"Różaniec" Rafał Kosik

"Miasta-pierścienie krążyły nanizane na dawną orbitę Ziemi jak różaniec" [1]. W powieści pt. "Różaniec" Rafał Kosik zaprasza nas do jednego z koralików owego różańca - Warszawy z przyszłości. Technologia przejęła tu wiele sfer życia m. in. wymiar sprawiedliwości. Chociaż nie jest to do końca dobre określenie, bo... g.A.I.a - zaawansowana sztuczna inteligencja - zbiera dane, analizuje je i ocenia, kto może stać się potencjalnym przestępcą. Takie osoby są eliminowane. Ot, problem przestępczości rozwiązany. "Nie ma jednostek bez społeczności, ale społeczność może się obyć bez pojedynczych ludzi. Dobro jednostki jest mniej ważna od dobra społeczności" [2]. Mamy tu system kary bez winy. "(…) zdehumanizowane zarządzanie cywilizacją" [3], gdzie algorytm szuka najbardziej optymalnego dla grupy rozwiązania.

System teoretycznie działa, ale pewne dylematy (a wręcz niesprawiedliwość) są aż nadto widoczne. To na nich Rafał Kosik buduje pełną akcji powieść. Jej główny bohater nazywa się Harpad i ma dar polegający na tym, że może łączyć się z serwerami g.A.I.a i odczytywać wartość potencjalnego zagrożenia (PZ). Nie jest to jakiś heros, ale z powodu jego umiejętności interesują się nim różne grupy - zarówno te chcące manipulować systemem, jak i z nim walczyć.

Jak już wspomniałam "Różaniec" to pełna akcji powieść science-fiction. Politycy, gangsterzy, buntownicy - Harpad trafia w sieć (a nawet kilka sieci) utkaną z planów, ambicji, interesów, idei. Czyta się to wybornie. Akcja wciąga nas i robi mętlik w głowie. I nie chodzi tu nawet o to, kto jest dobry, a kto zły, a o to, co kto chce ugrać i do czego się w tej grze posunie.

To tempo mocno spowalnia w ostatniej części, na ostatniej prostej do finału. Zakończenie nawet mi się podobało. Dla mnie, niespodziewanie, jest to głos w dyskusji znacznie szerszej niż prawo, sprawiedliwość. Mianowicie, kto właściwie projektuje normy społeczne. Czy trzeba je bezrefleksyjnie brać za pewnik?

Wróćmy jeszcze do końcówki powieści. Dołączam do tych czytelników, którzy nie mogą wybaczyć autorowi tego, jak uciął wiele wątków. Te wszystkie postaci, które Rafał Kosik tak pięknie rozwijał w trakcie powieści, te wszystkie wątki, które rozpalały czytelnika nagle przestały być ważne. Chcę wierzyć, że autor zrobił to z rozmysłem, aby zaakcentować coś, czego ja nie dostrzegłam. Jednak nawet jeżeli tak jest, to przy tak rozbudowanej warstwie sensacyjnej trudno będzie usprawiedliwić się przed czującym niedosyt czytelnikiem.

Miłośnicy książek science-fiction mogą mieć zarzuty, że Rafał Kosik niewystarczające prezentuje powieściowe uniwersum. Autor postawił siebie w wygodnej pozycji tzn. nikt z bohaterów nie rozumie, jak ten świat działa, więc jak on ma to opisać. Główny bohater oczywiście ten świat eksploruje, ale wiele rozwiązań spływa na niego nagle. Jak sam mówi: (…) nie wiem, skąd to wiem" [4]. Czy to ma uwypuklić to, iż to system rozdaje karty. Być może. Aczkolwiek, z punktu widzenia czytelnika, tych nagłych oświeceń jest za dużo. To trochę odbiera laury zasługi głównemu bohaterowi.

Powieść "Różaniec" czytało mi się wybornie, co jest zasługą wartkie, wciągającej akcji. Zakończenie również jest niczego sobie. Natomiast brakuje tu zamknięcia, wyjaśnienia pewnych wątków. Może z punktu widzenia finału i przesłania książki nie jest to tak istotne. jednak moje czytelnicze nogi wkroczyły za sprawą Rafała Kosika na pewne ścieżki, które zaprowadziły je donikąd.

Książka ciekawa, ale po obiecującym początku liczyłam na równie spektakularne zakończenie.

[1] Rafał Kosik, "Różaniec", wyd. Powergraph, Warszawa 2017, s. 100.

[2] Tamże, s. 62.

[3] Tamże, s. 60.

[4] Tamże, s. 413.

5 komentarzy:

  1. Myślę, że kiedyś znajdę czas dla tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pomysł jakby wyjęty z przyszłości. Zaciekawiła mnie ta recenzja Asiu. Ile książek czytasz miesięcznie? Pozdrawiam serdecznie 🙂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudne pytanie, bo nigdy nie prowadziłam statystyk. Myślę, że czytam jakieś dwie książki tygodniowo plus to co z dziećmi.

      Usuń
  3. Gracias por la reseña. Lo tendré en cuenta. Te mando un beso.

    OdpowiedzUsuń
  4. Może kiedyś. Brzmi ciekawie. Fajnie, że książka wciąga. :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Asia Czytasia , Blogger