Cyberpunk Girls [antologia]

Cyberpunk Girls [antologia]

O kobietach mówi się "słaba płeć". Twierdzi się, że są delikatne i potrzebują opieki. Bohaterek antologii "Cyberpunk Girls" chyba nikt o tym nie poinformował, bo to babeczki z jajami większymi niż nie jeden gangster.


 

Zawartość

"Heartbyte"(Martyna Raduchowska)

Na świecie szaleje epidemia. Keira, główna bohaterka po przejściu choroby potrzebuje nowego serca. Niestety nie stać ją na przeszczep, kupuje więc sztuczne serce z odzysku. Organ okazuje się zhakowany, a jego właściciel szantażuje kobietę igrając z jej życiem.

"Dziewczyna, której nie było" (Magdalena Kucenty)

Tyana jest posłańcem technobogów. Nigdy nie zastanawiała się nad sensem wiadomości, które przekazuje. Trzy wydarzenia sprawiają, że zaczyna się zastanawiać nad swoją misją - poznanie fascynującego chłopaka, niespodziewany prezent od jednego z adresatów oraz agresywna reakcja na wiadomość innego.

"Spandau" (Jagna Rolska)

Świat po epidemii. Aby z nią walczyć ludzie zostali skazani na izolację. Miasta są zamknięte, a mieszkańcy mogą poruszać się w ściśle określonych strefach. Życie toczy się w rzeczywistości wirtualnej, a producenci dostarczają preparaty, aby e-doznania były jak najbardziej sensualne. Czy ludzie są jeszcze w stanie odróżnić co jest prawdą, a co fikcją?

"Dotknąć ciemności" (Krystyna Chodorowska, Gabriela Panika)

To opowiadania składa się z dwóch wątków. Pierwszy - fantastyczny - o rasie Tremeszów zamieszkujących Kopce. Drugi - fantastyczno-kryminalny - dotyczący fali porywania dzieci.

"Mindblow" (Martyna Raduchowska)

Dla wszystkich jest oczywiste, że wojsko korzysta z najnowszych technologii, a czasem nawet napędza ich rozwój. Pułkownik Erik Nilsson otrzymuje propozycję od cywilki, jak pozyskać rekrutów do swojego projektu. Kobieta działa w sferze, której przedstawiciele mogą okazać się dużo lepsi w walce od szkolonych wojskowych.

"Nitro" (Agata Suchocka)

Rubble bardzo chce wygrać coroczną Dobówkę. Jest to morderczy wyścig, który trwa 24 godziny. Aby dopomóc szczęściu decyduje się wczepić sobie nielegalne ulepszenie tzw. nitro. W tym celu wybiera się do Charona, czy to futurystyczny geniusz czy pospolity rzeźnik?

"Amber" (Jagna Rolska)

W tym opowiadaniu mamy zderzenie dwóch światów. Pierwszy, wyspiarski, żyjący w zgodzie z naturą. Drugi, idący za postępem technologicznym.

Moja opinia

Pierwsza myśl, jaka pojawiła się w mojej głowie po przeczytaniu antologii "Cyberpunk Girls" to, że jej poziom jest bardzo nierówny. Opowiadanie otwierające zbiór to prawdziwa bomba, mój zdecydowany faworyt. Martyna Raduchowska miała wspaniały pomysł na interpretację tematu i dobrze go zrealizowała. Akcja jest przepełniona adrenaliną i ta udziela się również czytelnikom.

Pozostałe autorki proszę o wybaczenie, ale żadna nie dorównała "Heartbyte". Ogólnie nie jest źle. Dostajemy paletę naprawdę przyzwoitych tekstów, jednak przy każdym znalazłam jakieś ale. Wymienię dwa najważniejsze problemy z jakimi musiały zmierzyć się pisarki - przedstawienie wymyślonego świata oraz cyberpunkowy charakter opowiadań. 

Opowiadanie to krótka forma i nie zawsze można pozwolić sobie na rozmach, żeby namalować tło. Ja zdecydowanie wolę kiedy autor/ka skupiają się na problemie (jak np. Agata Suchocka w "Nitro") i powiązanych z nim detalach niż starają się zarysować maksymalna perspektywę ( np. Magdalena Kucenty w "Dziewczyna, której nie było"). W tym drugim przypadku łatwo stracić z oczu to co istotne w tekście.

Przyjrzyjmy się jeszcze cyberpunkowemu pierwiastkowi, bo tytuł antologii mocno zobowiązuje. Ten odłam fantastyki skupia się na postępie technologicznym i jego skutkach, zazwyczaj negatywnych. W tym miejscu muszę pochwalić Jagnę Rolską za opowiadanie "Spandau", gdzie w wyniku rzuconej przez rząd izolacji, życie coraz bardziej przenosi się do cyberprzestrzeni oraz przerażający proceder porwań w "Dotknąć ciemności". Jednak nie wszystkie autorki upchały wystarczająco dużo technologii w swoich tekstach np. również Jagna Rolska w "Amber" opisała interesującą historię koegzystencji natury i technologii oraz dominacji jednego z elementów - nawet się trochę wzruszyłam czytając ją - jednak wydaje mi się bardzo normalna jak na standardy cyberpunku.

Podsumowanie

W nasze ręce został oddany zbiór bardzo dobrych tekstów. Jedyny dylemat jaki mnie w związku z nimi trapi to to, czy czy "Cyberpunk Girls" są wystarczająco cyber? Mi się podobało, ale czy zadowoli wiernych fanów tego odłamu  fantastyki, nie umiem ocenić.

 

"Książkę otrzymałem/otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl".

Zobacz też:

"Kopuła" Pomarańczowa Czapka

"Kiedyś Ci wybaczę" Ewa Bauer ["Tułacze życie" tom II]

"Kiedyś Ci wybaczę" Ewa Bauer ["Tułacze życie" tom II]

Trzech synów, a ojcowizna jedna. Jak podzielić majątek sprawiedliwie? W pierwszej części cyklu "Tułacze życie" mogliśmy śledzić losy najmłodszego brata, Augustina. W kolejnej odsłonie trylogii Ewa Bauer opisuje historię Michaela, środkowego Neubinera.


 

Fabuła

Michaela Neubinera nie pociąga życie na wsi. Wyjeżdża z Łanów do Lwowa, aby kształcić się na piekarza. Średni syn Josepha uchodził za mało wytrwałego. Jak zniesie ciężka praktykę u mistrza? Czy wielkie miasto przyniesie mu szczęście w życiu? Jak ułożą mu się relacje z braćmi? Czy odległość nie osłabi rodzinnych więzi?

Przebaczenie

Motto powieści "Kiedyś Ci wybaczę" to "Ubi est confessio, ibi est remissio", czyli "Gdzie jest przyznanie, tam jest przebaczenie". Michael to osoba, którą długo dręczą wyrzuty sumienia, która wielokrotnie analizuje, czy w takiej sytuacji mógł zrobić coś lepiej. Czy wstydliwe tajemnice ujrzą światło dzienne, a  bohater powieści zdobędzie się na to, aby poprosić o przebaczenie?

Patriotyzm

Akcja książki ma  miejsce w Królestwie Galicji i Lodomerii. Autorka dołożyła starań, aby pokazać obyczaje i historię tego regionu. Na przykładzie Michaela porusza temat tożsamości narodowej. Rodzina Neubinerów wywodzi się z Prus. Ludwik, dziadek głównego bohatera, brał udział w walkach na śląsku, a potem tam się osiedlił. Jego syn przeniósł się, w ramach kolonizacji przeprowadzonej przez cesarza Józefa II na tereny Galicji. Narodowości zaczęły się mieszać, a sam Michael ożenił się z Polką. Kiedy teść, zaangażowany w ruch wyzwolenia narodu spod jarzma zaborców, pyta się zięcia o to, kim jest. Ten mu odpowiada: "Nigdy nie stanę przeciwko wam, ale wolę się do polityki nie mieszać. Zawsze będę postrzegany jako wróg, , choćbym nie wiem jak bardzo deklarował swoją przynależność do narodu polskiego. Póki nie giną ludzie, jest praca i chleb, żyje się względnie bezpiecznie, póty chcę tu mieszkać, w kraju zwanym Galicją." [*]

Nie jestem historykiem i nie będę oceniała tego jak Ewa Bauer zarysowała tło powieści. Często powtarzam, że beletrystyka nie jest źródłem wiedzy historycznej i można pozwolić sobie w niej na drobną swobodę. Jednak, kiedy w 1808 roku lekarz podje chorej antybiotyk, to myślę, że jest to zbyt duża frywolność ze strony autorki. Możecie mnie poprawić, ale czy nie zostały one odkryte ponad 100 lat później?

Podsumowanie

"Kiedyś Ci wybaczę" to powieść pachnąca chlebem. Pomiędzy piekącymi się bochnami Michael Neubiner przedstawi nam swoje radości i zgryzoty. Dla czytelników pierwszej części niektóre wydarzenia będą znane, wszak są powiązane z losami Augustina, jednak dzięki kolejnemu tomowi "Tułaczego życia" poznamy średniego brata dużo lepiej.

[*] Ewa Bauer, "Kiedyś Ci wybaczę", wyd. Replika, Poznań 2020, s. 91.

"Trening superkoncentracji dla dzieci" Paulina Mechło, Magdalena Karpińska

"Trening superkoncentracji dla dzieci" Paulina Mechło, Magdalena Karpińska

Koncentracja przydaje nam się w codziennych sytuacjach - nauka do sprawdzaniu, gotowanie, sprzątanie. Ja ostatnio schowałam mąkę do lodówki, więc mogę powiedzieć, że wiem czym jest jej niedostatek. Pocieszające jest to, że tą umiejętność można ćwiczyć. Paulina Mechło i Magdalena Karpińska przygotowały publikację, kierowaną do dzieci, która ma im pomóc w poprawie koncentracji.


 

Zawartość

W "Treningu superkoncentracji dla dzieci" znajdziemy 101 zadań, "które  wzmacniają pamięć, rozwijają spostrzegawczość i ćwiczą koncentrację"[1]. Podobne zabawy znajdziemy w różnego rodzaju gazetkach z  łamigłówkami dla dzieci np. połącz punkty i odkryj obrazek, oszacuj ile jest owoców na ilustracji, znajdź wszystkie czerwone obiekty, znajdź równice, dokończ rysunek, ułóż słowa z rozsypanki, dopasuj taki sam kształty itp.

Wygląd

Książka została bardzo ładnie wydana. Jest przyjaźnie, kolorowo i przejrzyście. Jedno zadanie zajmuje jedna stronę A5 i jest wystarczająco miejsca, aby je wykonać. Naszym kompanem w zabawie jest uśmiechnięty Móżdżek, który mobilizuje, a czasem troszkę poprzeszkadza.



 

Moja opinia

Obawiałam się słowa "trening" w tytule publikacji. Brzmiało dla mnie niczym ciężka harówka nad poprawą swoich wskaźników. Kiedy wzięłam książkę w swoje łapki, wszystkie uprzedzenia wywołane przez to sformułowanie wyparowały.

Dostajemy zestaw ładnie wydanych łamigłówek dla dzieci i gdyby nie tytuł nikt nie podejrzewałby, że za niewinną zabawą kryje się ćwiczenie tak ważnej umiejętności. Misja nauki przez zabawę została zrealizowana na 6+.

Dodałabym do tej publikacji dwa elementy. Po pierwsze, autorki mogły przygotować wstęp/posłowie skierowane do opiekunów. Nie zaszkodziłoby napisać kilka słów o tym, w jaki sposób można koncentrację poprawić. Gazetek z łamigłówkami znajdziemy stosy w każdym kiosku czy markecie, więc część merytoryczna wyróżniłaby "Trening superkoncentracji dla dzieci" na ich tle. Książka byłaby czymś więcej niż tylko zbiorem zadań.

Po drugie, nigdzie nie znalazłam informacji dla odbiorcy w jakim wieku autorki/wydawca kierują tę książkę. Jest to o tyle istotne, że niektóre zadania wymagają znajomości liter, czy wykonania podstawowych obliczeń matematycznych. Nie ma problemu, kiedy mamy okazję stacjonarnie przejrzeć "Trening (...)", ale zamawiając go przez Internet kupujemy kota w worku. Zerknęłam na strony popularnych księgarni i po dostępnych informacjach trudno stwierdzić, czy to coś dla 5latka, a może 10latka. Od siebie dodam, że jeżeli dziecko potrafi czytać i dodawać to poradzi sobie z większością zadań.



Podsumowanie

Kiedy byłam dzieckiem uwielbiałam książki z zadaniami. Nie miałam pojęcia, że łączenie punktów czy wędrowanie palcem po labiryncie dobrze wpływa na koncentrację. Okazuje się, że z takiej zabawy płyną same korzyści, więc ostrzcie ołówki i do roboty.


[1] Paulina Mechło, Magdalena Karpińska, "Trening superkoncentracji dla dzieci", wyd. Sensus, Gliwice 2021, okładka.

"Prokrustowe łoże" Nassim Nicholas Taleb

"Prokrustowe łoże" Nassim Nicholas Taleb

Mityczny Prokrust był bardzo gościnny. Zapewniał strudzonym wędrowcom posiłek i nocleg. Warunek był taki, że przybysz musiał dostosować się do zaproponowanego posłania. Kiedy był za niski gospodarz rozciągał mu członki, a zbyt wysokim je przycinał. Tej alegorii użył Nassim Nicholas Taleb, aby ukazać swój stosunek do cywilizacji.


 

Zawartość

"Prokrustowe łoże" to zbiór aforyzmów. Jak mówi nam podtytuł filozoficznych oraz praktycznych, a ja dodałabym butnych. Samo założenie, że my, nasze poglądy dają się formować może być dla niektórych trudne do przełknięcia - chociaż ja osobiście uważam, że nie ma w tym niczego odkrywczego. Autor krytykuje powszechnie przyjęte wartości - nazwijmy je ogólnie: edukację, ekonomię, postęp technologiczny - ale też inteligencję i głupotę. Próbuje to co wydaje się oczywiste obrócić do góry nogami i czasami jest to bolesny proces.

Moja opinia

To co podoba mi się w myślach zawartych w tej publikacji to duża arogancja (może dlatego, że mi tej cechy brakuje). Myślę, że  w takich książkach nie do końca chodzi o to, czy z autorem się zgadzamy, czy nie. Gdybyśmy zrobili to bezwiednie, stałby się on automatycznie tytułowym Prokrustem. Są one swego rodzaju intelektualną prowokacją. Próbą przewartościowania naszego sposobu patrzenia na świat, ale też próbą, która pokazuje jak nasze poglądy są silne. Jesteśmy zmuszeni, aby zastanowić się, co je kształtuje i czy łatwo ulegają zmianom.

Podsumowanie

Po przeczytaniu książki "Prokrustowe łoże" została ze mną myśl, kto lub co może zasługiwać na to miano. Czy to wiodące myśli kształtują nas, czy my je? Nadmiar informacji i bardzo łatwy dostęp do nich powoduje, że bardzo prosto jest znaleźć potwierdzenie dla naszych sądów, a co odważniejsi mogą je swobodnie kreować.

"Prawem wilka" Szczepan Twardoch

"Prawem wilka" Szczepan Twardoch

"Prawem wilka" to publikacja, na którą składają się cztery opowiadania. Co je łączy? Opowiadają o przeklętych. Są mroczne i bardzo dziwne. Do tego stopnia, że czuję się nieco zagubiona po ich przeczytaniu.



"Bodhisaitwa"

Stary partyzant, Ignacy Pyra-Reszotarski, aktywnie walczy ze zmianą ustrojową w Polsce. Los stawia na jego drodze schorowaną hrabinę błąkającą się po okolicznych lasach i wśród ruin starego dworu. Kobieta jest zafascynowana Buddyzmem i namawia wachmistrza na tajemniczy rytuał.

Jest to naprawdę bardzo interesujące opowiadanie.  Wprowadzenie Buddyzmu do polskich lasów daje niesamowity efekt. W tym wszystkim ogromną rolę odgrywają siły natury. Jedyny problem jaki dostrzegam, kiedy myślę o tym tekście, to że trudno zweryfikować ile w nim prawdziwego Buddyzmu. Mi ta religia kojarzyła się z czymś innym niż opisał Szczepan Twardoch. Próbowałam trochę googlować, ale opornie mi to szło. Nie ukrywajmy, że ci co orientują się w temacie od razu będą widzieli, czy merytorycznie wszystko się zgadza, a reszcie nawet najgorsze niedociągnięcia nie będą przeszkadzać.


"Żywot i śmierć św. Felicjana"

W tym opowiadaniu akcja toczy się dwutorowo. Przenikają się tu żywoty tytułowego św. Felicjana oraz Jerzego Bartula - pracownika służb bezpieczeństwa. 

Jest to moje ulubione opowiadanie z tego zbioru. Treść opisałam bardzo skromnie, bo odkrywanie epizodów z życia tych postaci to było cudowne przeżycie. Ale tak na prawdę zauroczył mnie jego klimat. We fragmentach z historii św. Felicjana zauroczył mnie język, co jest nietypowe bo wolę uwspółcześnione teksty. W opowieści o Jerzym Bartulu zachwyca świetnie oddany klimat PRL oraz dylematy pracownika SB.


"Maniera Tenebrosa"

Bohater tego opowiadania jest pracownikiem wydawnictwa, który zajmuje się wyszukiwaniem nowych autorów i niespełnionym pisarzem z jedną książka na koncie. Podczas spotkania z agentem (?)/ właścicielem (?) innego, zagranicznego wydawnictwa (nie do końca załapałam czym zajmuje się Mr Willy)  otrzymuje rękopis, który wywraca jego życie do góry nogami.

Ten tekst jest bardzo specyficzny. Napisany jest bardzo kwiecistym językiem, co pasuje do głównego bohatera - literata, ale nie ułatwia czytelnikowi śledzenia tej historii. Jeżeli chodzi o jego atmosferę, to  przychodzi mi na myśl "Proces" Franza Kafki i mocne osaczenie centralnej postaci, do tego dorzucono nutkę dekadentyzmu i mistycyzmu.


"Rondo na maszynę do pisania, papier i ołówek"

W tym opowiadaniu bohaterem jest również pisarz. Poznajemy, go kiedy wsiada na statek i poznaje pewną damę. Tekst skonstruowany jest w bardzo ciekawy sposób przenikają się wydarzenia z rejsu oraz fragmenty książki podróżującego pomieszane z retrospekcjami. Im dalej, tym wydarzenia są coraz bardzie zakręcone. Autor próbuje zrobić nam mętlik w głowie i chyba mu się udaje.

 

Moja opinia

Nie będę się długo rozwodziła nad tą publikacją, bo była to dla mnie ciężka książka. Mogę przedzielić ją grubą krechą na pół. Pierwsze dwa opowiadania bardzo mi się podobały. Jest w nich element makabry, który lubię w literaturze, a do tego mają niepowtarzalny klimat. Z tekstem "Bodhisaitwa" mam taki problem, że nie wszystkie buddyjskie terminy były dla mnie jasne. Musiałam poświęcić trochę czasu na poszukanie wyjaśnień, ale i tak opisana historia nie jest dla mnie w 100% klarowna.

Opowiadania 3 i 4 totalnie mnie pokonały. O ile początkowo wydawały się zajmujące, to im dłużej je czytałam tym bardziej byłam zmęczona. Ich sposób napisania był dla mnie zbyt bogaty w ozdobniki, aluzje itp. Chociaż przyznać muszę, że zakończenie "Maniery Tenebrosa" jest niesamowite.

 

Podsumowanie

Czy Szczepan Twardoch to pisarz dla mnie? Bilans tego zbioru to 50:50. Przez jego pryzmat widzę bardzo ciekawego autora. Pytanie tylko, która połowa dominuje w jego pracach?

"Za nasze winy" Ewa Bauer ["Tułacze życie" tom I]

"Za nasze winy" Ewa Bauer ["Tułacze życie" tom I]

Mam słabość do familijnych sag. Z jakiegoś powodu takie historie wciągają mnie po same uszy. Przyglądanie się, jak rodzina ewoluuje w kolejnych pokoleniach, co kształtuje jej członków jest niesamowitym doświadczeniem. Jest to taki proces, który często umyka nam w codziennych sprawach, a może warto zastanowić się kim byli nasi pradziadkowie. Co sprawiło, że jesteśmy tu i teraz?


 

Fabuła

Ludwig Neubiner "marzył o wielkim świecie, o podbojach i bogactwie (...)"[1]. Wraz z wojskami Fryderyka II wyrusza na Śląsk. Podczas wojennej zawieruchy poznaje Laurę. Kobieta, nie zważając na ludzkie gadanie, przyjmuje rannego pod swój dach i udziela mu pomocy. Tak historia rodu Neubinerów rozpoczyna się na nowo. Historia o ludziach tułających się w poszukiwaniu lepszego życia.

Bohaterowie

Ewa Bauer zaczyna nieśmiało od dwójki protoplastów rodu Neubinerów na Śląsku. Możemy śledzić, jak rodzina się rozrasta począwszy od syna tej pary, aż po ich praprawnuki. Kiedy docieramy do końca powieści ilość postaci jest naprawdę duża. Nie ma się czemu dziwić, w końcu akcja dzieje się w XVIII i XIX wieku, a wtedy wielodzietne rodziny nie były niczym niezwykłym. Autorka bardzo stara się, aby każdej osobie poświęcić choćby fragment na stronach powieści, aby czytelnicy mogli ich wszystkich poznać, aczkolwiek Ewa Bauer wpadła przy tym w pewną pułapkę. Na początku rodzina jest niewielka, więc możemy zbliżyć się do jej poszczególnych członków i nawiązać z nimi więź. Im postaci przybywa zaczynają stawać się coraz bardziej bezosobowe, a fabuła traci nieco na atrakcyjności ograniczając się do kolejnych ślubów, pogrzebów i chrzcin w rodzinie.

Ważne miejsce w powieści "Za nasze winy" zajmują kobiety. W czasach, kiedy ich obowiązkiem było posłuszeństwo wobec męża, u Neubinerów są szanowne, a ich zdanie jest wysłuchiwane. Pisarka mocno podkreśla rolę matki, nie tylko jako rodzicielki, ale spoiwo rodziny, źródło rady i miłości.

 

Tło historyczne, obyczaje, język

Ewa Bauer zadbała o to aby oddać, jak dawniej żyli ludzie na terenach Śląska oraz Królestwa Galicji i Lodomerii, gdzie dzieje się akcja. Poza opisem różnych obrzędów w tekst wpleciono komentarze o charakterze historycznym np. skąd wynikła migracja w kierunku Galicji. Autorce udało się wprowadzić je nienachalnie, tak aby nie zaburzyły dziejów Neubinerów.

Powieść "Za nasze winy" została napisana prostym językiem, od czasu do czasu Ewa Bauer przypomina sobie, że pisze o dawnych czasach i serwuje jakieś słówko bądź nietypową konstrukcję zdania. Mi to właściwie nie przeszkadza. Już dawno przekonałam się, że archaizmy w literaturze mnie męczą i lepiej czyta mi się uwspółcześnione dialogi, nawet kosztem pewnego klimatu. 

 

Podsumowanie

Jak mogłam się przekonać, pierwsza część cyklu "Tułacze życie" nie jest bez wad, ale ma w sobie urok, który sprawia, że chcę czytać dalej o losach Neubinerów. Urzekli mnie pracowici i mądrzy bohaterowie i chyba trochę poczułam się częścią tej rodziny. Razem z nimi cieszyłam się z rodzinnych sukcesów i płakałam, kiedy ktoś z nich odchodził.

[1] Ewa Bauer, "Za nasze winy", wyd. Replika, Poznań 2019, s.14.

"Szczelina" Kacper Mielcarek

"Szczelina" Kacper Mielcarek

Zagrajmy w "orzeł czy reszka" i odnieśmy to świata jako miejsca do życia? Awers to środowisko jakie znamy, natomiast rewers to jego mroczne odbicie, druga strona medalu. Co wam wypadło? Jako istota, którego świata przyjdzie wam wieść żywot.


 

Fabuła

Wyobraźcie sobie, że świat jest pełen szczelin, "(...) nienaturalnych wyrw w naszej rzeczywistości, przez które mogą przedostawać się stworzenia nazywane przez większość ludzi demonami". [*] Czy ktoś coś z tym robi? A może demony hulają beztrosko między wymiarami? Czyściciele dbają o to, aby zamykać takie przejścia i przeganiać nieproszone stwory do ich świata. Bohaterami powieści jest dwóch przedstawicieli tego fachu: Johnathan, który wpada w jedną ze szczelin i przenosi się w czasie oraz Danny, który sam jest demonem, ale z różnych powodów współistnieje z ludźmi. Pierwszy z nich próbuje powrócić do swojego czasu, drugi, niezwykle niepokorny, zaczyna sprawiać przełożonym problemy.

 

Dwa wątki

Zgubiony w czasie Jonathan próbuje dociec, jak to się stało, że wylądował w przeszłości i odmłodniał oraz czy można jakoś naprawić błąd przy pracy. 

Danny natomiast w typowy dla siebie, bardzo widowiskowy i brutalny sposób realizuje kolejne misje. W efekcie ludzie, zamiast być wdzięczni za pomoc w walce z demonami, mają dość zachowania Czyściciela i umieszczają go w miejscu, gdzie jego charakter ma zostać utemperowany,

Przez większość książki historie obu bohaterów toczą się swoim własnym torem. Bardzo długo nie miałam pomysłu, gdzie i po co bohaterowie mogliby się spotkać. Autor dopiero pod koniec spina oba wątki i to jak to robi jest chyba najmocniejszym punktem książki. Trochę było mi żal, że nie zrobił tego wcześniej. Zakończenie mówi wiele o kreowanym świecie i bohaterach. Ja poświęciłabym np. kilka scen akcji, żeby lepiej go i ich zrozumieć.

 

Debiut

Rzadko analizuję to czy autor jest doświadczonym pisarzem czy debiutantem. Jako czytelnik chcę po prostu dobrą historię, a nawet nowicjusz może wnieść coś świeżego w literacki świat. Tym razem postanowiłam wspomnieć, że jest to pierwsza książka Kacpra Mielcarka, bo czuję jakąś nieśmiałość - a może niepewność - i przypadkowość w prowadzeniu fabuły. 

Po pierwsze, dość długo nie mogłam rozgryźć do czego autor zmierza i, mimo że zakończenie bardzo mi się podobało, nie do końca umiem powiedzieć, jaka jest myśl przewodnia "Szczeliny". Wszystkiego w tej powieści jest po trochu: nieco akcji, magii, istot nadprzyrodzonych, scen walki, rozważań o tym jaki ludzki gatunek jest zły, podróżowania w czasie i między wymiarami itp.  W tej zupie jest tyle smaków, że żaden nie dominuje i w efekcie staje się nijaka. 

Po drugie, nie widzę planu na kreowanie powieściowego świata. Pomysł autora jest jakiś, ale wymaga dopracowania. Chociażby profesja Czyściciela. Z tego co zrozumiałam ich moc wynika z tego, że w jakiś sposób panują nad materią - co jest jej źródłem?; jakie są jej granice? np. Czyściciel może stworzyć lustro z wody, lub łańcuch łączący brzegi szczeliny, ale czy potrafi np. przeniknąć ścianę i przedostać się do trudno dostępnego budynku. Inna kwestia to to, czy wszystkie epizody mają sens, czy przybliżają nas do finału. Czy nie pojawiły się w książce, bo akurat autorowi przyszły do głowy?

 

Ludzie to okrutny gatunek (akapit może zdradzać część fabuły)

Jedną z myśli, która pojawia się w "Szczelinie", to że jako ludzie jesteśmy wyjątkowo brutalnym gatunkiem, że nawet swoim pobratymcom potrafimy zgotować okrutny los. Nie jest to szczególnie odkrywcze twierdzenie bo np. przytaczane jest często w kontekście Holokaustu. Uważam, że jeżeli pisarz chce budować fabułę lub jej cześć na jego podstawie musi wykazać się wyjątkową oryginalnością. Kacper Mielcarek próbował uzyskać ją wkładając te słowa w usta demonów, istot budzących strach. Czy są one przekonujące? Czy ich świat jest tak ułożony i sprawiedliwy, że mają prawo pouczać inne rasy? 

 

Podsumowanie

Kiedy myślę o  "Szczelinie" przychodzą mi do głowy - chyba nie do końca pasujące do siebie - przymiotniki: dynamiczna i nieśmiała. Miłośnicy akcji docenią tempo powieści i wachlarz wydarzeń. Przy czym nie mogę napisać, że Kacper Mielcarek zachwyca swoim pomysłem. Zabrakło porządnego opisania wymyślonych światów, które pomogłoby czytelnikom zatracić się w nich.

[*] Kacper Mielcarek, "Szczelina", wyd. Nowoczesne, Poznań 2020, s. 57.

"Kobieta w czerni", "Rączka" Susan Hill

"Kobieta w czerni", "Rączka" Susan Hill

Są takie miejsca, które oglądały ludzkie tragedie. Towarzysząca dramatowi rozpacz i złość odcisnęła na nich swoje piętno na długi czas. Skrzywdzone dusze nie mogą zaznać spokoju, chcą żeby inni dzielili ich nieszczęście albo pragną zemsty na świecie, który pozbawił ich radości.


Na publikację, o której wam opowiem składają się dwa opowiadania autorstwa Susan Hill - "Kobieta w czerni" i "Rączka".

"Kobieta w czerni"

Być może część z was kojarzy tę historię, bo doczekała się ekranizacji. Arthur Kipps, Młody prawnik zostaje oddelegowany na pogrzeb jednej z klientek kancelarii. Przy okazji ma przejrzeć i uporządkować dokumenty kobiety. Mieszkańcy miejscowości, do której przybywa niechętnie mówią o zmarłej mieszkance Domu na Węgorzowych Mokradłach. Jakie tajemnice kryje ta posiadłość? Dlaczego przebywając w niej odczuwa się tak ogromy niepokój? Kim jest tajemnicza Kobieta w czerni i czego chce od młodego prawnika?

"Rączka"

Adam Snow, antykwariusz, wracając do domu zgubił się na polnych drogach. Zawędrował do zapuszczonego Białego Domu. Miał nadzieję uzyskać tam wskazówki, co do dalszej podróży, jednak doświadczył czegoś niezwykłego. Kiedy przebywał na posesji, pomimo że był tam kompletnie sam, w jego dłoń wślizgnęła się dziecięca rączka. Adam stara się zapomnieć o dziwnym przeżyciu, jednak rączka cały czas próbuje mu coś przekazać, a dom coraz bardziej go intryguje. Mężczyzna postanawia odkryć historię posiadłości i jej mieszkańców, równolegle zaczynają prześladować go napady paniki i niepokojące myśli. Początkowo kojąca obecność rączki zaczyna stawać się złowroga.

 

Przed wami dwa klasyczne opowiadania o duchach

Mają w sobie fajny wiktoriański klimat, chociaż ich akcja rozgrywa się w XX wieku. Szczególnie w "Rączce" wywołuje to ciekawy dysonans. Czytając, oczami wyobraźni widziałam lordów w surdutach, którzy kontaktowali się ze sobą mailowo. Dziwne, jednak ma pewien urok.

Nie uświadczymy w tych opowiadaniach krwawych opisów. Strach ma wynikać nie z brutalności, a z niepokoju. Susan Hill buduje go przy pomocy szczegółowych opisów np. zapuszczonego ogrodu, całej gamy niepokojących dźwięków np. płacz dziecka we mgle, gry cieni, a także dokładnego przedstawienia uczuć targających głównymi bohaterami i zrazem narratorami tych historii. Są one bardzo teatralne, jakby autorka chciała namalować przyszłemu reżyserowi scenografię dla powstającej sztuki.

Susan Hill snuje swoje opowieści wyjątkowo nieśpiesznie - tempo jest wręcz ślimacze. Nie chodzi w nich o brawurową akcję, a stworzenie pewnej atmosfery. W "Kobiecie w czerni" udało się osiągnąć na prawdę dobry efekt. Fabuła spokojnymi malutkimi kroczkami drepta do przodu, a my równomiernie, coraz głębiej wkraczamy do przedstawionego świata. Z "Rączką" sprawa wygląda nieco gorzej - przynajmniej w moim odczuciu. Mam wrażenie, że Adam Snow - narrator - za dużo nam o sobie opowiada. Ja bardzo cenię, kiedy akcja idzie do przodu - nawet pomalutku - a każdy epizod ma znaczenie. Tu zabrakło mi szczególnie tego drugiego elementu. Sama historia jest ciekawa, nawet nie wiem czy nie ciekawsza niż w "Kobiecie w czerni", bo w pewnym momencie następuje świetny zwrot akcji i pojawia się bardzo intrygujący wątek. Co z tego, kiedy w tym momencie byłam już lekko znudzona innymi perypetiami bohatera.


Odpowiednie otoczenie do czytania

Jestem taką osobą, która może czytać wszędzie i lubi zapełniać bezczynne chwile kilkoma akapitami z książki. Jednak jeżeli chodzi o te dwa opowiadania, sprawa nie jest taka prosta. Myślę, że zgodzimy się co do tego, że historie o duchach mają przestraszyć, a przynajmniej zaniepokoić czytelnika. Jak już wspominałam Susan Hill próbuje tego dokonać nie przy pomocy makabry, a atmosfery. Żeby się w niej zatracić potrzebujemy odpowiednich warunków do czytania. Trudno wczuć się w lekturę, kiedy za nami w autobusie, ktoś relacjonuje najnowsze osiedlowe plotki. Lepiej odłożyć książkę na wieczór, kiedy domownicy już śpią, włączyć sobie ciepłe światło - a jak ktoś ma kominek to w ogóle idealnie - i pozwolić, żeby w ciszę naszej bezpiecznej przystani wkroczyły zjawy Susan Hill.

 

Podsumowanie

Wspólnie wydane opowiadania Susan Hill "Kobieta w czerni" i "Rączka" to publikacja godna uwagi miłośników ghost stories. Autorka zaprasza czytelników do odkrycia tajemnic dwóch nawiedzonych posiadłości. Kto jest na tyle odważny, aby przekroczyć ich bramy?

"Jak zapewnić swojemu dziecku najlepszy start. Edukacja i rozwój zgodnie z naturalnymi potrzebami przedszkolaka" Anita Janeczek-Romanowska, Mikołaj Marcela

"Jak zapewnić swojemu dziecku najlepszy start. Edukacja i rozwój zgodnie z naturalnymi potrzebami przedszkolaka" Anita Janeczek-Romanowska, Mikołaj Marcela

Jak zapewnić swojemu dziecku dobry start? - zapewne wielu rodziców zadaje sobie to pytanie. W szukaniu na nie odpowiedzi postanowili pomóc Anit Janeczek - Romanowska i Mikołaj Marcela. Czy znaleźli sposób uniwersalny?


 

O czym?

Przyjrzyjmy się jakie tematy autorzy poruszyli w publikacji " Jak zapewnić swojemu dziecku najlepszy start. Edukacja i rozwój zgodne z naturalnymi potrzebami przedszkolaka". 

Rozdział 1 "Czy moje dziecko jest gotowe na przedszkole?" - dużo uwagi poświęcono tu więzi między rodzicem a dzieckiem, tworzeniem - jak to określiła autorka - bezpiecznej bazy, aby dobrze przygotować dziecko do rozłąki. 

Rozdział 2 - adaptacja i porozumiewanie się z kadrą.

Rozdział 3 "Jak uczą się przedszkolaki?" - dobre pytanie, prawda. Przecież taki maluch nie będzie cierpliwie siedział i słuchał wykładu. Jak więc zajmować się dziećmi, żeby pobudzać ich naturalną chęć do nauki.

Rozdział 4 jest kontynuacją poprzedniego. Skupia się na roli zabawy w życiu przedszkolaka. Czy zabawa i nauka się wykluczają?

Rozdział 5 "Komunikacja bez przemocy" - słowo przemoc kojarzy się z maltretowaniem, jednak nie zapominajmy, że może przybierać łagodniejsze formy i skryć się pod innymi pojęciami. W tym rozdziale jesteśmy zachęcani do zastanowienia się, czy nie traktujemy dzieci z wyższością, czy nie wykorzystujemy wobec nich naszej siłowej przewagi, na ile potrafimy być empatyczni.

Rozdział 6 porusza bardzo kontrowersyjny temat wychowania bez kar i nagród. Wielu opiekunom wydaje się to niemożliwe. Łatwo powiedzieć posprzątaj to kupię ci lody, albo odesłać dziecko do kąta , żeby przemyślało swoje zachowanie. Czy jest to skuteczne? Czego - tak na prawdę - uczymy dziecko? Jak inaczej egzekwować posłuszeństwo i chwalić dzieci?

Rozdział 7 to kolejne zagadnienie, które wzbudza w rodzicach wiele wątpliwości, a mianowicie korzystanie przez najmłodszych z mediów. 

Rozdział 8 - różne typy przedszkoli.

Rozdział 9 - zaburzenia w rozwoju oraz czynniki stresogenne. W tym miejscu autorka uwrażliwia nas, że powinniśmy obserwować nasze pociechy i reagować na sytuacje, zachowania, które, naszym zdaniem, mogą odbiegać od normy np. chorobliwa nieśmiałość, opóźnienia w rozwoju mowy. Powinniśmy zastanowić się czy wynikają one z indywidualnych predyspozycji bądź charteru, sytuacji stresowej (w domu lub przedszkolu), a może mamy do czynienia z jakimiś zaburzeniami w rozwoju. Kiedy i gdzie szukać pomocy?

Rozdział 10 - jeżeli ktoś ma ochotę poczytać o rozwoju dziecka, potrzebach itd. to w tym rozdziale znajdzie nieco teorii oraz wykaz ciekawych publikacji.

Czy jest coś takiego jak instrukcja obsługi dziecka?

"Chcąc wspierać małego człowieka z poziomu empatii, zacznijmy od zatrzymania się i próby usłyszenia tego, co ono nam "nadaje", a nie od myślenia, co chcemy "nadać" jemu."[*] Proste czy trudne?

Co co teraz napiszę zabrzmi absurdalnie w kontekście tego, że opowiadam o poradniku, ale swego rodzaju przekleństwem jest ich nadmiar. W każdej sferze szukamy gotowych scenariuszy na rozwiązanie swoich problemów. Podobnie w macierzyństwie. Chcielibyśmy wiedzieć jak sprawić, że dziecko będzie spało w swoim pokoju, chętnie jadło obiad czy reagowało na nasze polecenia. W odgrywaniu roli rodzica zapominamy, jak być rodzicem. Publikacja "Jak zapewnić swojemu dziecku najlepszy start" jest takim dźwigiem, który pomaga wtoczyć się rodzicielskiemu pociągowi na właściwe tory.

Autorzy zadają dużo pytań i zachęcają nas do przeanalizowania pewnych zachowań. Tłumaczą również jakie je czytać i analizować. Z książki wyłania się bliskościowe, pełne miłości i empatii podejście do macierzyństwa. Jest takie słynne powiedzenie Janusza Korczaka "nie ma dzieci, są ludzie". O tym często zapominamy. Dlatego lubię, kiedy różne przykłady zachowań wobec najmłodszych przekładane są na świat dorosłych. Wtedy łatwo dostrzec ich absurdalność. Przykład z książki: Anita Janeczek - Romanowska porównuje rozstanie w przedszkolu do pierwszej wizyty u rodziców partnera.[**] Wyobraźmy sobie, że nasz chłopak/dziewczyna zostawiają nas w pokoju z przyszłymi teściami i... uciekają. Jakie uczucia nam towarzyszą? Skrępowanie, strach, zawstydzenie. Zastanówmy się teraz, czy tak nie wygląda pozostawianie dziecka w przedszkolu - wyjdę puki nie patrzy, bo będzie płakać.

Dialog autorów z czytelnikami

Podoba mi się sposób napisania tego poradnika. Ma on w sobie coś angażującego, prowokującego do myślenia. Czytając go czułam się tak, jakby jakiś specjalista wciągnął mnie w rozmowę mającą pomóc przepracować pewne kwestie. Czy byłą pomocna? Dla mnie tak. Mieliśmy taką sytuację, kiedy córka zaczęła maltretować mój komputer. W domu akurat sporo się działo, ja się uniosłam, potem się przepraszałyśmy. Wieczorem, już na zimo, przeczytałam fragment o nerwowych momentach z dzieckiem. Udało mi się dzięki niemu przeanalizować zachowanie swoje, córki i wycinać z niego wnioski. Pomogło mi też poradzić sobie z wyrzutami sumienie, które często towarzyszą mi po takich wybuchach. Złość i bezsilność zamieniłam w wiedzę.

Komentarz innych specjalistów

Odniosę się jeszcze na moment do rozdziału o korzystaniu z nowych mediów. Oglądać czy nie oglądać, oto jest pytanie, które zadaje sobie wielu rodziców, więc nie dziwota, że temat został poruszony. Ja - podobnie jak autor tej części - jestem daleka od demonizowania mediów. Wiem kiedy i co mogę włączyć, żeby moje dziecko nie było nadmiernie pobudzone. Aczkolwiek zagrożenie, które mogą nieść media nie ograniczają się wyłącznie do nerwowości czy wpływu reklam. Zabrało mi w tym rozdziale komentarza logopedy, bo jak widzę w bio na skrzydełku okładki autor nim nie jest, oraz opisania, jak dziecięcy mózg odbiera bodźce z mediów. Kiedyś troszkę na ten temat czytałam i ta wiedza jest bardzo przydatna. Myślę, że dla innych rodziców też będzie istotna.

Druga kwestia, Mikołaj Marcela wspomina, że jest coś takiego jak wytyczne WHO, o tym ile dzieci w poszczególnym wieku mogą korzystać np. z TV, ale nie pisze jak one wyglądają. Być może część osób je zna, mimo wszystko nie zaszkodziłoby dodać jedno czy dwa zdania i rozwinąć temat do końca.

Podsumowanie

Poradnik "Jak zapewnić swojemu dziecku najlepszy start" to bardzo empatyczna publikacja. Emanuje zrozumieniem zarówno wobec dzieci jak i ich opiekunów. Kiedy skończyłam go czytać czułam się pozytywnie podbudowana. Wiem, że jeszcze wiele rzeczy przed nami, wiem, że nie będzie łatwo, ale wiem też, że mam moc bycia dobrym rodzicem. Dziękuję.

[*] Anita Janeczek - Romanowska, Mikołaj Marcela, "Jak zapewnić swojemu dziecku najlepszy start. Edukacja i rozwój zgodne z naturalnymi potrzebami przedszkolaka", wyd. Muza, Warszawa 2021, s. 134.

[**] Tamże, s.66.

"Nosorożce w dorożce" Ludwik Jerzy Kern [audiobook, czytają Krzysztof Kowalewski, Agnieszka Suchora]

"Nosorożce w dorożce" Ludwik Jerzy Kern [audiobook, czytają Krzysztof Kowalewski, Agnieszka Suchora]

Pierwsze spotkanie mojego dziecka z audiobookiem było wyborne. Płyta "Rozśmieszanki Usypianki" z wierszami Danuty Wawiłow zachwyciła córkę. Słucha jej regularnie i ma swoje ulubione utwory, które chętnie recytuje. Postanowiłam wykorzystać dobrą passę na wierszyki i dorzucić coś do kolekcji audiobooków. Wybraliśmy utwory Ludwika Jerzego Kerna czytane przez Krzysztofa Kowalewskiego i Agnieszkę Suchorę z muzyką Macieja Mulawy - "Nosorożce w dorożce i inne wiersze".
 


 

Zawartość

Na audiobook składają się 32 wiersze. Jest to niecała godzina słuchania. Wymienię jakie utwory się na nim znajdują: "Nosorożce w dorożce", "Dwa jeże", "Żyrafa u fotografa", "W królestwie kotów", "Hrabina de Dach", " "Niespodzianka", "Mleczysław", "Zeszły się cztery koty", "Lękuś", "Kot rybołówca", Koocie ooczy", "Wstyd", "Kocie szczęście", "Kogut, kot i myszka", "Poszedł kogut do miasta", "Kot, łasica i królik", "Niedźwiedź w szafie", "Był sobie niedźwiedź", "Ptasie pogaduszki", "Wąż", "Zając i żółw", "Sowa", "Kruk i lis", "Znałem kiedyś pewną kawkę", "Konik polny i mrówka", "Phaaaw", "Paw i Bolek", "Strusie pióra", "Dwie kozy", "W ogródku", "Stonóżka z Pimpifluszek", "Kawka i sadzawka".


Wiersze pełne zwierząt

W tej publikacji znajdziecie prawie całe zoo. No dobrze, może przesadziłam, ale jest tu dużo kotów, jak są koty to znajdą się też myszki, nie brakuje również ptactwa np. kogut, kruk, kawka, oraz egzotycznych i dziwnych zwierząt np. żyrafy, węża czy stonogi. Ludwik Jerzy Kern wspaniale wykorzystuje ich cechy szczególne np. wysokiej żyrafy, która nie zmieściła się na zdjęciu; przypisane im przez ludzi np. spryt lisowi; czy sam kreuje postacie np. strachliwego kotka, aby opowiedzieć różne historie i przemycić w nich morały.
 

Moja opinia

Trudno mi napisać tę opinię bez odniesienia do płyty "Rozśmieszanki Usypianki". Co prawda jest to kompletnie inny produkt, ale audiobook z wierszami Danuty Wawiłow mocno zdefiniował nasze oczekiwania wobec książek do słuchania.
Napiszę tak, moja córka bardzo chętnie słucha płyty "Nosorożce w dorożce", ale nie ma efektu wow. Przy "Rozśmieszankach Usypiankach" od razu zaczęły się pląsy i M. obdarzyła sympatią kilka tekstów, które recytuje całe dnie. Do wierszy Ludwika Jerzego Kerna podchodzi spokojnej, bardziej zachowawczo. Może wynikać to z jej gustu (czyżby odziedziczyła po matce zamiłowanie do absurdu?), z bardziej rozrywkowego charakteru utworów Danuty Wawiłow (nie ma aż tak dużego nacisku na morał), ale też z aranżacji muzycznej. Maciej Mulawa stworzył bardzo piękne tło do tego co czytają Krzysztof Kowalewski i Agnieszka Suchora, jednak dźwięki są bardzo subtelne. Działają raczej podprogowo i łatwo je zignorować. Nie napędzają do zabawy, a raczej służą relaksowi.


Podsumowanie

Być może dziś entuzjazmu nieco mniej, niż przy pierwszym audiobookowym wpisie, jednak w dalszym ciągu zachęcam was do zainwestowania w płytę czy plik mp3 do wspólnego słuchania (i zdecydowanie polecam formę CD, bo wtedy dziecko ma coś swojego, co jest materialne). Słuchanie polskiej poezji dla dzieci w pięknych aranżacja to sama przyjemność dla ucha - można odpocząć od nieszczęsnego "Baby shark".
"Nosorożce w dorożce" powinny przypaść wam do gustu, jeżeli lubicie wiersze o zwierzętach, bądź szukacie uspokajającego audiobooka. Subtelne aranżacje i miękkie głosy Krzysztofa Kowalewskiego i Agnieszki Suchory tworzą takie relaksujące interpretacje wierszy Ludwika Jerzego Kerna.

Zapraszam was na stronę wydawnictwa, gdzie można posłuchać fragmentów KLIK 

Zobacz też:

"Rozśmieszanki Usypianki"

"Czarownica" Anna Klejzerowicz

"Czarownica" Anna Klejzerowicz

Anna Klejzerowicz napisała powieść pt. „Czarownica”. Znajdziemy w niej chatkę Baby Jagi, a w niej... Nie, nie poczwarę z brodawką na nosie gotującą bulgoczący wywar. Zamieszkuje ją smutna, zdystansowana do świata kobieta. Jaka jest jej historia?



Fabuła

Michał czuje się zmęczony życiem w mieście. Za namową przyjaciół kupuje działkę na wsi. Intryguje go samotna, rudowłosa sąsiadka. Kobieta z nikim się nie przyjaźni, otacza się tylko zwierzętami. Żyje jakby obok lokalnej społeczności, a ta uważa ją za dziwaczkę. Michał jednak nawiązuje z nią relacje. Jak wpłynie ona na jego życie? Mężczyzna jeszcze nie wie, że przeprowadzka na wieś przyniesie więcej zmian m.in. pozna pewną dziewczynkę, która będzie potrzebowała jego pomocy.


Powieść pełna mądrych ludzi

„Czarownica” może wydawać się przewidywalną powieścią. Anna Klejzerowicz nie wymyśla na siłę burz w historiach swoich bohaterów, raczej konsekwentnie, spokojnie ustami Michała relacjonuje ich historię (chociaż jest jedno wydarzenie, które mnie zaskoczyło). Dzięki temu, że w sztuczny sposób nie próbuje podkręcić akcji, udaje się jej stworzyć bardzo rozsądnych bohaterów, których rozmów bardzo miło słuchać, a dokładniej czytać.

Ada, zamknięta w sobie, woli zwierzęta od ludzi. Potrafi wybuchnąć i dosadnie wyrazić swoje zdanie, ale potrafi również przeprosić i przyznać się do błędu.

Michał, człowiek bardzo łagodny. Może wydawać się zbyt uległy, ale jego po prostu trudno wyprowadzić z równowagi. Jego spokój jest bardzo pokrzepiający i kojący.

Szacunek jaki te osoby okazują światu i to jak się ze sobą oraz z innymi porozumiewają może być wzorem szczególnie dla osób impulsywnych, które samymi słowami potrafią narozrabiać.


Natura

Miłośnicy zwierząt odnajdą się w tej powieści. Na jej stronach przemyka kilka psów, kotów, a nawet dzika kaczka. Mogę spokojnie napisać, że są one bohaterami drugiego planu. Bliskość natury jest bardzo kojąca. Co prawda mieszkańcy wsi mówią, że pojawia się w niej coraz więcej miastowych, ale i oni zarażają się sielskością. W „Czarownicy” słuchać miauczenie kota, szum, lasu i cykanie świerszczy. I zaznaczę, że nie są to monotonne opisy, a po prostu urokliwy klimat, który udało się autorce zbudować.


Podsumowanie

W „Czarownicy” zetkniemy się z trudnymi tematami m.in. będziemy musieli zmierzyć się ze stratą, jednak trzeba zaznaczyć, że jest to publikacja tryskająca spokojem i optymizmem. Zaliczyłabym ją do odprężających książek. Bliskość natury działa na czytelnika wyciszająco i rozluźniająco, a bohaterowie robią wszystko, żeby tego nie zakłócić. Jest to powieść o dobroci i dobrych ludziach.

"Mistrzowski rodzic" Jagoda Smoleńska

"Mistrzowski rodzic" Jagoda Smoleńska

Myślę, że każdy rodzic chce, aby jego dziecko miało pasję. Coś co je cieszy i jest napędem do działania. Czy jest jakiś sposób, żeby ją rozpalić w młodym człowieku? Jak nie dać się uwieść mediom i leniwemu nieróbstwu, ale też nie przesadzić w drugą stronę i nie wepchnąć dziecka w sam środek wyścigu szczurów?



Zawartość publikacji „Mistrzowski rodzic”

W rozdziale pierwszym autorka podpowiada jak zachęcić dziecko do szukania pasji. Porusza m.in. takie kwestie jak rozmawiać i zachowywać się, żeby młodego człowieka nie zniechęcić lub nie przytłoczyć dodatkowymi aktywnościami. Podkreśla też korzyści jakie z nich płyną, a na myśli ma nie tylko puchary i dyplomy, czy nowe umiejętności.

Rozdział drugi jest o emocjach np. jak zachowywać się wobec sukcesu i porażki; w jaki sposób przekazać konstruktywną krytykę.

Stres to temat trzeciego rozdziału. Wszyscy go znamy, nie wszyscy potrafimy nad nim panować. Dzięki Jagodzie Smoleńskiej będziemy mieli okazję poznać metody, jak go poskromić.

W rozdziale czwartym skoncentrujemy się na koncentracji. Umiejętność niezbędna przed występem, egzaminem, ale też w codziennych sytuacjach.

Rozdział piąty to ostatnie wskazówki od autorki: moc rutyny i wyobraźni, wyznaczanie celów, oraz podpowiedzi jak zachowywać się wobec dziecka, żeby nie zgasić płomienia pasji.


Ćwiczenia

Po każdym fragmencie teoretycznym przychodzi czas na ćwiczenia. Jagoda Smoleńska zachęca nas do przeanalizowania swojego zachowania, oczekiwań itp. Otrzymujemy zadania. Są to pytania, na które mamy odpowiedzieć i przeanalizować je w kontekście przeczytanego wcześniej wykładu i scenki do odegrania, a przy rozdziałach o stresie i koncentracji konkretne techniki, pozwalające nam radzić sobie w tych obszarach. Autorka sugeruje też zapisywanie pewnych rzeczy np. planu dnia, obserwacji i usprawniania ich.

Zadania nie są trudne, ale wymagają od nas refleksji i szczerości. Mamy ten komfort, że robimy je w domowym zaciszu i to my sami się z nich rozliczamy.


Nie tylko dla sportowców

Jagoda Smoleńska pracuje jako psycholog sportu. Książka „Mistrzowski rodzic” opata jest na jej wiedzy i doświadczeniu, więc przywołuje głównie przykłady ze świata spotu, jednak jest ona dla wszystkich. Wystarczy słowo „zawody” zamienić na koncert, konkurs matematyczny czy inną aktywność, którą kocha nasze dziecko.

Również dla nas, dorosłych prezentowane techniki mogą okazać się wartościowe. Myślę, że pracując nad ważnym projektem przyda nam się maksimum koncentracji, a umiejętność panowania nad stresem pozwoli nam zabłysnąć w oczach szefa.


Podsumowanie

W książce „Mistrzowski rodzic” zaznaczyłam sobie taki cytat: „(...) sukcesy będą odnosić ci, którzy są przekonani o tym, że ciągle mogą się wiele nauczyć”.1 Myślę, że jest to kluczowa myśl tej publikacji. Ma ona pomóc opiekunom utrzymać w dzieciach to przekonanie. Pokazać im jak zachęcić pociechę do nauki i rozwoju, a przy tym nie przedobrzyć i nie pozwolić na wypalenie się tych chęci.

1 Jagoda Smoleńska, „Mistrzowski rodzic”, wyd. Sensus, Gliwice 2021, s. 43.

"Kochankowie niedoskonali" [Antologia]

"Kochankowie niedoskonali" [Antologia]

Obserwując rynek książki i grupy dla czytelników mogę stwierdzić, że romans to odmiana powieści, która dobrze się sprzedaje. Wydaje się ich dużo i są entuzjastycznie przyjmowane, szczególnie przez panie. Zazwyczaj są to cukierkowe historie o poszukiwaniu księcia z bajki. Nie zapominajmy jednak, że miłość ma te inne oblicza. Możemy je zobaczyć w antologii „Kochankowie niedoskonali”. Znajdziecie w niej 16 powiadań, których autorzy rozpuścili witki swojej wyobraźni na niebezpiecznych terenach. Young adult obok horroru i sci-fi w miłosnej antologii? Tak, to możliwe.





Zawartość zbioru

Zbiór został podzielony na cztery części, i w każdej znajdziemy cztery opowiadania oraz komentarz od rysowniczki, która je ilustrowała.

Część pierwsza „Jak kochano dawniej”

„Miłość wcielona” Piotra Ferensa to historia o tym, że miłość jest cierpliwa. Zakochane dusze szukają siebie nawzajem przez wieki, ciągle napotykając przeszkody na drodze do szczęścia.

„Pałac na zapomnianym wzgórzu” Mateusza Stypułkowskiego inspirowany jest pradawnymi wierzeniami. Opowiada o grupce dzieci ocalałych po zarazie. Tworzą one coś w rodzaju zamkniętej społeczności, która stworzyła własne zwyczaje m.in. rytuał inicjacji wejścia w wiek dojrzały.

W „Lalce” Justyny Przystawskiej możemy przeczytać o tym, co czuje… lalka. Narratorką jest piękna porcelanowa zabawka. Czy chce być kupiona przez jakieś dziecko? A może woli pozostać na sklepowej półce?

„Poza światem my” Katarzyny Skrzyńskiej kojarzy mi się z „Lśnieniem” Stephena Kinga. Szkolny stróż pozostaje pilnować gmachu podczas ferii zimowych. Pałac na odludziu, zasypane drogi, odcięta linia telefoniczna – w powietrzu czai się niebezpieczeństwo.

Część druga „Miłość w naszych czasach”

„Piękny i bestia” Michała Grabowskiego to bardzo, krótkie opowiadanie o – nazwijmy to – zakazanej namiętności.

„Dziewczyna na krawędzi” Dominiki Tomczak to historia dziewczyny poszukującej przede wszystkim zrozumienia. Brak miłości ze strony rodziców, ich ciągła krytyka doprowadza do dramatycznego finału.

Bohaterowie opowiadania „Boscy kochankowie” Sylwii Błach to dekadenci. Dokucza im Weltschmerzen, mają poczucie, że ich egzystencja jest beznadziejna i szukają wrażeń, aby ją osłodzić.

„Zabójczy pocałunek” Krzysztofa T. Dąbrowskiego początkowo wydaje się zabawnym opowiadaniem. Jego bohater poznaje dziewczynę na rockotece. Jest zachwycony, kiedy zagaduje go pewna piękność. Nieszczególny z niego przystojniak, ani mistrz podrywu, a kobieta ewidentnie ma na niego ochotę. Zaprasza ją do domu, a kiedy wydarzenia przybierają niebezpieczny obrót z opresji wyciąga go… kot.

Część trzecie „Kochankowie jutra”

„Kochankowie niedoskonali” Eryka Edwardssona porusza temat sztucznej inteligencji i jej wykorzystania w kreowaniu partnera idealnego.

Maciej Szymczak stawia pytanie „Czy na Marsie jest miłość?”. Postara się na nie odpowiedzieć przy pomocy grupy osadników, którzy testują, jak żyje się na czerwonej planecie.

„Uzdrowicielka” Dariusza S. Jasińskiego jest skrzyżowaniem postapo i fantasy. Świat po wojnie. Ludzi dotykają różne mutacje i choroby. Od miasta do miasta wędruje tajemnicza Uzdrowicielka, która wie jak je leczyć.

Opowiadanie „Czysta forma” Agnieszki Nosek ma charakter dreszczowca. Autorka i jeden z jej bohaterów zainspirowali się koncepcją czystej formy Witkacego.

Część czwarta „Rozmiłowani w inności”

Opowieść pt. „Kochankowie w ciemnościach” Brudnopisu możemy określić jako romans paranormalny. Opowiada o namiętnym, ale wyjątkowo niebezpiecznym uczuciu. O wielkiej miłości i chorym przywiązaniu, które nie liczy się z niczym i z nikim – nawet z partnerem.

„Syreny” Tomasza Czarnego to relacja wykorzystanego seksualnie młodego chłopaka. Relacja szczera, szczegółowa, brutalna.

W „Przyjaciółkach” Anny Sobkowiak spróbujemy zastanowić się czy to jest przyjaźń, czy to jest kochanie. Historia oddanych sobie koleżanek, w której jedna darzy drugą wielkim uczuciem, poważniejszym niż przyjaźń.

W opowiadaniu „Trzy mile stąd” Marzeny „Gebene” Woźniak autostopowiczka napotyka motocyklowy gang, Czy dowiozą ją do celu? Ile będzie ją to kosztowało?

***

Szeroka interpretacja tematu

Staję teraz przed niezwykle przyjemnym, ale trudnym zadaniem. Muszę jakoś opisać i podsumować tę antologię. Bardzo trudno mi pogrupować opowiadania, które zawiera, bo jest to 16 kompletnie różnych interpretacji tematu. Co w nich znajdziemy?

Uczucia bardzo głębokie i gorące, ale przesiąknięte zapachem klęski. Tematy tabu. Krwawe dreszczowce. Uczuciową i fizyczną zachłanność prowadzącą niemal do wydrenowania partnera. Istoty o statusie bogów, dzieci nocy – mających władzę i posiadających magiczne moce, skrzywdzonych, których psychika poważnie ucierpiała. Seks – namiętny, a czasem brutalny.

Gdybym posiedziała jeszcze chwilę to pewnie napisałam bym całą stronę skojarzeń. Łatwiej powiedzieć, czego w tym zbiorze nie znajdziecie – pięknych historyjek z happy endem. Autorzy opowiadań różnie podeszli do tematu przewodniego, ale ich prace łączy niepokój.

Trudno też stwierdzić, czy wszystkie opowiadania reprezentują równy poziom. Znajdziemy tu misternie utkane opowieści np. „Miłość wcielona”, w których możemy przepaść na dłużej, kontra króciutkie formy np. „Piękny i bestia”, gdzie po krótkim wstępie autor daje nam w twarz zakończeniem. Ja nie trafiłam na tekst, którego bym nie doczytała. W jednym z nich nie wyczułam zamierzeń pisarza, ale i je z zainteresowaniem wysłuchałam do końca. Mój bilans to 15 interesujących prac do jednej takiej sobie.

Wyróżnienie

Chciałabym wyróżnić opowiadanie tytułowe „Kochankowie niedoskonali” Eryka Edwardssona. Znajdziecie je w trzeciej części, gdzie zgromadzono pomysły, jak będzie się kochać w przyszłości. W wizji pisarza ludzie są rozczarowani nietrwałością miłości i kreują partnerów idealnych. Tym samym zabezpieczają się przed rozstaniem i złamanym sercem. Jedna ciekawa kwestia to problem etyczny w wykorzystaniu sztucznej inteligencji. Druga, która chyba najbardziej mnie poruszyła, to zmiana sposobu myślenia. Główny bohater powieści to dziwak, który preferuje nieprzewidywalny związek z człowiekiem, nie botem. Jego znajomi, albo się z niego śmieją, albo patrzą zniesmaczeni. Argumenty, które przytaczają w dyskusjach początkowo wydawały mi się absurdalne, a potem pomyślałam sobie: czy tak w przeszłości reagowano, kiedy ktoś powiedział, że chce się ożenić z miłości?



Ilustracje

Nie mogłabym nie wspomnieć, że każde z opowiadań jest ozdobione ilustracją i otrzymało swój symbol, ikonę. Te drugie pomagają przy formalnym podziale tekstu, ale też są tłem pod nim. Na początku wydawało mi się, że będzie mi to przeszkadzało w czytaniu, jednak szybko przekonałam się, że opowiadania są tak dobre, że ozdobniki nie są w stanie odwrócić od nich mojej uwagi. Zamiast tego subtelnie budują klimat.

Podsumowanie

„Kochankowie niedoskonali” to bardzo ciekawa antologia i bardzo miłe zaskoczenie. Twórcy, którzy mieli okazję zaprezentować się w niej, nie boją się oryginalności. Udało im się wyjść poza utarte schematy. Ich prace mnie intrygują, szokują, zachwycają. Pozostaje mi tylko życzyć tej książce sukcesu.

"Rytuały wody" Eva García Sáenz de Urturi

"Rytuały wody" Eva García Sáenz de Urturi

Woda to źródło życia, ale tym razem została użyta do odebrania go. Ktoś postanowił odtworzyć celtycki rytuał, aby karać, niszczyć, siać strach. Czy to sekta czerpiąca z dawnych wierzeń, a może zafascynowany nimi psychopata? Baskijscy śledczy będą musieli się tego dowiedzieć.




Fabuła

Vitoria nie zdążyła otrząsnąć się po bliźniaczej serii zabójstw, a w górach zostaje znalezione ciało kobiety w ciąży. Najprawdopodobniej została zamordowana zgodnie ze starym celtyckim rytuałem. Policjanci obawiają się, czy nie jest to początek nowej fali morderstw, której ofiarami staną się przyszli rodzice.

Kraken nie planuje wracać do pracy. Cały czas próbuje wrócić do normalności po koszmarze minionej sprawy. Okazuje się jednak, że znał ofiarę. To jego pierwsza miłość, którą poznał na obozie archeologicznym. Czy wydarzenia sprzed dwudziestu lat są kluczem do rozwiązania sprawy?

Eva García Sáenz de Urturi po raz kolejny opisała zbrodnie nasyconą mistycyzmem. Może nie jest tak teatralna jak w „Ciszy białego miasta”, ale równie pracochłonna i tajemnicza. Dla mordercy bardzo ważne są miejsca o historycznym znaczeniu. Czytelnicy mogą przypatrzeć się ziemi, na której zakapturzeni druidzi odprawiali swoje czary. Śledczy natomiast będą musieli zastanowić się, dlaczego ktoś sięga po tak skomplikowany sposób zadawania śmierci? Jaki ma on motyw, że odtwarza dawny rytuał, nie stosuje prostszych i mniej ryzykownych metod.

Krąg przyjaciół

Nad fabułą „Rytuałów wody” wisi widmo wybuchu paniki w stolicy kraju Basków. Śledczy podkreślają wagę tajności śledztwa, aby nie nastraszyć opinii publicznej. Sprawa toczy się w zamkniętym kręgu. Dotyka znanego z poprzedniej części trylogii profilera Unai López de Ayali i jego przyjaciół. Równolegle z prowadzonym śledztwem obserwujemy wydarzenia ze wspólnych wakacji, które odcisnęły piętno na ich relacjach. Przez wiele lat pozostawały w uśpieniu, ale morderstwo w górach zmusiło ich do powrotu do przeszłości i konfrontacji z nią.

Zawsze podziwiam, kiedy autor widzi swoich bohaterów w szerokiej perspektywie. Niesamowite jest, kiedy roztacza przed czytelnikiem , że dana postać jest nie tylko policjantem, ale miała przeszłość, która doprowadziła ją do tego miejsca. „Rytuały wody” to drugi tom „Trylogii Białego Miasta” i druga porcja informacji o śledczym Unai López de Ayala. Eva García Sáenz de Urturi dołożyła wszelkich starań, aby stał się on kimś więcej, niż tylko tym, co rozwiązuje sprawę. Nie wiem, czy odrobinę nie przedobrzyła i nie przedstawiła wydarzeń z obozu archeologicznego zbyt szczegółowo – miałam momenty znużenia – niemniej nie mogę jej zarzuć, że czegoś nie dopracowała. O Unai, jego kolegach i feralnym lecie dowiedziałam się wszystkiego, co było do opowiedzenia.

Autorka wodzi czytelnika za nos

W recenzji „Ciszy białego miasta” stwierdziłam, że jest to „uczciwie napisany kryminał”. Tu już nie mogę tego powiedzieć. Eva García Sáenz de Urturi kombinuje jak może, aby zagmatwać sprawę. Hipotezy i interpretacja dowodów zmieniają się jak w kalejdoskopie. Kiedy wydaje nam się, że postać A jest winna, autorka znajduje kogoś, kto zeznaje, że jednak jest ofiarą. Nie zaprzeczę, że powieść jest ciekawa, jednak nie jest to mój ulubiony sposób budowania napięcia. Dlaczego? W pewnym momencie dociera do mnie, że do końca będę wodzona za nos i kusi mnie, aby ominąć kolejne teorie na temat potencjalnego sprawcy, i na ten koniec zerknąć. Jest to trudna potyczka pomiędzy ciekawością, a chęcią cieszenia się literaturą.

Podsumowanie

Czytając powieści Evy García Sáenz de Urturi, można odnieść wrażenie, że stolica Kraju Basków to miejsce żyjące przeszłością i przesiąknięte magią. Dopiero co został spacyfikowany jeden niezwykły morderca, a już pojawia się nowa zbrodnia o wyraźnie rytualnym charakterze. Ile ofiar on pochłonie? W imię czego oddadzą życie?

Zobacz też:

"Cisza białego miasta"

Copyright © Asia Czytasia , Blogger