Masakra ludzkości - Stephen Baxter

Masakra ludzkości to książka którą o mały włos przegapiłabym. Zerknęłam na okładkę i pomyślałam, że to pewnie typowe męskie sci-fi – kosmici, strzelanie, trupy i lasery (ok, w książce są te elementy, ale nie tylko). Nagle zauważyłam dopisek „oficjalna kontynuacja Wojny światów H.G. Wellsa”. Wahałam się przez moment, bo książka jest dość długa, ale ostatecznie zdecydowałam się. Strasznie się cieszę, że nie uległam moim uprzedzeniom. Zafundowałam sobie wspaniały tydzień pod znakiem dobrego sci-fi.


Błyskotliwa kontynuacja klasycznej Wojny światów H.G. Wellsa
Minęło czternaście lat od inwazji Marsjan. Ludzkość rozwinęła się, cały czas obserwując niebo, choć żyje w  przekonaniu, że dysponuje wiedzą, jak można sobie poradzić z zagrożeniem ze strony Obcych. Marsjanie są nieodporni na ziemskie zarazki. Wojsko jest przygotowane. Poznanie urządzeń znalezionych w  pozostałych po Marsjanach Machinach Bojowych oraz w  walcach, w  których przylecieli, pozwoliło dokonać ogromnego skoku technologicznego.
Gdy zaobserwowane zostają zjawiska świadczące o wystrzeliwaniu z Marsa kolejnych walców, nie ma powodu do niepokoju. Chyba, że zwraca się uwagę na słowa Waltera Jenkinsa, narratora powieści Wellsa. Jego zdaniem pierwsza inwazja była jedynie misją zwiadowczą, poprzedzającą prawdziwy najazd, a Marsjanie wyciągnęli wnioski z przegranej, zmienili metody działania i stanowią znacznie większe zagrożenie niż poprzednim razem.
Ma rację…[1]

H.G. Wells zapisał się w historii literatury. Wspaniały pisarz i wizjoner. Tworzył na przełomie XIX i XX wieku, o czym czytając jego dzieła łatwo zapomnieć. Nie straciły na aktualności. Nie stały się śmieszne z perspektywy czasu.

Wojnę światów określa się jako jedną z ważniejszych książek w jego dorobku. Jeżeli jej nie kojarzycie, to być może znacie film z Tomem Cruisem w roli głównej. Nie jest wiernym odwzorowaniem książki, ale główne założenia są takie same. Ziemię napadają przybysze z Marsa. Kiedy wydaje się, że sytuacja jest beznadziejna i zostaniemy podbici, okazuje się, że kosmici nie są odporni na ziemskie choroby. Wojny nie wygrały bomby lecz bakterie.

Stephen Baxter zakłada, że pierwszy z nalotów był w celu poznania przeciwnika. Po 14 latach Marsjanie wracają bogatsi o tę wiedzę i dużo lepiej przygotowani.

Dobrym słowem określającym Masakrę ludzkości jest KOMPLETNA.  Mam na myśli to, że autor pomyślał o wszystkich aspektach związanych z inwazją np. geografia atakowanych miejsc, taktyka i kwestie technologii (ludzkiej i marsjańskiej), zagadnienia z zakresu fizyki, chemii i astronomii i wiele, wiele innych.

Przy najlepszych chęciach nie będziecie jednak w stanie wyobrazić sobie samej nocy, krzyków i uciekających ludzi, płonących linii przesyłowych, tryskających rur wodociągowych, chaosu, hałasu i światła. No i ludzi…[2]

Dla mnie najciekawszymi problemami było zachowanie się ludzi w sytuacji zagrożenia oraz alternatywna wersja historii. Wszak akcja książki rozgrywa się w 1920 roku – czy najazd Marsjan miał jakiś wpływ na I wojnę światową.

Zaczynając czytać zakładałam, że napiszę o tym czy Stephen Baxter sprawdziła się jako „spadkobierca Wellsa”. W okolicach 500 strony, że nie chcę patrzeć na tą książkę, jedynie jako na kontynuację Wojny światów. Nie chodzi mi o to, że autor się nie sprawdził, bo wzorowo odrobił lekcję. Czytałam kilka kontynuacji znanych powieści. Mogę powiedzieć o nich tylko tyle, że były to kontynuacje. Nie pamiętam ani autorów, ani tytułów tych książek. A ten utwór i twórca zasługują na zapamiętanie. Masakra ludzkości Stephena Baxtera zainspirowana Wojną światów H.G. Wellsa.   
   
Książka wydana przez Wydawnictwo Zysk i S-ka. Znajdziecie ją w sklepie internetowym wydawnictwa KLIK.



Format: 140 x 205 mm
Stron: 676
Okładka: miękka ze skrzydełkami
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Tłumaczenie: Paweł Wieczorek
Wydanie: wyd. 1
ISBN: 978-83-8116-590-7 



[1] Opis wydawnictwa
[2] S. Baxter, Masakra ludzkości, wyd. Zysk i s-ka, Poznań 2019, s.200.

9 komentarzy:

  1. Przyjrzę się jej lepiej, bo wydaje się nawet ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Oj. Mam nadzieję że niedługo uda mi się zaproponować coś co ci się spodoba😊 to będzie moje wyzwanie na maj😁

      Usuń
  3. Ksiązka dla fanów gatunku może okazać się ciekawostką ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Raczej nie jestem zainteresowana science-fiction...

    OdpowiedzUsuń
  5. Przekonałam się jakiś czas temu do takich książek, dlatego i tej dałabym szansę. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Powinna być mi bliska. Wojnę Światów znam i z oryginału i ze słuchowiska i z adaptacji filmowej z lat 60tych i z komiksu i z tej nieszczęsnej ostatniej (mega gniot). Czyli temat kojarzę. Z drugiej strony w inwazję militarną już nie wierzę, bardziej w tę polityczno społeczna rodem z Szulkina albo wręcz biologiczno płciową jak u Johna Tiptree jr. (Notabene jobiety).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kobiety oczywiście nie "jobiety" - niestety tu nie ma edycji, a ja pisałem na smartfonie.

      Usuń
  7. Ja kocham wszelkie science-fiction, ale tym razem podziękuję. Z trzech powodów: po pierwsze "Wojnę Światów" tylko oglądałam, lektura wciąż przede mną. Po drugie okropny zawód Panem Baxterem w serii napisanej razem z Sir Terrym Pratchettem. Po trzecie... co to za beznadziejny tytuł? To już nawet nie brzmi jak kiepski horror klasy B, ale klasy C, jak nie D nawet!

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Asia Czytasia , Blogger