"Jak stworzyłem Tsubasę" Yõichi Takahasi

 Tsubasa Ozora może dołączyć do grona najbardziej znanych piłkarzy na świecie. Ależ on biegł za tą piłką. Ile ten chłopak miał w sobie pasji. Trudno się dziwić, bo z pasji został zrodzony, Yõichi Takahasi – autor mangi – postanowił podzielić się ze światem wspomnieniami, jak powstawał „Kapitan Tsubasa”. Opowiada o pasji do baseballu i rysowania, o trudnych decyzjach, jak pokierować swoja przyszłością, o pracy, która dużo go nauczyła, dała wiedzę i narzędzia do opracowania tej popularnej mangi.

„Jak stworzyłem Tsubasę” to nie jest burzliwa autobiografia, a raczej metodyczne dążenie do celu i nauka na błędach. Takahasi jawi się w niej jako spokojny utalentowany człowiek, który z pokorą przyjmuje krytykę i wskazówki, który ciezko zapracował na swój sukces. Nie pozbawiony talentu, jednak szybko dostał naukę, że talent to nie wszystko. W książce widać, iż w Japonii do przemysłu mangowego podchodzi się na serio. Zawodowy mangaka to nie tylko artysta realizujący swoja wizję. To raczej rzemieślnik tworzący produkt, który będzie cieszył odbiorcę.

U nas mówi się, że piłka nożna jest sportem narodowym i w wielu krajach porywa tłumy, ale nie w Japonii. „(...) w momencie rozpoczęcia publikacji »Kapitana Tsubasy« japońska drużyna narodowa jeszcze ani razu nie wystąpiła na mistrzostwach świata.”1 Tam młodzi chłopcy nie kopali piłki, a grali w baseball. Natomiast Takahasi idąc za radą, aby tworzyć historie o tym, co go pasjonuje, zafascynowany mundialem z 1978 roku i napędzany chęcią stworzenia czegoś oryginalnego postanowił sprzedać tym ludziom mangę o piłkarskich zmaganiach. Było to niewątpliwie ryzyko. On musiał nie tylko opracować fascynującą historie, ale wytłumaczyć zasady tej gry. Widać to nawet w autobiografii, kiedy czuje się zobligowany, aby wytłumaczyć czym jest przewrotka lub spalony i robi to dosyć obszernie.

Jeżeli już jesteśmy przy książce, to napisana jest poprawnie. W mojej ocenie trochę za dużo w niej powtórzeń Takahasi potrafi kilka razy cytować radę jaką dostał, albo przypominać coś np. fakt, że zanim stworzył Tsubasę dostał ileś tam wyróżnień i trudno mu było się wybić. Trochę jakby nie potrafił, albo nie czuł potrzeby znaleźć innego punktu wyjścia (a nawet słów) do dalszych rozważań. Na plus natomiast trzeba zaliczyć, że jest to całkiem konkretna autobiografia, a przy tym ciepła i pokorna. Mnie się podobała.

1 Yõichi Takahasi, „Jak stworzyłem Tsubasę”, tłum. Jakub Tepper, wyd. Openbeta, Warszawa 2025, s. 191.

Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

6 komentarzy:

  1. W dzieciństwie interesowałam się piłką nożną, bo mój brat i ojciec byli namiętnymi kibicami, ale teraz mnie ona w ogóle nie ciekawi. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. I pomyśleć, że powoli będę musiała rozglądać się za taką literaturą 😄

    OdpowiedzUsuń
  3. Mojej siostrzeńcy zaczynają interesować się piłką nożną, więc za jakiś czas zaproponuje im lekturę tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Piłka nożna już dawna mnie nie interesuje. Bardziej kibicuję siatkarzom :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oczywiście słyszałam o Tsubasie, ale nie interesowało mnie to na tyle, żeby przeczytać mangę lub obejrzeć anime :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Asia Czytasia , Blogger