Prawda i kłamstwa - Caroline Mitchell


Jak myślicie, co bardziej kształtuje człowieka - geny czy doświadczenie? Czy można wyssać złe predyspozycje z mlekiem matki? Przed takim dylematem staje Amy, bohaterka książki Prawda i kłamstwa. Policjantka, która nagle dowiaduje się, że została adoptowana, a jej biologiczni rodzice to para psychopatycznych morderców. Czy to korzenie spowodowały, że tak świetnie rozumie tok myślenia przestępców.



Fabuła

Amy Winter, komisarz policji, otrzymuje list od siedzącej w więzieniu Lillian Grimes. Dowiaduje się z niego między innymi, że kobieta jest jej biologiczną matką. Morderczyni postanawia zdradzić, gdzie są ukryte ciała trzech jej ofiar. Jako warunek stawia spotkanie twarzą w twarz z Amy. W co tak naprawdę pogrywa Lillian? Ciężko uwierzyć, że po latach w więzieniu morderczyni postanowiła się zrehabilitować. Amy musi zmierzyć się z demoniczną biologiczną matką oraz budzącymi się wspomnieniami z dzieciństwa. Dzieciństwa brutalnego, pozbawionego miłości i poczucia bezpieczeństwa.

Bardzo lubię, kiedy fabuła książki opiera się na kontrastach. Córka policjantka, matka morderczyni – idealna lektura dla mnie. Byłam ciekawa jak ułożą się relacje tych dwóch kobiet.

Lillian Grimes to bardzo dobrze wymyślona postać. Wraz z mężem wabiła, gwałciła i zabijała młode dziewczyny, za co trafiła do więzienia. Zza krat pogrywa ze światem. Wie, że ma kilka asów w rękawie i chętnie ich używa.
Na drugim biegunie mamy Amy, która musi zmierzyć się ze śmiercią człowieka, którego uważała za ojca oraz z wkroczeniem w jej życie biologicznej matki. Wspomnienia, które do tej pory wypierała, zaczynają napływać do niej gigantyczną falą. Miejsca, imiona, rzeczy, to wszystko wywołuje obrazy w głowie. Odczuwa niechęć do spotkania z Lillian, ale z drugiej strony czuje się w obowiązku pomóc rodzinom zaginionych dziewcząt.

Caroline Mitchell miała bardzo dobry pomysł na powieść. Zaczęła bardzo mocno, ale nie udało jej się utrzymać niepokojącej atmosfery.

Lillian jest tak naprawdę jedyną godna uwagi postacią. Wszyscy wokoło wydają się słabi. Nie ma wobec niej godnego przeciwnika. Miała się z nią skonfrontować Amy, policjantka odnosząca sukcesy. Dziewczyna co prawda rozwiązała sprawę, tylko, że Caroline Mitchell nie pozwoliła jej błyszczeć. Autorka bardzo mało mówi o sposobie działania policji. Czytelnik ma wrażenie, że pani komisarz więcej czasu poświęca na bicie się z myślami, niż na pracę. To w jaki sposób wpadła na rozwiązanie sprawy, przedstawione jest głównie w jej monologu podczas sceny finałowej. Niestety, ja takiego pisarstwa nie lubię. Bierne czekanie, aż zawodnik wbiegnie na metę, sprawia, że finisz nie jest tak spektakularny jak byśmy tego chcieli. Czujemy raczej ulgę, że już po wszystkim i można iść do domu.


Mam wrażenie, że Caroline Mitchell przekombinowała trochę z ilością wątków. Poza przeszłością, która dręczy Amy oraz rozgrywką, którą prowadzi jej biologiczna matka autorka dorzuca jeszcze jedno porwanie, które policjanci muszą rozwiązać równolegle z odkrywaniem morderstw z przeszłości. Pojawia się też temat przemocy w rodzinie i to w formie, o której się rzadko mówi, tzn. kiedy to mężczyzna jest ofiarą. Nie zaprzeczę, że autorka spięła to wszystko w spójna całość, tylko ucierpiała tym atmosfera książki. Zamiast skupić się na mocnych stronach tej historii, czyli stopniowym odkrywaniu przeszłości rodziny Grimes oraz sprawnym realizacji planu, który morderczyni uknuła za kratami, Caroline Mitchell dodała elementy, które odrywały czytelnika od nich. Czasami mniej, znaczy więcej, albo, tym przypadku, lepiej.

Podsumowanie

W komentarzu przy okazji recenzji książki Ktoś,kogo znamy Beskidnick (a tu jego blog o rowerowych wyprawach KLIK) wspomniał, że krytycy piszą o "powieściach obyczajowych z niepokojącymi akcentami". Jest to idealne określenie na Prawdę i kłamstwa. Caroline Mitchell wybrała świetny temat. Gdyby poprzestała na, trochę brutalnej, obyczajówce, mogłaby wyjść z tego bardzo dobra rzecz. Postanowiła jednak dodać akcenty kryminalne i w efekcie wyszedł średniej klasy thriller.

Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Zysk i s-ka KLIK

30 komentarzy:

  1. hm ja lubię jak atmosfera powieści jest cały czas utrzymywana na wysokim poziomie...: a nie że pod koniec całe napięcie opada jak sfłaczały... balonik;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem czy jestem fanką takich nieślubnych dzieci obyczajówki i thrillera. A raczej wiem, że nie jestem ich fanką. Wolę czytać albo porządną obyczajówkę, albo dobry thriller, nie jakąś mierną hybrydę, która ani nie trzyma w napięciu, ani niespecjalnie ogarnia część obyczajową. Tym razem podziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pomimo zbyt wielu wątków, cała fabuła wydaje się interesująca. Myślę, że ta książka mogłaby mnie wciągnąć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka zebrala wiele dobrych opinii, wiec jest to możliwe

      Usuń
  4. Takie hybrydy gatunkowe nie są moimi ulubionymi tworami, a juz jak dotyczą thrillera... Thriller to thriller, jemu nie służy ani dodanie obyczajówki, ani komedii, albo ja jeszcze takich nie przeczytałam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Fabuła zapowiada się ciekawa. Może wciągnie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Czasem lepiej nie kombinowac bo można przedobrzyć ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Książka już mam, więc na pewno będę ją czytała. 😊

    OdpowiedzUsuń
  8. Szkoda, że tak słabo wyszło, bo początkowy pomysł był całkiem intrygujący.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak średnio, to na razie sobie daruję ten tytuł. Za dużo już mam przeróżnych thrillerów i kryminałów na oku.

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo zaciekawił mnie zarys fabuły. Szkoda, że całokształt nie wypada najlepiej. Niemniej jeśli będzie okazja, chętnie przeczytam. Może świadomość wad książki przed lekturą, sprawi, że nie będę aż tak rozczarowana...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mysle ze to rozsadne podejscie. Przyznam, ze kiedy zobaczylam na okladce haslo "fascynujacy thriller psychologiczny" to moje oczekiwania byly wysokie.

      Usuń
  11. Słabo, że ksiażka zakończeniem nie porywa. Chyba odpuszczę

    OdpowiedzUsuń
  12. Zarys ciekawy i ta kontrastowość...szkoda, ze to przekombinowanie się wkradło ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Miałam na nią ochotę, ale teraz chyba odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ciekawy klimat, bardzo fajna propozycja ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Szkoda. Zaintrygował mnie początek recenzji, ta zła kobieta zabijająca młode dziewczyny, a potem widzę, że jednak wyszło bez szału.
    Szkoda, bo jak piszesz pomysł był na prawdę dobry.

    OdpowiedzUsuń
  16. To jest ta książka, która tak Cię ostatnio poirytowała? Zastanawiam się, czy mnie by się spodobało. Opis brzmi ciekawie, ale stawiane przez Ciebie zarzuty trochę hamują mój zapał. Może kiedyś, za sto lat, przeczytam, jeśli będę mieć okazję. Bo sam opis naprawdę brzmi intrygująco.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, dokładnie. Opis mnie zachwycił, do tego hasło na okładce, ze dostane fascynujący thriller psychologiczny. Poczatek byl niezly, ale gdzieś w połowie zaczęłam sie tak przeraźliwie nudzic, ze nawet nie interesowało mnie zakończenie tej historii. Byc moze za wielkie oczekiwania wobec niej mialam.

      Usuń
  17. szkoda, że wyszło tak słabo :( bo pomysł faktycznie wydawał się ciekawy. W takim razie zastanowię się dwa razy zanim po nią sięgnę ;P

    OdpowiedzUsuń
  18. Geny i doświadczenie ma wielki wpływ na człowieka, a co bardziej? Hm... A książka bardzo mnie zaciekawiła.

    OdpowiedzUsuń
  19. A ja lubię jak się dużo dzieje i jak mamy styczność z wieloma wątkami. Ale pomyślę jeszcze nad tym, czy przeczytam. :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Chyba to nie jest lektura dla mnie na najbliższą przyszłość;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Mam książkę, ale jako, że nie muszę jej recenzować, to trochę poczeka na swą kolej :D

    OdpowiedzUsuń
  22. W zarysie wygląda niegłupio.

    OdpowiedzUsuń
  23. Potwierdza się, że czasami mniej znaczy więcej. Nie ma co przesadzać.

    OdpowiedzUsuń
  24. Mimo drobnego minusa chcialabym dac ksiazce szanse i ja przeczytac. Czasem niewiele brakuje by przedobrzyc i zepsuc wszystko. No nic zobaczymy :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Asia Czytasia , Blogger