Man size - Daniel Wołyniec


Jakim trzeba być życiowym loserem, żeby aż zyskać sławę życiowego losera?1

Heloł Evrybady !
Szukacie czegoś fajnego do czytania? Dobrze trafiliście. U mnie znajdziecie a lot of recenzji. Today słów kilka o książce written by Daniel Wołyniec pt. Man size. Usiądźcie i have a great time.



Fabuła

Daniel wyjeżdża do Los Angeles. Chce zrealizować swój American dream. Młody chłopak z Polski, który podbija Hollywood. Udaje mu się zyskać sławę, ale nie w kształcie jakim by chciał. Daniel zostaje okrzyknięty non-sexual pornstar. Swoją drogą, zagrać w porno i nikogo nie stuknąć... faktycznie brzmi to smutno.

Książka reklamowana jest jako publikacja o przemyśle pornograficznym.

Bohater, nieco pogubiony w amerykańskiej rzeczywistości i podłamany porażkami, zdecydował się zagrać w filmie 18+. Nic wielkiego. Statysta, który siedzi w poczekalni. To wydarzenie staje się początkiem rozprawy teoretycznej na temat przemysłu filmów dla dorosłych. Rodzaje filmów, sposób kręcenie, zadania do wykonania na planie np. co zrobić, kiedy aktor nie stanie na wysokości zadania, dystrybucja, rozwój kariery tamtejszych gwiazd itd. itp. Warstwa fabularna przeplata się z teorią przemysłu pornograficznego.

W Man Size widzę jeszcze dwa tematy – American dream i media społecznościowe.

Jak wspomniałam w opisie fabuły, Daniel to młody chłopak z wizją i marzeniami. Ameryka, jako kraj ludzi otwartych, ma być dla niego furtką do sukcesu. Dostajemy opowieść z gatunku oczekiwania kontra rzeczywistość. Zderzenie się ze światem wielkich możliwości, które leżą za szklaną barierą. Tak rozpoczyna się historia od absolwenta szkoły filmowej do nieseksualnej gwiazdy porno.

Bardzo dużo mówi się o krytyce w mediach społecznościowych. Przypomina się o netykiecie i szacunku do rozmówcy. Kiedy jest się anonimowym łatwo naśmiewać się z drugiego człowieka. Łatwo zapomnieć, że ta osoba żyje, czuje, realnie funkcjonuje w społeczeństwie. W Man size obserwuje drogę od luźno rzuconej myśli na forum internetowym po prawdziwą burzę na najpopularniejszych portalach społecznościowych. Gwiazda memów, własny hashtag na Twitterze - Daniel chciał być sławny, ale nie w ten sposób. Ta niechciana popularność będzie miała ogromny wpływ na jego życie. Czy pomoże mu realizacji planów, a może zaszkodzi?


Styl Daniela Wołyńca

Trafiła nam się straszna gaduła. Autor jak się rozkręcił to nie mógł się zatrzymać. Paplał jak opętany na temat wszystkiego, co mu się kojarzyło z tematem. Najważniejsze, czy paplał do rzeczy? Moim zdaniem tak. Kiedy już przebrnęłam przez strasznie długi wstęp (25% książki) o tym, że pojechał do Ameryki do swojego kumpla Mike'a, i dotarliśmy do planu filmowego, który odmienił życie bohatera, zaczęło się robić ciekawie.

Daniel Wołyniec pisze bezpretensjonalnie i bezpruderyjnie. Zastanawia się nad sprawami, nad którymi mało kto przysiada na co dzień. W jego wywodzie jest dużo trafnych spostrzeżeń i humoru Książkowy Danny wydaje się gapą, który na własne życzenie wplątał się w absurdalną sytuację. Ten absurd nadaje opowieści lekkości, sprawia, że nikt nie czuje się oceniany czy krytykowany, a pomiędzy chichotaniem same rodzą się w głowie refleksje.

Wspomnieć muszę jeszcze o wielu amerykanizmach. Nie bez powodu napisałam wstęp do recenzji w taki sposób. Daniel Wołyniec przeplata tekst wieloma angielskojęzycznymi wstawkami i taki sposób pisania prawie mnie pokonał.
Po pierwsze, jesteśmy w Polsce, mówimy po polsku. Jak ktoś mi w pracy mówi, że mam mu forłardować maila, to mam ochotę sforłardować mu mózg. Fajnie ludzie, że znacie kilka słów w obcym języku, ale tego uczą już przedszkolaków, nie ma czym popisywać.
Po drugie, to się po prostu źle czyta. Nie każdy angielski zna i nie zawsze można domyślić się z kontekstu o co może chodzić. Nawet jeżeli większość zwrotów jest zrozumiała, to ciężko się skoncentrować na takim tekście. Nie wiem czy zgodzicie się ze mną, ale kiedy przełączamy się na jakikolwiek język obcy, zaczynamy myśleć w inny sposób. Są w nim inne sposoby wyrazu, konstrukcja zdania itp. Kiedy następuje to kilkakrotnie na jednej stronie tekstu, to w pewnym momencie nie wiemy co i po jakiemu czytamy.

Okładka [Novae Res, 2019]

To jest jeden wielki dramat. Pomijam moją ogromną niechęć do okładek z golasami, ale taka okładka wyklucza/ zniechęca męską część czytelników. Nie wyobrażam sobie, żadnego z męskiej części moich znajomych, jak rozsiada się na leżaczku na plaży i zaczyna czytać książkę z gołą męską klatą. Ktoś powie, że są ebooki , a tam okładki nie widać. To ja odpowiadam, nie wyobrażam sobie żadnego z męskiej części moich znajomych, który widzi tę okładkę na portalu książkowym/ stronie księgarni i myśli sobie kliknę i sprawdzę, czy to nie jakaś ciekawa rozprawa o porno biznesie. Nie oszukujmy się, że takie okładki to atrybut romansów i nic nie poradzę, że kiedy patrzę na to zdjęcie przypomina mi się Christian Grey wymachujący pejczem nad tyłkiem swej Anastazji.

Podsumowanie

Można by pomyśleć, że jest dużą odwagą pisać o przemyśle pornograficznym w katolickim i pruderyjnym kraju, chociaż jak patrzę na listy bestsellerów, a nich 50 twarzy Greya czy 365 dni, zaczynam się zastanawiać, czy takie przymioty Polaków to nie mit.
Bardzo bym chciała, żeby, pomimo niefortunnej okładki, książka trafiła także w ręce panów. Napisał ją mężczyzna i jest to męski punkt widzenia na branżę 18+ i męskość. To właśnie opinii panów jestem najbardziej ciekawa.


1 Daniel Wołyniec, Man size, wyd. Novae Res, Gdynia 2019. [ebook]

21 komentarzy:

  1. No cóż Joasiu, bardzo ciekawy wpis. Ale teraz czytam ponownie "Podróż Ludzi Księgi" Olgi Tokarczuk - bodajże z 1997 - go roku oraz "Bieguni". Też mam dobry czytnik. Pozdrawiam. Nad książką jeszcze się zastanowię ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Raczej bym się nie odnalazła w tych klimatach.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurczem jakoś mnie ta książka nie przekonuje. Ani zarys fabuły, ani ta paplanina autora - nawet jeśli do rzeczy. No i ten przydługi wstęp. Nie dla mnie. Choć samą teoretyczną rozprawę o branży 18+ chętnie bym przeczytała. Ale chyba w wersji bardziej naukowej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Według mnie, takie książki doskonale Sprawdzają się właśnie w wakacje. 😊

    OdpowiedzUsuń
  5. Fabuła mnie za bardzo nie przekonuje

    Pozdrawiam
    https://subjektiv-buch.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja jednak raczej wstrzymam się z lekturą tej książki. Mnie akurat ta klata na okładce nie zniechęca, choć również na jej widok pomyślałam o romansach i erotykach (czasami sięgam po takie pozycje w ramach odprężenia). Po prostu nie ciągnie mnie zbytnio do takiej tematyki, jaką podejmuje "Man size".

    OdpowiedzUsuń
  7. Ta naprawdę nietuzinkowa publikacja na naszym rynku. Warto do niej zajrzeć.

    OdpowiedzUsuń
  8. to nie moje klimaty i na pewno nie sięgnę po ową lekturę zwłaszcza że nie powala :D nie dość że amerykanizmy, to jeszcze długi wstęp i okładka co mi się kojarzy z erotykiem :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Książka czeka w kolejce. Aktualnie czytam thriller, ale potem sięgam właśnie po "Man size". Po Twojej recenzji spodziewam się naprawde interesującej lektury. No, ale zobaczymy, jak to wyjdzie. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Okładka niestety nietrafiona ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Myślę, że ni dla mnie, aczkolwiek intryguje mnie mężczyzna jako autor. Może warto?

    OdpowiedzUsuń
  12. „Swoją drogą, zagrać w porno i nikogo nie stuknąć... faktycznie brzmi to smutno.” – płaczę, haha!
    „Jak ktoś mi w pracy mówi, że mam mu forłardować maila, to mam ochotę sforłardować mu mózg.” – teraz to już padłam, znów sąsiadka zadzwoni na policję, że jest zbyt głośno!
    Co do okładki, masz zdecydowanie rację. Myślę, że nawet jakbym pokazała komuś, to nie zdążyłabym skończyć, a już usłyszałabym odmowę! Co do samego tematu – jestem na tak. Tylko obawiam się tej mieszaniny języków i przydługiego wstępu.

    OdpowiedzUsuń
  13. Tematyka niekoniecznie dla mnie, ale kto wie, może i książka ciekawa. W końcu co my wiemy o tamtym świecie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I nie dla mnie... ale zaglądam na bloga Asi z przyjemnością <3

      Usuń
  14. ja mam alergie na takie okładki - i książki

    OdpowiedzUsuń
  15. Fabuła wygląda bardzo zachęcająco. Myślę, że w wolnej chwili sięgnę po te książke!

    OdpowiedzUsuń
  16. Coraz popularniejsza taka tematyka. Nie tylko w filmach, ale również w książkach jak widać :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Okładka bardzo zachęcająca, zwłaszcza dla żeńskiej części Klientek

    OdpowiedzUsuń
  18. A mi książka bardzo się podobała, tematyka ciekawa, wtrącenia w języku angielskim w moim odczuciu oddają klimat w jakim toczy się akcja, a co do okładki moim zdaniem bardzo trafiona i nie bardzo wiem czemu jakikolwiek facet miałby problem z czytaniem książki na okładce której przedstawiono nagą męską klatę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi ta książka tez sie podobala, ale wymienione elementy trochę zaburzyły mi pełnię szczęścia. 😉

      A co do okładki. Takie fronty bardzo mocno kojarza sie z, jak to ująć, pikantnymi romansami. Ciężko mi uwierzyć, że ktoś, kto nie wie o czym jest ta książka domyśli sie tematu, przez co trafi ona w ręce nie swojej grupy docelowej. W efekcie może kupić ja mniej osób, bądź część będzie rozczarowana.
      Po tym jak opublikowałam zdjęcie okładki na Instagramie, wiele osób zdziwiło sie, ze u mnie taka książka. Byli przekonani, ze to romansidło najniższych lotów.

      Usuń

Copyright © Asia Czytasia , Blogger