jest znana, albo uparte mamuśki średnio pilnujące swoje dzieci. Ta wyrazistość nadaje książce komediowy charakter, dzięki czemu można spodziewać się dobrej zabawy.

Pisząc komediowy nie mam na myśli głupi. Rafał Kosik w każdym tomie przygód Amelii i Kuby przemyca jakieś wartościowe treści. W przypadku „Tajemnicy dębowej korony” możemy mówić o eko tematach np. co może zaoferować drzewo mieszkańcom miasta, ale też autor wchodzi w sentymentalne nuty historii z przeszłości. A to wszystko w tajemniczej i szalonej atmosferze. Jak można to połączyć. Rafał Kosik potrafi.

„Amelia i Kuba” to sympatyczny cykl dla dzieci w wieku 6 – 11 lat. Wiem, że to spory rozrzut, ale wynika on z wieku głównych bohaterów. Co prawda w pierwszych dwóch częściach dominowały sercowe dylematy nastoletnich postaci, ale kolejne tomy nabierają wyraźnie przygodowego charakteru, co w zestawieniu z dynamiczną akcją, wyrazistymi postaciami i dużą dawką humoru, czyni te książki uniwersalnymi wiekowo.

[Egzemplarz recenzencki]

"Nowa szkoła" Rafał Kosik

"Nowa szkoła" Rafał Kosik

W powieści „Godzina duchów” poznaliśmy Amelię, Alberta, Kubę i Mi. Przeprowadzili się oni do nowych mieszkań w posiadłości zwanej Zamkiem. To wiąże się również ze zmianą szkoły. W drugiej części cyklu pt. „Nowa szkoła” Rafał Kosik opisze, czy jego bohaterowie „bezboleśnie”” się w niej zaadaptowali. Zdradzę wam kochani, że dzieciaki z książki nie mają lekko. Dyrektorka szkoły okazuje się „jędzowata”, a lokalsi patrzą z nienawiścią na mieszkańców „wypasionego” apartamentu. Nawiązanie relacji jest trudne nie tylko dla Alberta, który ma zespół Aspergera, także pozostali mają różne dylematy i nie zawsze wiedzą, jak się zachować.

Powieść „Nowa szkoła” ma w sobie coś amerykańskiego. Przyjęcie lokatorów Zamku w nowej placówce wygląda, jak w popularnych hollywoodzkich produkcjach. Milutko, czy wręcz przeciwnie? Rafał Kosik bardzo umiejętnie przełamuje to – albo rozładowuje atmosferę – wątkiem Mi. Mi ma 6 lat, kocha zwierzęta, ale ma na nie alergię. W różnych książkach z serii „Amelia i Kuba” pojawiają się zwierzęta, którym chce ona pomagać, albo je adoptować. Dziewczynka wkłada w to niesamowitą energię, nie przejmuje się krytyką i porażkami, a jej pomysły są zaskakujące. W powieści „Nowa szkoła” pojawia się pewien pies, przez którego Mi trochę namiesza w szkolnych zasadach.

Jedną z ciekawszych postaci tego cyklu jest Albert, który – jak już wspominałam – ma zespół Aspergera, w związku z czym jego zachowanie nie zawsze jest zrozumiałe i akceptowalne przez osoby, które o jego przypadłości nie wiedzą. Nie wiem dlaczego Rafał Kosik wziął na warsztat akurat to zaburzenie, ale wyszedł mu świetny bohater – inteligentny, acz niedopasowany. Jednak mogący liczyć na wsparcie najbliższych. Bohater, którego, pomimo ekscentrycznego sposobu bycia, szanujemy. Myślę, że patrząc na niego można dojść do wniosku, że nie warto oceniać innych, a poznać przyczynę ich zachowania.

A co u starszych bohaterów, czyli u Amelii i Kuby? Mają się ku sobie, ale nie wiedzą, jak to rozegrać. I tu słówko na temat wieku potencjalnego czytelnika. Wydawnictwo rekomenduje przedział 7 do 12 lat, co wynika z wieku postaci, z którymi odbiorca może się identyfikować. Ja jednak obawiam się, że wątek „miłosny” może być nudny, niezrozumiały dla młodszych, co trochę tę granicę wieku zawyża. Natomiast zauważyłam, że w kolejnych częściach tego cyklu Rafał Kosik od niego odchodzi i skupia się na przygodzie.

Jeżeli chodzi o Amelię, jest tu cudowna scena, kiedy dziewczynka rysuje. Jest zdziwiona, bo obrazki przedstawiają rzeczy nie takimi, jaki te się wydawały. Patrzy sercem, kieruje się intuicją, a ta okazuje się lepsza niż oczy i rozum. Jak to mówią „pozory mogą mylić”, a Rafał Kosik miał genialny pomysł na opisanie tego przysłowia.

Amelia, Kuba, Albert i Mi – czy znacie już tych bohaterów? Jeżeli nie to zachęcam was do ich poznania. Fajne, inteligentne dzieciaki, z których każdy jest inny, przez co tworzą tak zgrany zespół. Co tu dużo pisać – lubię ich.

[Egzemplarz recenzencki]

"Złota karta" Rafał Kosik

"Złota karta" Rafał Kosik

Forsa, forsa, forsa. Kto nie chciałby być milionerem? Dzieciaki z cyklu „Amelia i Kuba” autorstwa Rafała Kosika otrzymują szansę, na zdobycie bogactwa. Na początek dostają milion złotych do wydania. Całkiem przyjemna sumka. Warunkiem jest, że mają to zrobić w jeden dzień i tylko na siebie. To co początkowo wydawało się, świetną zabawą wkrótce staje się balastem.

Powieść, o której mowa nosi tytuł „Złota karta” i porusza bardzo ważny temat, jakim jest konsumpcjonizm. Czy pokoje waszych dzieciaków też są pełne zabawek? Przybijmy piątkę. Niby człowiek wie, że jest tego za dużo, ale jak nie zrobić maluchom prezentu na święta czy urodziny. Jak nie kupić im drobiazgu w sklepie – nie mówiąc o tym, że dzięki temu można uniknąć awantury? A dzieci są podatne na reklamę. Zabawka kolegi/koleżanki zawsze będzie lepsza. No i zawsze znajdą coś czego jeszcze nie mają. Trudno wytłumaczyć, że ta rzecz wcale nie jest im niezbędna do szczęścia.

Bohaterowie powieści „Złota karta” początkowo są zachwyceni, że mogą kupić sobie wszystko, co wymarzą. Jednak szybko nudzą się nowymi rzeczami. One są fajne tylko przez chwilę, a ich nadmiar powoduje, że prawie wcale nie cieszą. Nie mówiąc o tym, iż u dzieciaków z książki pojawiają się wyrzuty sumienia. Ponadto Rafał Kosik poskreśla, że długi należy oddawać, a zarabianie pieniędzy nie jest wcale szybkim procesem. Myślę, że historia ta da dzieciom do myślenia więcej niż nasze, rodziców, utyskiwanie i tłumaczenie.

Zaznaczyć muszę, że jest to książka dla czytelników, którzy lubią niepokojący klimat. Autor opiera fabułę na „Legendzie o Złotej Kaczce”. Ja jej do tej pory nie znałam (albo zapomniałam), ale w treści wszystko jest wyjaśnione. Złole z powieści to istna gangsterka. Osaczają swoje ofiary i podpuszczają, aby nie udało im się wywiązać z umowy. Takie Złole przez duże „Z”. Czym Rafał Kosik mnie zaskoczył, tym razem postawił na elementy nadprzyrodzone. Myślałam, że skoro w pierwszym tomie cyklu „Godzina duchów” próbował wszystkie wydarzenia racjonalnie wytłumaczyć, to będzie się tego konsekwentnie trzymał. A tu niespodzianka. Przyznać muszę, że ta nadprzyrodzona konwencja sprzyja ekspozycji tematu. Wcale nie sprawia, że jest on oderwany od rzeczywistości, a wręcz przeciwnie, ludzki i namacalny. Dla dzieci, szczególnie tych młodszych, pieniądze to taka magia, która pozwala zdobywać upragnione rzeczy.

Super książka. Trudno powiedzieć, czy pomoże wam rozprawiać się z zachciankami waszego dziecka, ale na pewno jest świetnym pretekstem do rozmowy o pieniądzach, zakupach i posiadaniu. A także zachętą do przyjrzeniu się, które z waszych rzeczy naprawdę lubicie. Może nawet nie przypuszczacie, że stary miś, czy rozciągnięta piżama tyle dla was znaczą.

[Egzemplarz recenzencki]

"Mi się podoba" Rafał Kosik

"Mi się podoba" Rafał Kosik

Sześcioletnia Mi bardzo kocha zwierzęta. Ma pokaźną kolekcję jaszczurek, mrówek (chociaż te w pierwszej części cyklu "Amelia i Kuba" uciekły) i innych nietypowych stworzeń. Jednak dziewczynka marzy o psie. Niestety nie może go posiadać z racji alergii. Wystarczy, że dotknie futrzaka i pojawia się wysypka. Kiedy Mi poznaje Zydla przepełnia ją nadzieja. Pies jest łysy. Mi poruszy niebo i ziemie, aby wyciągnąć go ze schroniska.

A co słychać u starszych bohaterów cyklu Rafała Kosika „Amelia i Kuba”. Zbliża się bal przebierańców i dzieciaki są zaaferowane wyborem stroju. Znaczy nie wszyscy, bo niektórych takie imprezy nie bawią. Kto pójdzie, a kogo ominie bal? W kogo (albo w co) przebiorą się jego uczestnicy? Czy będzie udany?

W tej części cyklu „Amelia i Kuba” pt. „Mi się podoba” Rafał Kosik poruszył bardzo emocjonalny temat. Wiele dzieci marzy o psie lub kocie i negocjuje posiadanie go z rodzicami. Do tego schronisko dla zwierząt to miejsce rozdzierające serce. A jeszcze na to wszystko Zydel to pies po przejściach. 3 łapki, brak sierści i przestraszone spojrzenie. Aż strach myśleć, co go spotkało. Te ponure okoliczności neutralizuje postać Mi. To jest szalona dziewczynka, która niczego się nie boi (a szczególnie nie boi się być sobą) i najpierw działa, a potem myśli. A pomysły ma przeoryginalne.

Wróćmy do starszych bohaterów, bo i oni doprowadzą do zabawnej sytuacji. W wyniku takiego, a nie innego doboru strojów bal przebierańców przerodzi się w komedię pomyłek. Również geneza tytułu jest pomysłowa i zabawna. Być może co wrażliwsi na błędy językowe czytelnicy zadrżeli, dlaczego jest tam „mi”, a nie „mnie”. Uprzedzam, że zostało to zrobione z pełną premedytacją. A zasady języka polskiego są tak mocno przemaglowane w tekście, że gwarantuję wam, że młodzi odbiorcy zapamiętają, którego zaimka należy użyć.

Super książka. Wzruszająca i zabawna, ale z naciskiem na humor. Uwielbiam Mi i jej brawurowy sposób bycia, ale doceniam też inne postacie, jakie wykreował Rafał Kosik na potrzeby tego cyklu. Świetne jest to, że każdy z bohaterów jest inny, dzięki czemu czytelnicy mają szansę dostrzec w nich siebie. Wracając do Zydla. Czy nie jesteście ciekawi, czy ten doświadczony przez los pies w końcu znalazł bezpieczny dom?

[Egzemplarz recenzencki]

"Mgliste podejrzenia" Rafał Kosik

"Mgliste podejrzenia" Rafał Kosik

Do posiadłości zwanej Zamkiem wprowadza się nowy sąsiad. Zwraca na siebie uwagę dzieci oryginalnym wyglądem, dużym samochodem, a także workami z podejrzaną zawartością i nietypowymi narzędziami, które wnosi do mieszkania. Amelia, Kuba oraz ich rodzeństwo – dzieci zamieszkujące Zamek - mają różne teorie na temat sąsiada, a każda z nich jest bardziej makabryczna. Czy mają rację? Czy Pana Dłubacza – jak go nazwali – należy się obawiać?

„Mgliste podejrzenia” to książka o tym, jak nasza wyobraźnia potrafi nas zwieść. Wprowadzeniu Pana Dłubacza, towarzyszy niepokojąca aura, która przekłada się na wizerunek sąsiada. Niedawno przeczytany horror, wszechobecna mgła, a także nuda doprowadzają do tego, że ze zwykłych rzeczy, z (pozornie) łatwych do wyjaśnienia wydarzeń tworzy się niesamowita, mrożąca krew w żyłach historia. Myślę, że nie tylko dzieci ponosi wyobraźnia, ale dorośli również potrafią „dopisać” do strzępków informacji zakończenie, które nie musi być zgodne z prawdą. Krótko mówiąc, dajemy się zwieść pozorom.

Rafał Kosik w taki sposób prowadzi fabułę książki, aby pokazać, że wszystko ma racjonalne wyjaśnienie. Bohaterowie, co prawda ulegają panice, ale dzielnie dążą do rozwiązania zagadki, bo gdzieś w głowie słyszą, że to co wymyślili brzmi absurdalnie. Nie wszyscy z nich twardo stąpają po ziemi, a nawet ci, którym się wydaje, że tacy są mają chwilę zwątpienia. Jednak wspólnie podejmują działa mające dać im odpowiedzi.

Książka „Mgliste podejrzenia” ma całkiem fajny klimat właśnie przez wszechobecną mgłę. Świat otoczony mętną, białą zasłoną wygląda niesamowicie, ale też nieco groźnie i właśnie to udzieliło się bohaterom powieści.

Na koniec należy napisać, dla kogo jest ta książka. Wydawca sugeruje, że cała seria „Amelia i Kuba” kierowana jest do dzieci w wieku 6-12 lat. Jeżeli pamiętacie moją recenzje pierwszej części „Godzina duchów” wiecie, że nieco zawyżyłabym ten wiek z racji – nazwijmy to – miłosnych perypetii. Jeżeli chodzi o „Mgliste podejrzenia” to 6 lat wydaje się okej. Zaznaczyć natomiast muszę, że w powieści mamy nawiązania do horroru. Wspomniałam już o mglistej aurze, ale w tezach dzieci na temat nowego sąsiada pojawia się trup oraz tworzenie i ożywianie mitycznego potwora. Na końcu wszystko zostaje wyjaśnione, a i w całej opowieści nie brak humoru, ale zawsze warto wziąć pod uwagę wrażliwość i dojrzałość dziecka.

Rafał Kosik w powieści „Mgliste podejrzenia” mówi o tym, aby nie kierować się pozorami. Tu coś, co wydawało się niebezpieczne okazało się niegroźne, a wręcz całkiem sympatyczne. To co wydawało się niezwykłe, miało racjonalne wyjaśnienie. Warto się pytać, warto zbadać sprawę, a nie ulegać niesprawdzonym osądom i panice.

[Egzemplarz recenzencki]

"Godzina duchów" Rafał Kosik

"Godzina duchów" Rafał Kosik

Bim-bam, bim-bam... Właśnie wybiła godzina duchów. Dokładnie... 18.47. Nie patrzcie się na mnie zdziwieni. W posiadłości zwanej Zamkiem z powieści „Godzina duchów” Rafała Kosika właśnie o tej porze pojawiają się różne zjawy. Część mieszkańców panikuje, cześć przygląda się temu zjawisku z chłodną rezerwą, a grupka dociekliwych dzieciaków próbuje rozwiązać tę zagadkę.

„Godzina duchów” to książka obyczajowa z elementami przygodowymi. Bohaterów poznajemy, kiedy wprowadzają się do nowego domu, bo „Zamek” został niedawno wybudowany. Jednymi z pierwszych mieszkańców jest rodzina Domeyków z dwójką dzieci, Amelią i Albertem. Nieco znudzeni obserwują nowo przybywających lokatorów m.in. rodzinę Rytlów, której członkami jest rówieśnik Amelii o imieniu Kuba i jego sześcioletnia siostra Milena. Starsze dzieci „wpadają sobie w oko”, jednak nawiązanie znajomości idzie im opornie. Właściwie to niezwykłe wydarzenie i manipulacje młodszego rodzeństwa staja się katalizatorem ich przyjaźni.

Przypuszczam, że tworząc tę powieść (a właściwie powieści, ale o tym za chwilę) Rafał Kosik chciał pokazać, że straszne zjawiska mają swoje racjonalne wytłumaczenia. I tak, dzieciaki znajdują przyczynę pojawiania się duchów. Jest okej, ale ja liczyłam na to, że będzie jeszcze bardziej umocowania w rzeczywistości.

Natomiast zachwyciły mnie kreacje bohaterów i ich podejście do sprawy. Amelia to artystka. Jest wrażliwa i trochę „buja w obłokach”. Jej brat, Albert, ma zespół Aspergera i aż do bólu racjonalnie (i dosłownie) podchodzi do życia. Kuba to bystry dzieciak, u którego zobaczymy umiejętności techniczne. A jego siostra, Milena, to nad wyraz dojrzała, przebojowa dziewczynka, która niczego się nie boi. Kiedy taki kwartet wkracza do akcji to drżyjcie upiory.

„Godzina duchów” właściwie składa się z dwóch historii. Jedna opowiedziana jest z perspektywy Amelii, a druga Kuby. To czytelnik decyduje, jak chce odkrywać fabułę. Najbardziej intuicyjne wydaje się obracanie książki i czytanie jej raz z jednej perspektywy, raz z drugiej. Wtedy spojrzymy na tę opowieść całościowo. Jednak w moim odczuciu jest to nieco nudne. Rafał Kosik dwoi i się troi, aby „bliźniacze” rozdziały się od siebie różniły, jednak miałam wrażenie, że dwa razy czytam to samo. Myślę, że ciekawsze jest wybranie sobie bohatera, który jest nam bliższy, szczególnie, że dużo miejsca w książce zajmuje wątek pierwszych fascynacji przeciwną płcią, a zdecydowanie inaczej odbierają to dziewczynki, a inaczej chłopcy.

Wydawca sugeruje, że „Amelia i Kuba” to cykl dla czytelników 7 – 12 lat, zapewne sugerując się wiekiem jego bohaterów. Fakt jest taki, że to starsze dzieci „kradną show”. To ich problemy wysuwają się na pierwszy plan. Moja córka, która niedługo kończy 7 lat, nie odbiera rozmowy z chłopcem jako stresującej, zawstydzającej. Dla niej to po prostu kompan do zabawy. Dlatego chyba nie zrozumiałaby rozterek Amelii. A ja bym tę granicę wieku nieco zawyżyła.

Dwuksiążka, jak sam autor określił to co, napisał ma swoje plusy i minusy. Najważniejszą zaletą jest to, że czytelnik może sam wybrać, którego z bohaterów chce „słuchać”. A wykreowane przez Rafała Kosika postacie są wyjątkowo charakterystyczne. Problematyka książki przedstawiona jest mądrze i z humorem. Myślę, że mamy na rynku całkiem fajny cykl dla młodszej młodzieży.

[Egzemplarz recenzencki]

"Różaniec" Rafał Kosik

"Różaniec" Rafał Kosik

"Miasta-pierścienie krążyły nanizane na dawną orbitę Ziemi jak różaniec" [1]. W powieści pt. "Różaniec" Rafał Kosik zaprasza nas do jednego z koralików owego różańca - Warszawy z przyszłości. Technologia przejęła tu wiele sfer życia m. in. wymiar sprawiedliwości. Chociaż nie jest to do końca dobre określenie, bo... g.A.I.a - zaawansowana sztuczna inteligencja - zbiera dane, analizuje je i ocenia, kto może stać się potencjalnym przestępcą. Takie osoby są eliminowane. Ot, problem przestępczości rozwiązany. "Nie ma jednostek bez społeczności, ale społeczność może się obyć bez pojedynczych ludzi. Dobro jednostki jest mniej ważne od dobra społeczności" [2]. Mamy tu system kary bez winy. "(…) zdehumanizowane zarządzanie cywilizacją" [3], gdzie algorytm szuka najbardziej optymalnego dla grupy rozwiązania.

System teoretycznie działa, ale pewne dylematy (a wręcz niesprawiedliwość) są aż nadto widoczne. To na nich Rafał Kosik buduje pełną akcji powieść. Jej główny bohater nazywa się Harpad i ma dar polegający na tym, że może łączyć się z serwerami g.A.I.a i odczytywać wartość potencjalnego zagrożenia (PZ). Nie jest to jakiś heros, ale z powodu jego umiejętności interesują się nim różne grupy - zarówno te chcące manipulować systemem, jak i z nim walczyć.

Jak już wspomniałam "Różaniec" to pełna akcji powieść science-fiction. Politycy, gangsterzy, buntownicy - Harpad trafia w sieć (a nawet kilka sieci) utkaną z planów, ambicji, interesów, idei. Czyta się to wybornie. Akcja wciąga nas i robi mętlik w głowie. I nie chodzi tu nawet o to, kto jest dobry, a kto zły, a o to, co kto chce ugrać i do czego się w tej grze posunie.

To tempo mocno spowalnia w ostatniej części, na ostatniej prostej do finału. Zakończenie nawet mi się podobało. Dla mnie, niespodziewanie, jest to głos w dyskusji znacznie szerszej niż prawo, sprawiedliwość. Mianowicie, kto właściwie projektuje normy społeczne. Czy trzeba je bezrefleksyjnie brać za pewnik?

Wróćmy jeszcze do końcówki powieści. Dołączam do tych czytelników, którzy nie mogą wybaczyć autorowi tego, jak uciął wiele wątków. Te wszystkie postaci, które Rafał Kosik tak pięknie rozwijał w trakcie powieści, te wszystkie wątki, które rozpalały czytelnika nagle przestały być ważne. Chcę wierzyć, że autor zrobił to z rozmysłem, aby zaakcentować coś, czego ja nie dostrzegłam. Jednak nawet jeżeli tak jest, to przy tak rozbudowanej warstwie sensacyjnej trudno będzie usprawiedliwić się przed czującym niedosyt czytelnikiem.

Miłośnicy książek science-fiction mogą mieć zarzuty, że Rafał Kosik niewystarczające prezentuje powieściowe uniwersum. Autor postawił siebie w wygodnej pozycji tzn. nikt z bohaterów nie rozumie, jak ten świat działa, więc jak on ma to opisać. Główny bohater oczywiście ten świat eksploruje, ale wiele rozwiązań spływa na niego nagle. Jak sam mówi: (…) nie wiem, skąd to wiem" [4]. Czy to ma uwypuklić to, iż to system rozdaje karty. Być może. Aczkolwiek, z punktu widzenia czytelnika, tych nagłych oświeceń jest za dużo. To trochę odbiera laury zasługi głównemu bohaterowi.

Powieść "Różaniec" czytało mi się wybornie, co jest zasługą wartkie, wciągającej akcji. Zakończenie również jest niczego sobie. Natomiast brakuje tu zamknięcia, wyjaśnienia pewnych wątków. Może z punktu widzenia finału i przesłania książki nie jest to tak istotne. jednak moje czytelnicze nogi wkroczyły za sprawą Rafała Kosika na pewne ścieżki, które zaprowadziły je donikąd.

Książka ciekawa, ale po obiecującym początku liczyłam na równie spektakularne zakończenie.

[1] Rafał Kosik, "Różaniec", wyd. Powergraph, Warszawa 2017, s. 100.

[2] Tamże, s. 62.

[3] Tamże, s. 60.

[4] Tamże, s. 413.

Copyright © Asia Czytasia , Blogger