"Unicorn Academy. Legendarne lato"
Layla zawsze miała ambicje. Jako jedna z nielicznych zostaje na wakacje w Akademii, aby pracować jako asystentka badawcza jednego z profesorów. Layla marzy o wielkich odkryciach,. Marzy, aby znaleźć się z Magikonie – księdze zbierającej wiedzę o magicznym świecie. W poszukiwaniu ciekawych okazów zapędza się na obrzeża Ponurii, gdzie znajduje niezwykły kwiat. Wygląda na to, że jako pierwsza ma okazje go zbadać i opisać. Jednak kwiat zaczyna szybko rosnąć pochłaniając magie i kolory Wyspy Jednorożców.
W trzecim tomie „Unicorn Academy” pt. „Legendarne lato” nabroi ta teoretycznie najmądrzejsza. Lala to typ kujonki. Najchętniej siedziałaby w książkach zamiast galopować na swoim jednorożcu. I rzeczywiście dziewczyna ma dużą wiedzą i duże chęci, aby ją poszerzać, ale też ogromne ambicje. Pragnienie dokonania czegoś sprawia, że jest gotowa wiele zaryzykować. Jak się okazuje nawet istnienie Wyspy Jednorożców. Być może nieco infantylnie – bo bohaterka nie okazuje nawet cienia nieufności wobec mocy zła – zostaje pokazane, że należy być ostrożnym i warto prosić o pomoc, bo czasami im później, tym trudniej odwrócić konsekwencje swoich czynów.
Ta część jest dość dramatyczna, a antagonistka wydaje się nie do pokonania. Powiem wam, że gdyby nie pewność, iż czytam książkę dla dzieci zwątpiłbym w powodzenie misji. Jest mrocznie, groźnie i to fantastycznie trzyma w napięciu. Trochę może drażnić iż ciężar pokonania zła spoczywa na barkach uczennicy, że finalnie ona okazuje się bystrzejsza niż nauczyciele, jednak jest to cecha takich historii. Głowna bohaterka jest ich sercem. Ona bałagani, ona sprząta. Ona zbiera cięgi i chwałę.
Fabuła „Legendarnego lata” jest w porządku, ale mnie trochę rozczarowało, jak prowadzony jest cały cykl. Zaznaczę tu, że nie znam serialu. Mam świadomość, że mocno warunkuje on, jak wyglądają książki. Mimo wszystko i tak pozwolę sobie podzielić się z wami moimi wrażeniami. Na końcu drugiego tomu pani Primrose, dyrektorka akademii, mówi: „A więc już czas (…) nie martw się (…) Zrobimy wszystko, żeby to się nie powtórzyło.”1 Mam wyrażenie, że coś wypatrzyła i będziemy uczestniczyć w jakichś przełomowych dla wyspy wydarzeniach. Szybko sięgnęliśmy po kolejny tom, by przekonać się, o co chodzi i... klops. Trafiamy do nowej opowieści, której siłą napędową są poczynania kolejnej uczennicy. Kompletnie nie ma tu odniesienia do zakończanie poprzedniej części.
Wspomina się tu o różnych wydarzeniach. Między innymi, jak uratowano tatę Sophii poznanej w pierwszym tomie cyklu pt. „Zaproszenie Sophii” i jak uczniowie stworzyli wyjątkową więź. Wydarzenia dla nich istotne, ale też będące nornikiem przygody. Z punku widzenia czytelnika mogę tylko ubolewać, że nie zostały szerzej opisane. Trochę jakby był pomysł na szersze pokazanie uniwersum „Unicorn Academy”, ale nie chciano wyjść poza dotychczasowy schemat, w którym bohaterami kolejnych części są poszczególni uczniowie.
Podsumujemy „Legendarne lato”. Książka o tym, że każdy popełnia błędy, a na nich warto się uczyć. Książka o tym, że odkrywać trzeba ostrożnie. Książka o tym, że warto prosić o wsparcie. A przede wszystkim wartka, trzymająca w napięciu przygoda. Nie tego spodziewałam się po zakończeniu poprzedniej części , ale muszę przyznać, że jako samodzielny tom „Legendarne lato” to całkiem udana historia.
1 „Pod wróżkowym księżycem”, tłum. Marta Mortka, wyd. Wilga, Warszawa 2025, s. 147.
[Egzemplarz recenzencki]
Mam w domu wielbicielkę takich książek.
OdpowiedzUsuń